piątek, 23 grudnia 2016

ROZDZIAŁ 36

Dam spokój na razie z Sebastianem i Rose,oni mnie nie lubią :(. Mnie z opowiadania lubi..........................nie wiem kto lubi. Sorry,że trochę wariuję,ale zaraz Boże Narodzenie i spotkania z rodziną. Dzisiaj wracam do Phantomhive.


                                                       
                                                                      ***
Statek wypływał z portu o 12. Mimo,że zostało jeszcze z 10 godzin do podróży to dziewczyna biegała po pokoju jak szalona. Od szafy do torby,od torby do szafy...i tak w kółko. Nie wiedziała co wziąć ze sobą,a co gorsza jak się ubrać na egzamin. Może to będzie tylko teoria, a może praktyka. Wiadomo,że słynna Phantomhive nie stawi się na egzaminie w piżamie! To by była hańba! Z szafy wyjęła kilka par rurek i ze dwie pary spodenek. Dołączyła jeszcze do tego białą koszulę czarną spódnicę,bluzę,koszulki oraz topy. Oczywiście nie zapomniała o bieliźnie i piżamie.
Jak będziesz mi się grzebał w torbie to zabiję...nie...gorzej...najpierw...najpierw...zgwałcić...zabić i wykastrować.
Jednak szybko pozbyła się tych morderczych myśli,gdyż to by było nierealne z jej strony.Zamiast tego cicho chichotała pod nosem ze swych nikczemnych myśli. Niedługo jeszcze będzie tak zła jak istota piekielna.Wróć!Co ona sobie pomyślała!?Istota piekielna?..Demon?...Nigdy nie widziała siebie takiej.Była zwykłą dziewczyną...ale dla Claude'a znaczyła inaczej niż słaby człowiek.Każdy człowiek ma w sobie inne uczucia oraz nastawienie do świata. Zastanawiało go to jak dziewczyna widzi przyszłość?Czy wciąż chce się zemścić na Sebastianie?Ma ochotę na pomszczenie Ciela?Wiedział,że mag ognia coraz więcej będzie umieć o swoim żywiole,ale nawet początkujący mag umie już wytworzyć ogień.Dlatego właśnie nie może go zabić.Aby dopiąć swego celu chce się udać do wyższej szkoły dla łowców...ale czy tylko dlatego?Ma inny cel?Ludzie czasami są niezdecydowani albo podejmują pochopne decyzje.Więc dlaczego zawarła pakt z nim? To pytanie gościło w jego demonicznym umyśle odkąd poznał Shell.

***
Byli już w porcie. Statek miał za kilka minut odpłynąć.
-Na pewno chcesz ze mną płynąć? - Mogli zdemaskować jego tożsamość.
-Na pewno Shell. Chodźmy już, bo zaraz odpłynie. -Weszli schodami na pokład. Statek był bardzo nowoczesny. Przypominał jacht dla mniej więcej 100 osób. Na szczycie maszyny wisiała antena. Zapewne służyła do różnego rodzaju połączeń radiowych załogi z innymi statkami. Rozbrzmiał dzwonek na pokładzie i liny mocujące odczepiono od lądu. Śruby zaczęły się obracać i ziemię widziano coraz dalej. Stała przy bariece na pokładzie patrząc na oddalający się port. Westchnęła i odniosła swoje bagaże do kajuty, którą dla niej przydzielono. Chyba ona była tutaj osobą o najwyższym statusie społecznym. Reszta to sami urzędnicy. Otworzyła drzwi i weszła do pokoju.
Miała ogromne łóżko, które z każdej strony miało szafkę nocną, na której stała lampka. Ściany miały odcień turkusowy. Meble i podłoga były wykonane z drewna o jasno brązowym kolorze. Po prawej stronie łóżka miała ogromne okno od sufitu do podłogi. Za szybą miała widok na morze po którym płynęła. Dla prywatności mogła w każdej chwili opuścić roletę,co było przydatne. Nad głową miała żyrandol ozdobiony małymi kryształkami o białych i niebieskich kolorach. Rozpakowała walizkę i ubrania schowała do szafy. Miała też jeszcze własną łazienkę pod ręką, ale na razie nie miała potrzeby tam iść. Wyszła z kajuty na pokład. Morski wiatr rozwiewał jej krótkie włosy i grzywka zasłaniała jej oczy. Oczy, które wiele skrywały. Przyglądał się dziewczynie myśląc co teraz zaprząta jej umysł.
-Czemu chcesz ze mną tam być? - Przerwała ciszę, która panowała między nimi.
-Ponieważ chcę być dla ciebie wsparciem,sama nie dasz rady. - Odpowiedział szczerze. Shell nic nie powiedziała tylko poszła przed siebie.
Czy on uważa, że jestem słaba?! Myli się! Ja nigdy nie czułam się słaba. Nie istnieje coś takiego jak słabość...jest litość...
Zjadła kolację przyrządzoną przez kuchnię pokładową. Jednak jej zdaniem Claude lepiej gotował,choć jedzenie byłoby zjadliwe. Po zjedzeniu wróciła do pokoju i wzięła ze sobą piżamę oraz ręcznik. Otworzyła drzwi do łazienki i weszła do wanny ze srebrnymi zdobieniami. Tego jej było trzeba...gorąca kąpiel. W białych kafelkach odbijała się jej twarz, która wyrażała spokój. Gdy woda miała już za niską temperaturę, Shell wyszła z wody i owinęła się w ręcznik wycierając swe ciało. Na suchą skórę ubrała białą koszulę nocną, która sięgała do kolan. Rękawy miała za łokcie. Mokry ręcznik powiesiła na drzwiach od łazienki. Cały czas milczała, nie wiedziała o czym rozmawiać. Zerknęła na zegarek leżący na szafce nocnej, który nosiła na ręce...
21. Rejs trwał 2 dni. Jeszcze tylko jedna noc, a potem w końcu twarda ziemia. Jednak ta twarda ziemia znaczyła, że musi się pojawić w szkole na egzaminie wstępnym. Zamknęła oczy myśląc,że sen ją ogarnie. Tymczasem demon zdjął frak i powiesił go na fotelu. Zawisł tuż nad dziewczyną przyglądając się jej twarzy. Delikatnie dotknął jej ust swymi ustami.
-...nie mam ochoty na takie rzeczy - Powiedziała gdy oderwał swe usta.
-Dotknął niczego cię nie zmuszam. - Czule objął Phantomhive dając dla niej poczucie bezpieczeństwa. Ramiona snu również ją otuliły i zasnęła. Spojrzał z ukosa na śpiącą twarz Shell. Lekko się uśmiechnął i przykrył dziewczynę kołdrą. Przez całą noc nie zmrużył oka tylko patrzył na dziewczynę wyobrażając sobie przyszłośc...przyszłość przy jej boku.


Znowu krótkie! Ahhh...jest już, co jest. Jutro Wigilia Bożego Narodzenia. Życzę tym, co świętują wszystkiego dobrego,ciepłej atmosfery rodzinnej, uśmiechu. Dostańcie swoje wymarzone prezenty od Mikołaja. Dla tych, co nie świętują teraz życzę dobrego odpoczynku i również wszystkiego dobrego. Na koniec dam mój wypiek:

Kto zostawi komentarz ma zarezerwowany pierniczek ode mnie ^^ 🍪🍪🍪
Jeszcze raz wszystkim dobrych świąt!
Odezwę się gdzieś tak 27-28 grudnia.
:*

wtorek, 20 grudnia 2016

ROZDZIAŁ 35

Dostałam lenia potwornego. To wszystko przez te Mikołajki i egzaminy. Jestem wykończona!Jeszcze naskrobię rozdział z Sebastianem i Rose. Potem chyba wracam do Phantomhive.

                                   ***
W nocy wszystko miało się zacząć. Od samego rana przygotowywała się.
-Co ty taka spięta? - Patrzył na dziewczynę, która ledwo co zalała sobie herbatę.
-Przecież dobrze wiesz, że dzisiaj nów i w nocy wszystko się stanie. - Piła herbatę. Nawet nie dała cukru jak zwykle.
-Nie dałaś cukru. - Zauważył jej grymas na twarzy po wypiciu połowy kubka naparu.
-Nie mam na to czasu. Jestem zajęta i dobrze o tym wiesz. - Dopiła do końca herbatę. Nigdy wcześniej tak szybko jej nie wypiła. To wszystko przez pośpiech. Do ściemnienia się zostało 14 godzin. Dla człowieka może to być dużo, ale nie dla Rose. Miała ostatni gwizdek, aby nanieść poprawki. Szykowała pomieszczenie gdzie ma przejść w swoją prawdziwą formę. W pokoju panował tajemniczy i mroczny nastrój. Było tak, ponieważ ściany i podłoga miały ciemne barwy. Nie byłoby tam nawet drobnego zalążka jasności. Ułożyła na podłodze świece, które tylko one będą dawały światło w tym ciemnym pomieszczeniu. Dotknęła dłonią chusty na swej szyi. Jak dobrze wiemy pod tym materiałem znajdował się jej tatuaż. Nie panowała do końca nad swoim prawdziwym ja,co gorsza mogła go zabić będąc pod wpływem mocy. Wiatr jest zmienny. Raz wieje, a raz nie. Tylko trzeba mieć nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy. Choć zawsze jest jakieś niebezpieczeństwo.

                                 ***
Już koniec przygotowań. Za kilka minut miała dowiedzieć się o wspomnieniach maga ognia. W pomieszczeniu panowała ciemność, tylko światła świec rzucały słabe światło;Jednak i tak mrok miał przewagę. Przez smugi światła było widać rysy twarzy Rose. Sebastian jakby był w cieniu. Tylko jego krwiste oczy lekko błyszczały.
-Jeszcze możesz to odwołać - Dała dla niego ostatnią szansę na odwrót.
-...nie, chcę walczyć do końca. - Odpowiedział stanowczo. Postanowił, że wytrwa przy tym i się nie podda.
-Rozumiem...więc zaczynamy. - Usiadła po turecku naprzeciwko maga. Znajdowała się na granicy pomiędzy ciemnością,a jasnością. Wiatr zawiał i zasłony przy oknach lekko się poruszyły. Ich włosy lekko falowały na wietrze. Tym razem większy podmuch wiatru sprawił, że zasłony odsłoniły okno. Przez nie było widać bezchmurne niebo,na którym lśnił blady księżyc. Światło tarczy tego ciała niebieskiego dotknęło Sebastiana. Wiatr wciąż wiał i wiał. Dziewczyna sięgnęła rękami do apaszki na swej szyi. Pod materiałem był ukryty tatuaż. Materiał odleciał gdzieś w głąb pokoju. Widział napisy na jej szyi: Air...Powietrze...Aero...Hawa...Luft...(po kolei języki : Angielski, Polski, Esperanto, Kazachski, Niemiecki). Jej wygląd powoli się zmieniał. Włosy wolniej falowały na wietrze jakby były pod wodą,poza tym przedłużały się. Ubranie również było inne. Luźne białe spodnie podobne trochę do alladynów, porozcinane po boku. Krótka bluzka odsłaniająca jej brzuch,ta część ubioru nie była już luźna jak spodnie;Idealnie przylegała do jej klatki piersiowej. Na swoich stopach nie miała niczego, po prostu była bosa. Spod grzywki na jej czole zaświecił mały diadem.Nadgarstki i ramiona zdobiły złote bransolety.Litery z jej szyi znikły unosząc się w powietrze. Zawirowały za jej plecami. Tam właśnie pojawiły się skrzydła. Wyglądały jak motyle, natomiast wyglądały jakby były wykonane z jakiegoś przezroczystego materiału, których lekko lśnił. Może to było coś w rodzaju koronki? Stała przed nim Rose - czarodziejka wiatru.

(obrazek mej twórczości)

                                                                ***
   Okropnie wpatrzył się w Rose. Na wet nie zauważył jak podeszła do niego. Uniosła podbródek Sebastiana i spojrzała w jego czerwone oczy. Takim oto sposobem widziała jego niektóre wspomnienia. Wyciągnęła go na światło księżyca i teraz więcej widziała. Skupiła się na jednym wspomnieniu.

Podziemie...ciemność. Tylko pochodnie w ścianach rzucały nikłe światło. W jednym z pomieszczeń do łańcuchów ktoś był przykuty. Widać,że to bardzo młoda osoba. Dziewczynka w wieku 10-11 lat. jej kończyny były obolałe od ciężkiego łańcucha, ubranie miała przesiąknięte krwią, w niektórych miejscach znajdowały się fioletowe siniaki. Dziecko było w okropnym stanie zdrowotnym i psychicznym. Już nawet nie myślała o ucieczce z tego miejsca, za bardzo była słaba. Tymczasem w okolicy chodził demon. Zwykły według swojej samooceny;jednak inne istoty uważały,że jest jednym z potężniejszych. Wszedł do podziemia. 10-latka nie miała siły by płakać, ostatnio wogóle tego nie robiła.
Po prostu nie miała już na to sił.
-Jeśli chcesz mogę cię uratować - Jego głos przypominał z lekka kuszenie. 
-...kim jesteś? - Nieprzytomnym wzrokiem rozglądała się po sali,ale widziała tylko ciemność. 
-Jestem tym, który ci pomoże...tym, który będzie twoim narzędziem....tym,którym zawrzesz pakt....pytam się więc : Czy mam cię uwolnić? - Jego głos był jak echo. Słyszała go przy uchu. 
-Uwolnij mnie! - Wykrzyknęła sprawiając ból w gardle. Poczuła ukłucie na prawym barku. Tak, tam właśnie wyrabiał się znak kontraktu. Gdy już znamię było bardzo widoczne poczuła ogromny ból i zemdlała. Całe ciało było zmęczone. Demon wziął dziewczynkę na ręce i wyszedł na powierzchnię. 
Tak oto zawiązał się jego ostatni kontrakt z człowiekiem. Wiedział, że jego kontrahentka jest daleką potomkinią Ciela Phantomhive'a. Jej 10-letni umysł często się zastanawiał właśnie nad tą osobą. Wzmianki skończyły się w czasie gdy Ciel skończył 13 lat. Dalej było cicho, tak jakby coś zaginęło. Prawdę znał demon,z którym zawarła pakt, ale jeszcze nie była tego świadoma. 

                               ***
Czuł, że dłużej nie wytrzyma tego. To tak jakby ktoś bezpośrednio przebywał w twoim umyśle i zmieniał tobie wspomnienia. Rose zresztą też traciła nad sobą kontrolę. Z każdą chwilą chciała coraz więcej i więcej wiedzieć, a mag ognia ledwo wytrzymywał to wszystko.
-Rose....starczy... - Powiedział słabym głosem, był zmęczony. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko dalej kontynuowała. W czaszce Sebastiana nasilał się coraz większy ból. Mimowolnie iż prosił dziewczynę jeszcze kilka razy ona nie odpowiedziała. Dopiero gdy zebrał się na odwagę zabrał ręce czarodziejki ze swojej głowy. Ciężko oddychał. Ledwo co mrugał. Rose patrzyła na niego z ogromną ciekawością w oczach. Nie dowiedziała się wszystkiego. Gdyby zaatakowała Sebastiana, ten pewnie nawet nie byłby w stanie jej zaatakować. Czemu? Bo się boi jej skrzywdzić.
-Rose...już starczy...myślę, że teraz mogę wejść do biblioteki. - Nie chciał zniechęcić czarodziejki tymi słowami ale jednak to zrobił. Na jej twarzy zagościł lekki grymas, ale potem się opamiętała i postać człowiecza powoli wracała. Znalazła swoją "osłonę" na tatuaże i z powrotem przewiązała ją przez szyję. Również była zmęczona tym wszystkim.
-Coś jeszcze? Czy muszę coś jeszcze zrobić?  - Był gotów poświęcić wszystko byle tylko dostać się do biblioteki.
-Nie już....teraz możemy spokojnie ruszać...możesz już wracać do swojego pokoju... - Mówiła spokojnie mimo, że kilka minute temu zachowywała się zupełnie inaczej.
-Jakby coś jeszcze trzeba było zrobić to mów...dzięki za wszystko....dobranoc - Lekko pocałował ją w policzek. Rose w odpowiedzi przytuliła go.
-Przepraszam, że się nie słuchałam....czasem tak mam. - Owszem i miała takie sytuacje jak te co wyżej robiła. Ale mimo to starała się iść dalej i uczyć się na własnych porażkach i błędach. Jak przystało na czarodziejkę.


Wiem że krótkie ale jest 23 i chce spać. Jednak miałam gdzieś kartkę z prototypem rozdziału i było tam więcej napisane. Tylko, że jam jest ciuma number one i gdzieś ją zgubiłam. Byście zobaczyli moje pismo ale nie bo kartki nie ma.
Zaraz święta i co dostaniecie? Jak ja tłumaczyłam dla mamy co to jest dakimakura to byście się popłakali ze śmiechu XD. Ale właśnie chcę dakimakurę i nie wiem czy ją dostanę.

wtorek, 6 grudnia 2016

MIKOŁAJKI 🎅🎅🎅🎅

Dzisiaj są Mikołajki! ^^
W związku z tym dobrych Mikołajek życzę (choć już jest 22). Tam tylko nie zjedźcie za dużo słodyczy, bo ząbki się wam zepsują XD. Ahhh...dzisiaj miałam już pierwszy próbny egzamin gimnazjalny. Część była humanistyczna, czyli język polski, historia oraz wiedza o społeczeństwie. Jutro mam przedmioty ścisłe - Biologia,chemia, matematyka, fizyka i geografia. Natomiast w czwartek piszę z niemieckiego i to rozszerzenie! Stres mnie łapie i śniadania przez to nie jem.
Ale dobra! Dosyć narzekania. Dostałam od Mikołaja mange oraz czekoladę. Myślałam, że będą perfumy czy inne jakieś duperele. Ale wierzcie mi, gdyby coś się takiego przytrafiło to bym rozwaliła na łbie tego kretyna co mi kupił, A WYRAŹNIE PRZED CAŁĄ KLASĄ MÓWIŁAM CZEGO NIE CHCĘ.
Oto ma manga :
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału zmieniłam zdanie na temat tej mangi. Wydawało mi się, że to będzie takie nudne,ale jednak jest nawet dobre. Pozostaje mi przeczytać do końca. A wy co dostaliście?

P.S.
Idę pić moje cappuccino.



piątek, 2 grudnia 2016

ROZDZIAŁ 34

Mam dość szkoły! Na Mikołajki piszę próbny, no naprawdę bardzo fajny prezent! Aż się niezmiernie cieszę i chce dostać taki sam za rok! Wkurzające nie uważacie?


                                    ***
Wiele czasu spędzała ze sobą. Wszystko po to, aby dobrze się przygotowywać do "poznania"  przeszłości Sebastiana. Więcej medytowała,czytała księgi,które mówiły o wspomnieniach magów...demonów...wampirów. Niewyobrażalnie się starała, wszystko musiało pójść zgodnie z planem. Była już 1:30, a Rose jeszcze czytała przy lampie. Często budziła się z książką w dłoni. Nów miał być dokładnie za 3 dni właśnie wtedy była najlepsza okazja do zrealizowania wszystkiego. Światło księżyca wszystko zniekształca. Gdy oświetla umysł pokazuje tylko te dobre wspomnienia, lecz podczas nowiu jest ciemno i wszystkie wspomnienia stoją otworem. Taki moment nie może jej ominąć. Wszystko rozplanowała bardzo dokładnie;krok po kroku i we wszystkich szczegółach.Lampa ledwo się świeciła. Słabe,blade światło padało na strony grubej księgi. Jej piwne oczy ledwo co widziały drobne literki. Wszystko się już rozmazywało. Odpływała do krainy snów. Nawet nie walczyła z tym i oddała się w ramiona snu. Jej zmęczony umysł musiał odpocząć.

                                 ***
Przeszłość...czym ona dokładnie jest? Próbujesz od niej uciec,lecz ona i tak ciebie dogoni. Jesteś jak antylopa, która ucieka przed gepardem. Czasem nie wierzymy w to, co się stało. Staramy się uciec do swego świata i zaszyć się w nim na zawsze. Jednak są osoby, które wyciągną cię z twojego świata i wtedy wracasz do rzeczywistości ; Zupełnie jak budzik, który dzwoni rano. Sebastian ostatnio sięgał w najgłębsze zakątki swego umysłu. Szukał najstarszych wspomnień jakie zachował. Szukaj...nie poddawaj się...jeszcze nie wszystko stracone...masz siłę by walczyć.

                             ***
W jego umyśle, który odpoczywał kłębiły się wspomnienia. Wstał z łóżka i szedł przed siebie. Myślał, że to kolejny dzień;Może to dlatego, że był wschód słońca. Kiedy otworzył drzwi od pokoju zobaczył las, gdzieś w głębi tego gąszczu znajdowała się mała chatka,w której mieszkał mały chłopiec z siostrą i matką. Malec wybiegł z domu cały w skowronkach. Nie zauważył Sebastiana. Dlaczego pytacie? Otóż to właśnie są wspomnienia jego samego. Chłopczyk miał w swojej rączce patyk. Bawił się w wojsko. Chciał dołączyć do tego miejsca, jednak musiał jeszcze trochę poczekać. Jego siostra bawiła się przy progu domu swoją szmacianą lalką. Bardzo ją lubiła, nawet nadała jej imię. Rodzeństwo traktowało siebie ze wzajemnym szacunkiem. Jedno drugiemu nie dokuczało, pomagali sobie nazwajem i wspierali się. Matka była w kuchni i szykowała właśnie obiad. Ona jedyna znała prawdę o Sebastianie. Jednak uznała, że chłopak jest jeszcze za mały aby się o tym dowiedzieć. Ojciec odszedł dawno temu po narodzinach syna. Córkę zaakceptował, jednak gdy dowiedział się prawdy o synie porzucił dom i rodzinę. Zawsze dzieci się pytały mamy co się stało z ich tatą ; Jednak ich rodzicielka zgrabnie zmieniała temat rozmowy unikając rozmowy o mężu, który ich opuścił.
-Sebastian, Sophia! Obiad! - Zawołała swoje pociechy przez otwarte okno. Dzieciaki wróciły do domu uszczęśliwione. Lubiły spędzać czas razem we troje.
-Co dzisiaj na obiad mamo? - Spytała dziewczynka podsuwając drewniane krzesło do stołu.
-Dzisiaj jest twoje ulubione danie Sebastianie. - Odpowiedziała z uśmiechem matka.
-Hura! - Chłopak podskoczył z radości. Natomiast kobiety spojrzały na niego z uśmiechem. Usiedli we trójkę do stołu,aby zjeść posiłek. I tak każde dni miały im z uśmiechem. Jednak najstarsza osoba mieszkająca tutaj gdzieś w głębi swego umysłu martwiła się o przyszłość swego jedynego syna. Odliczała lata aż do momentu jego 16-tych urodzin. W końcu nadszedł dzień jego 12-tych urodzin. Nie świętowali za bardzo. Dla młodzieńca wystarczyły tylko życzenia,nawet takie skromne. Dzień minął im z radością. Wszyscy troje położyli się spać z nadzieją na lepsze jutro. Równo o 2 w nocy ktoś wszedł do środka domostwa. Ten skryty gość szukał tylko jednej osoby - Sebastiana. Cicho szedł przez korytarz,który prowadził do sypialni domowników. Przewrócił glinianą wazę z szafy i huk rozbrzmiał po całym domu jak echo. Matka się przebudziła razem z córką. Młodsza nie chciała budzić brata więc wyszła śmiało na korytarz. Zobaczyły rozbity wazon.
-Mamo pomogę ci. - Zaproponowała córka.
-Dobrze kochanie. -Razem nachyliły się nad rozbitym przedmiotem. Do dziewczynki zbliżała się postać, która wtargnęła do domu. Bezszelestnie wyjęła nóż. W tym samym momencie obudził się Sebastian. Lekko uchylił drzwi i zerknął przez szparę. Matka zobaczyła błysk broni,a potem krew. Chciała krzyknąć, lecz nie dała rady. Zabójca skierował nóż w jej stronę.
-Gdzie jest syn? - Jego chłodny głos ranił uszy nie tylko kobiety lecz także i 12-latka. Dziewczynka leżała w kałuży krwi, która stale się powiększała.
-Mamo...nie mów dla niego. - Dławiła się krwią i ledwo oddychała.
-...spytam raz jeszcze...gdzie jest syn? - Był gotów i ją zabić.
-.........nie musisz wiedzieć. -Dostała z kolana w brzuch i upadła na ziemię.
-Chcesz skończyć jak córka?! - Pokazał na ledwo żywą dziewczynkę.
-....mamo - Wyciągnęła do niej bladą dłoń. Ich palce się spoltły. Siostra ostani raz spojrzała na swego braciszka i wydała ostatnie tchnienie.Zabójca tylko prychnął i wszedł do pomieszczenia gdzie był Sebastian.
-Gdzie jesteś? - Rozglądał się po pokoju szukając swego celu. Obiekt, którego szukał był schowany pod łóżkiem.
-Pokaż się albo zabiję ci matkę. - Zagroził mu. Nie mógł pozwolić na śmierć kolejnej osoby i wyszedł z kryjówka.
-Czego chcesz? - Spojrzał na niego z lekką grozą w oczach. Jednak szybko tego zaprzestał gdy zobaczył oczy pełne zła.
-Jeśli pójdziesz ze mną nikt więcej nie zginie. I dowiesz się prawdy o sobie, której nigdy wcześniej nie znałeś. - Wyciągnął do chłopca dłoń. Była jakaś dziwna. Zamiast paznokci miała szpony.
-.........ale ja nie wiem....nie chcę opuszczać mamy. - Trochę posmutniał.
-Zobaczysz się z mamą za kilka dni. To idziemy? - Niecierpliwił się trochę.
-Mogę się pożegnać? - Spojrzał na niego błagalnie.
-........idź - Cicho westchnął. Wybiegł z pokoju na korytarz.
-Mamo...Sophi... - Spojrzał na martwą siostrę. Dotknął jej zimnego policzka który był blady.
-Sophi...siostrzyczko... - Oparł czoło o jej ramię. Z jego policzków kapały łzy.
-Synku...przepraszam za to - Matka doczołgała się do syna i czule go przytuliła. Na korytarz wyszedł ten co zrobił to całe zamieszanie.
-Już czas Sebastianie. - Odezwał się poważnym głosem.
-Proszę...nie odbieraj mi go - Mocniej objęła syna. Lekko odtrącił matkę i podniósł Sebastiana na nogi. Na nic zdały się błagania kobiety.
-Mamo ja wrócę - Lekkość się uśmiechnął w jej stronę.
-Umowa stoi Sebastianie? - Wyciągnął swą przerażającą dłoń.
-Stoi. - Uścisnęli swe ręce i Sebastian miał od tej potu inne wspomnienia. Jego matka zginęła od strzału. On zaś uciekł do świata demonów. Żył w tym świecie jako syn samego władcy.

                                            ***
Wszystko pozmieniali dla niego. Ich celem było jedno : Ma się nigdy nie dowiedzieć, że jest magiem.
Jednak dzięki pomocy kilku osobom dowiaduję się kim naprawdę jest. Poznaje swoją prawdziwą historię. Nie żyje już w kłamstwie i je opuszcza coraz bardziej z każdym dniem. Mimo, że obudził się zlany potem w głębi duszy cieszył się, że dowiedział się prawdy o rodzinie. Nie zmrużył więcej oka tylko rozmyślał o wszystkich osobach, której mu się przyśniły.


I macie bonusik. Stój tak od poniedziałku do piątku w tym śniegu i zimnie. Brrrrr


poniedziałek, 28 listopada 2016

Ty chory zboczeńcu!, czyli DaphnexSidney LEMON

Ogłaszam lemon! Uwaga lemon nie ma wpływu na główną fabułę i nie zaliczamy go do ff. Choć kiedyś może coś stąd skopiuje do ff ;). Przed państwem lemon Daphne&Sidney.



Kolejny wkurzająco-męczący dzień. Kolejny raz ten sam prysznic i ta sama mocna herbata na kolację. Taki sam sposób zasypiania jak zwykle. Rudowłosa leżała na kołdrze patrząc na sufit. Chciała trochę zmienności, a nie nudnej codzienności. Aż zamknęła oczy i wyobrażała sobie stare czasy gdy brała udział w walkach. Ni stąd ni zowąd, bez pukania,ani żadnego telefonu,do domu, a dokładniej do jej pokoju zawitał Sidney Clearwater. Patrzył na nią z szerokim uśmiechem. Ta nawet nie otworzyła oczu. Cichutko podszedł do mebla i zawisł nad nią. Opierał się tylko rękami po to aby nie spaść i się nie ujawnić. Zimną dłoń dotknął jej policzka, od razu otworzyła oczy. Już miała krzyknąć ale zasłonił jej usta drugą ręką. Myślała, że to jakiś zabójca albo gorzej. Uspokoiła się nieco gdy zobaczyła maga wody choć po nim możesz spodziewać wielu rzeczy ;Nawet tych złych.
-Nie krzycz, dobra?Przecież nie jestem żadnym wandalem czy coś w tym rodzaju... - Powoli zabrał rękę z jej ust.
-Ale jesteś za to zboczony... - Trochę było w tym prawdy...może tylko 25% pewności.
-A chcesz wiedzieć jak bardzo jestem zboczony? - Spojrzał na nią ze złośliwością lecz także z nutką pożądania. Biedna dziewczyna niestety nie wiedziała co powiedzieć. - Czyli, że chcesz wiedzieć.... - Ta nic nie odpowiedziała. Tylko czekała na to co zrobi. Zsunął z jej ramion koszulkę od piżamy i zbliżył do odsłoniętej skóry swe usta. Po chwili czuła tam przyjemnych chłód. Nie wiedziała co on kombinuje, to dopiero był początek. Znowu stanął mu na drodze materiał koszulki. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Ta nic nie powiedziała,tylko pociągnęła jego kark w stronę swej twarzy i bez chwili zastanowienia pocałowała go krotko lecz namiętnie. To wystarczyło by zdjąć z zielonookiej górną część jej piżamy. Jak widać Sid dbał o równouprawnienie i również zdjął swoje górne części garderoby. Miała przed sobą mięśnie, które były w dotyku zimne. To była naturalna rzecz dla takich magów jak on. Zatrzymał się na jej biuście. Z je ust wydobywały się ciche westchnienia oraz jęki. Widać, że jej się to podobała i chciała więcej. Poluzował swój pasek od spodni i wkrótce odrzucił spodnie w kąt pokoju. Gdy mu się znudziła jej klatka piersiowa zszedł niżej na brzuch i podbrzusze. Jedno słowo go teraz opisywało:namiętność. Ostrożnie wziął w ręce początek jej spodenek. Spojrzała na niego.Przyjrzała mu się od stóp do głów. Widziała że tego chce nad wyraz. Przecież chyba przyszedł tutaj po to. Nie będzie teraz tego zatrzymywać, mogła to zrobić w momencie gdy chciał zdjąć jej koszulkę. Miał w swych rękach skórzany pasek i zbliżył go do rąk dziewczyny.
-Nie rozpędzasz się za bardzo?
- 50 twarzy Greya źle na mnie działa 😏
-Właśnie widzę - Związał jej ręce i przywiązał je do wezgłowia łóżka.
Nie spodziewała się po nim takich rzeczy. Okropnie zboczenie się zachowywał i to jej się w nim podobało.
Uśmiechał się do niej seksownie. Czekała na jego czyny. Jego wzrok przeszywał ją na wylot. Patrzyli sobie w oczy.
- Długo masz jeszcze się gapić?
- A wolisz żebym co robił?  - Objęła go nogami w biodrach
-Inne rzeczy.
- Jakie na przykład? -całował ją w zagłębienie u szyi.
-Podobne do tych co teraz.
Uśmiechnął się niewidocznie. Nie przeszkadzało jej to,że ma związane ręce. Wystarczyło jej to co jej robił,  jego zapach i jego obecność. Nie żałowała niczego. Chciała przejąć inicjatywę ale nie miała jak ze skrępowanymi rękami.
-Możesz mnie rozwiązać?
- Coś za coś 😏
-A co ja zrobiłam?
Zamknął jej usta pocałunkiem. Położył dwoje dłonie na jej biodrach lekko je unosząc. Jęknęła w jego usta. On tylko chytrze się uśmiechnął, obydwoje chcieli tego. Nic ani nikt nie powstrzymał ich przed dalszymi czynami. Dopiero gdy wszystko dobiegło końca rozwiązał ją.
-No dziękuję bardzo panie Greyu
-Ależ niestety ma za co panny Steele. - Położył jej głowę na swym ramieniu.
-Jak mięciusio - Obcierała policzek o ramię jak kot,który się mizia. Jemu najwyraźniej to się podobało. Mimo, że nie spali przez większość nocy to zrobili coś czego nawet Sebastian by się nie spodziewał. Zrobili to na co tak dawno czekali. W końcu dwa ciała się spotkały tworząc jedno.


Boszzz jaki pornol ;-;. Źle na mnie działa 50 TG, a jak jeszcze jest w domu książka co opisuje to wszystko z perspektywy pana Greya ;-;.Nigdy więcej nie pozwolę takic rzeczy kupować dla mamy w księgarni. Może mi wyszło, może nie. Wam ocenę zostawiam :).Z kim ma być następny lemon?


niedziela, 20 listopada 2016

ROZDZIAŁ 34

Nie wiem od czego zacząć. Hmmm...mam podnietę z tego, że wchodzi musical z Kuroshitsuji : Book of Cicrus <3. Tylko, że aktor grający Sebka ma za duży kapelusz Blacka i chyba trochę przygarbiony nos(no chyba, że jestem ślepa). Ale się wkurzyłam,bo dopiero 26.04.2017 musical będzie na DVD.SERIO!?TAK DŁUGO CZEKAĆ?!?!?!

                                ***
Znowu analizował tą samą legendę. Jakby czegoś szukał. Jak zwykle sam chciał wszystko rozwiązać, jednak się mylił. Nie może nic sam zrobić bez pomocy innych. Kolejny raz dał sobie spokój z myśleniem nad słowami zapisanymi na pergaminie, chociaż to nie było w jego stylu się poddawać. Odłożył zwój na lampę, nawet nie patrząc ; Myślał, że to szafka nocna. Dopiero gdy poczuł lekki zapach spalenizny szybko zabrał zwój. Wtedy stało się coś dziwnego. Wypaliły się kolejne litery. Zabrał się za czytanie.

Jak wiadomo mrok nie może istnieć bez światła. Jednak istnieje możliwość przejęcia władzy przez jedną z Gildii. Gdy to się stanie zapanuje światłość na 10000 lat gdy wygra Gildia Światła. Jednak jeśli mrok zwycięży czeka nas to samo co na początku przez również 10000 lat. Nic nie może istnieć wiecznie. W świecie duchowym jest Biblioteka Ducha Mądrości. W tym miejscu spotykają się cztery kontynenty. Duch pod postacią sowy czuwa nad porządkiem w bibliotece, która jest jego domem. Tam jest wiedza o wszechświecie...tam jest to czego nie wiedzą nawet najmądrzejsi magowie...tam są odpowiedzi na nasze pytania...

Litery z każdą chwilą znikały, a zwój wracał do pierwotnej postaci. Teraz wiedział gdzie jest biblioteka! Musiał udać się do Świata Duchów...ale jak tam się dostać?

                                    ***
Jak tam się dostać? Są jakieś przejścia? Może jest jakiś środek transportu? Nigdy tam nie był. Wogóle nic nie wiedział o tym świecie. To było ciekawe, ale i niebezpieczne dla świeżo upieczonego maga ognia. Mogli się dowiedzieć o jego przeszłości...przeszłości kiedy pożerał dusze. Duchy widzą wnętrze każdej żywej istoty. Ich wzrok przeszyje jak strzała. Aby zapobiec wrogości duchów wobec jego osoby musiał wyrzec się wszystkich swoich demonich czynów z przeszłości aż do momentu gdy dowiedział się prawdy o sobie. To wszystko stało się jeszcze trudniejsze niż wcześniej. Coraz więcej spraw się nagromadziło do zrobienia zanim przekroczy próg biblioteki. Wszystko opowiedział dla Rose...legenda ...gdzie jest biblioteka...o istnieniu ciemności i światła...dosłownie o wszystkim.
-To pewnie dla ciebie trudne... - Położyła mu dłoń na ramieniu,uśmiechając się do niego ciepło. -...jednak nie jesteś sam...
-...wiem... - Te słowa trochę go podniosły na duchu. Jednak to i tak nie zmieniło jego przeszłości.
-Dręczy cię przeszłość, prawda? - Spojrzała na jego twarz z troską.
-...skąd wiesz? - Przecież Rose nie umie czytać w myślach!
-Wiem co trzeba zrobić, aby się dostać do Świata Duchów...nie musisz mi tego mówić,ja dobrze o tym wiem. - Każdy mag powietrza uczył się od podstaw o Świecie Duchów.
-...jak mam się wyrzec przeszłości? Ja nie mam pojęcia...NIE WIEM! - Znowu czuł się bezbronny. To uczucie teraz będzie mu często towarzyszyć.
-Spokojnie...z każdej sytuacji jest wyjście... - Teraz przybrała postać małego płomyczka nadziei. Spojrzał w jej piwne oczy,oczyma pełnymi nadziei. Jak ona zachowywała taki spokój duszy? To było zagadką dla zagubionego umysłu Sebastiana.
-...co mam zrobić, aby o tym zapomnieć? - Ukrył swą twarz w dłoniach. Znowu poczuł jej ręce na swych ramionach.
-...przeszłości nie zmienisz ani nie zapomnisz...jednak możesz się wyrzec przed mistrzem swych czynów....
-.....a gdzie znajdę tego mistrza?...w jakiej dziedzinie ma być mistrzem? - Dziewczyna podsycała jego ogień nadziei w jego sercu. Jeszcze nie wszystko stracone.
-...mistrz magii powietrza tobie pomoże...jednak on nie żyje....ale...ale ja mogę spróbować... - To było dla niej niebezpieczne. Nie panowała nad swoją prawdziwą formą i mogło to się skończyć dla czarnowłosego jak i dla niej samej kalectwem. Mimo to Rose chciała, aby Sebastian nauczył się jak być czystym magiem ognia. Wiedziała, że tego chce.
-...ale nie jesteś mistrzem...ponoć Sid mi mówił, że nie za bardzo umiesz panować nad swoją formą... - Nie miał ochoty zmuszać nikogo do poświęcęń. Nie chciał, aby ktoś umarł tylko dlatego, że nie potrafi rozwiązać swoich problemów.
-....może i nie jestem mistrzem...może i nie umiem panować nad swoją formą, ale chcę ci pomóc Sebastian... - Te słowa kompletnie zdziwiły czerwonookiego. Przez to zmiękł i nie było dla niego wyjścia.
-....no dobrze....zgodzę się na to....ale proszę...uważaj na siebie...
-...postaram się -Na kilka chwil oparła swój policzek o jego plecy. Czuła od niego przyjemne ciepło. To tak jakbyś był przy ogniu w zimną chłodną noc...

sobota, 19 listopada 2016

ROZDZIAŁ 33

Shirley się bardzo rozleniwiła i w sumie trochę podupadła na zdrowiu. Ale wróciła cała i zdrowa ^^.

                                      ***
Cieszył się, że Rose pomoże mu w poszukiwaniu Biblioteki;Z drugiej strony nie chciał jej narażać na niebezpieczeństwo.Ubrał bordowy płaszcz.Chciał po cichu wyjść bez niej.
Na palcach kierował się na balkon. Bał się, że ściany nie są dźwiękoszczelne i słychać nawet bicie jego serca.
-A ty dokąd się wybierasz? - Powiew wiatru zamknął drzwi na balkon.Ton głosu mówcy był niepodobny do jego samego. Spojrzał na osobę, która do niego mówi. Myślał, że to Sid i że zaraz dostanie za próbę ucieczki.Odetchnął w myślach gdy zobaczył Rose,która opierała się o ścianę przy drzwiach pokoju.Nic nie powiedział dla niej.Poczuł się głupio w takiej sytuacji.
Ona tylko westchnęła.
-Jeśli chcesz już ruszać to poczekaj na mnie,co? - Jej spojrzenie miało w sobie trochę nutkę zawiedzienia jak i również smutku.
-Nie chce byś się narażała dla mnie...to jest sprawa związana ze mną... - Jego oczy mówiły same za siebie.Do pokoju wleciała ciemnopomarańczowy płaszcz dziewczyny,który wylądował na jej ramionach.Potem w jej dłoni pojawił się brązowy kij, który złożyła i schowała do kieszeni płaszcza.
-Teraz możemy ruszać... - Z powrotem otworzyła drzwi na balkon.Obydwoje wyskoczyli z drugiego piętra.Na szczęście mieli przy sobie drzewo więc nie musieli od razu lądować na ziemi.
-To gdzie najpierw? - Obydwoje wylądowali w jednej całości bez żadnych siniaków.
-Do biblioteki...najpierw musimy znaleźć mapę świata i miejsce gdzie spotykają się cztery kontynenty. - Jak zwykle wszystko znała dokładnie ze szczegółami.
-W takim razie udajmy się do antykwariatu ...słyszałem, że tam są mapy. - Czasem coś tam słuchał co Sid mu mówi o niektórych rzeczach.Przynajmniej jak były choć trochę ciekawe,a nie nudne jak język czarodzieji.Te wszystkie zaklęcia po nieznanym mu języku były za trudne do wymowy i napisania. Po kilku minutowej wędrówce przez wioskę znaleźli się przy budynku antykwariatu. Drzwi cicho zaskrzypiały i weszli do środka. Nikt nie pilnował tutaj rzeczy. I tak czarodzieje nie kradli.Mieli swoje księgi.Słońce wpadło przez okna tym samym pokazując drobinki kurzu,które wędrowały w powietrzu.
-Jak coś znajdziesz to zawołaj mnie.  - Rozdzielili się. Sebastian udał się na lewo, a Rose na prawo. Półki na książki były wykonane z jakiegoś rodzaju drewna. To miejsce było inne niż cała reszta. Płynęła stąd jakaś aura. Obydwoje byli bardzo zajęci poszukiwaniami. W końcu Sebastian znalazł mapę między półkami. Ostrożnie wyjął ogromny zwój i go rozłożył na drewnianej podłodze.
-Rose! Mam mapę!  - Zawołał dziewczynę, ta pojawiła się natychmiast. W końcu była magiem powietrza i była bardzo szybka.
-No to zobaczmy... - Skierowali swe oczy na mapę. Pochodziła sprzed 50 lat. Nie była taka stara. Najstarsze zwoje liczyły setki, a nawet tysiące lat od momentu kiedy w ich świecie pojawił się pierwszy czarodziej. Rzeczywiście były narysowane cztery kontynenty, ale tylko 3 z nich się stykały. Ostatni nie dotykał pozostałych. Wokół niego było morze.
-Dlaczego mnie okłamał? - Spytał z niedowierzaniem mag ognia.
-Nie znasz Ghazana.On mówi zagadkami. - Zawsze tak robił, aby słuchacz mógł sam wszystko rozwiązać Tak też było w przypadku Sebastiana. Musiał wytęrzyć swoje szare komórki.
-Nic tu po nas... - Oznajmił obojętnie. Zwinął mapę i odłożył ją na miejsce. Jego wszelkie nadzieje przepadły. Dla poprawy samopoczucia wziął pierwsze zwoje legend czarodzieji...przynajmniej będzie miał lekturę.

                                   ***
Wreszcie trochę spokoju. Sid udał się do Gildii Światła...coś się kroiło skoro musiał wyjechać tam. Jednak to nie było tematem rozmyślań czarnowłosego. Gdzie mogły się spotykać cztery kontynenty? Przecież w świecie rzeczywistym tak nie jest! Został jeszcze świat duchowy. Wiele skrywał tajemnic.
Tylko ci,których duch jest wolny mogą tam wejść. Zrezygnowany rozwinął zwój z legendą i zaczął śledzić tekst.

                                 ***
Nikt nie wie kiedy to się zaczęło. Była tylko pustka. Jedna wielka ciemność. Pośród mroku pojawiła się mała iskierka. Z każdym dniem coraz bardziej rósł,rozpraszając chaos panujący wokół siebie. Gdy mała kulka urosła przypomniała z wyglądu ogromnego smoka, a na jego grzbiecie siedział jego pan i pierwszy mag na tym świecie. Skierował swój lot na smoku na ziemię. Zapanowała jasność i ciepło. Pierwszy raz ludzie poczuli bezpieczeństwo dzięki temu zwykłemu światłu. Mag przywołał słońce i tak się stało. Słońce zaczęło ogrzewać ziemię i już nie panowało zimno. Jednak wkrótce potem przywódca cieni wypowiedział wojnę dla czarodzieja. Dobroduszny mag sam wyruszył do ciemności bez żadnego wsparcia. Nie chciał by inni też ucierpieli. Pan cienia widząc samego czarodzieja bez nikogo zaczął z niego szydzić. Ten zaś milczał. Nawet nie był w stanie go zaatakować chociaż był bardzo potężny. W pewnym momencie dostał ciemnym zaklęciem w ramię. Lekko się zachwiał jednak nie upadł. Dostał znowu kilka razy aż w końcu upadł mu do stóp.
W całym wszechświecie rozbrzmiewał diaboliczny śmiech Pana ciemności. Wtedy przybył na odsiecz smok. Kiedy już miał być zaatakowany jego pan to zwierzę zasłoniło go swym ciałem. W sercu maga pojawił się pierwszy raz smutek i żal. Zacisnął powieki i zaatakował strumieniem światła w przywódcę cienia. Tylko oni obydwoje walczyli. Jeśli to miał być koniec ciemności to się grubo mylisz czytelniku. Los tego starcia nie jest przesądzony aż po dziś dzień. Na świecie ludzie podzielili się na dwie przeciwstawne sobie grupy : Gildię Światła oraz Gildię Cienia. Od wieków Gildia Cienia próbuje przejąć pieczę nad Gildią Światła. Jednak dzięki temu, że w sercach czarodzieji światła (bo tak się nazywają ci, którzy należą do Gildii Światła) panują pozytywne uczucia to nie poddadzą się. Z czasem pewnie w końcu pojawi się ziarnko strachu i w końcu będzie udana okazja do ataku od strony Cienia. Trzeba wiedzieć gdzie jest twoje miejsce. Albo w Gildii Światła albo w Gildii Cienia. To już zależy od ciebie.... 
                                    ***
-Tylko tyle? - Patrzył czy nie żadnych dopisków,jednak niczego nie znalazł. Tylko westchnął zrezygnowany. Legenda miała jakieś drugie dno...jakby coś w sobie ukrywała...co stało się podczas pojedynku między ciemnością a światłem?Dlaczego walczą o górowanie nad sobą? Nikt o tym nie wie...to jest jedna wielka tajemnica.

poniedziałek, 31 października 2016

ROZDZIAŁ 32

Czemu wy mnie tak uszczęśliwiacie?Jak widzę wyświetlenia to aż radość na sercu.Nawet blog nie istnieje rok a tu już 4100 wyświetleń.Teraz to wymyśliłam taki dramat do ShellxClaude, że będziecie mnie błagać, aby było jak w poprzednich rozdziałach .Hihihihihihihi jestem podła.
A co do chemii to ZDAŁAM ^^.Całą niedzielę się uczyłam reakcji i wyrównywania stron.Rozdziały będą się pojawiać kiedy nie będzie sprawdzianów i kartkówkek więc to na tyle.

                                                                       ***
Od czasu, gdy zgłosiła się do szkoły zaczęła ostre treningi w sali symulacji. Od 6 rano do 21 z kilkuminutowymi przerwami.Ciężko trenowała.Wracała do pokoju bardzo zmęczona.Jedno było wyjaśnienie jej zachowania:Bała się, że nie umie wystarczająco, aby zdać test wstępny.Swoją rutynę dnia powtarzała już ponad miesiąc.Teraz rzadko nie spędzała czasu ze złotookim.Czasami zerkał na jej treningi.On tylko widział jak dziewczyna się zamęcza.Była skupiona w 100%. Walka się zakończyła gdy nacisnął STOP na głównym komputerze.Dziewczyna tylko stała w pozycji do walki całkowicie zdezorientowana.Nie wiedziała czemu nic się nie dzieje.Jednak gdy spojrzała na salę pod sufitem wtedy zrozumiała.
Tylko westchnęła.Spojrzała na telefon i była dopiero 18.Nie miała szans na dalsze symulacje.Wyszła z sali i udała się do pokoju.Demon przybył już wcześniej w to miejsce.
-Co się stało? - Spytała mężczyzna,widać,że nie podobało mu się zachowanie dziewczyny.
-...a co miałoby się stać?-Odparła próbując wyrównać oddech.
-No na przykład te treningi...-Powiedział prosto z mostu nie przedłużając.
-Co ci w nich nie pasuje?-Dla niej wszystko było cacy.
-To,że za długo ćwiczysz...spójrz na siebie...- Każdego wieczora wracała mega zmęczona i zziajana.
-Wiesz,że chcę zdać egzamin wstępny i dlatego trenuję,aby najlepiej wypaść. - Spokojnie odparła,choć wewnątrz zaczęła się już złościć.
-I tak zdasz...zrób sobie przerwę..choć 3 dni...-Położył dłonie na jej ramionach.
-.......ale ja nie jestem pewna czy zdam...a co jeśli obleję? - Za bardzo się przejmowała wszystkim.
-Na pewno zdasz...pojadę tam z tobą...-Lekko się do niej uśmiechnął dodając jej otuchy.
-....no niech ci będzie...zrobie sobie przerwę... - Odsunęła się i poszła do łazienki zażyć prysznica.
Skąd wiesz,że zdam?Jeszcze może być różnie...Ciekawe co z tobą?Też przystąpisz do testu?.................O kurde!!!Chyba muszę pójść z tobą na małe zakupy.Gdy zobaczą cie w garniturze pomyślą,ze jesteś moim lokajem,a to wiązać sie będzie z tym,że wezmą mnie za szlachciankę.Nie chcę zwracać na siebie uwagę...Inaczej dowiedzą się o moim nazwisku i reszcie.
 Gdy opuściła łazienkę usiadła przy biurku i zaczęła myśleć w jakie ciuchy ubrać demona.Jeszcze planuje trochę zmienić jego fryzurę.Zaczęła rysować szkice ubrań,które uznała za właściwe.Aż zasnęła na biurku.Oparła głowę na drewnie(aż mi sie przypomniało jak uczyłam sie wzorów na fizykę XD).Cicho zapukał do drzwi jej pokoju.
-....śpisz?-Powiedział szeptem.Zerknął przez dziurkę od klucza.Nie było jej w łóżku.Siedziała przy biurku.Po cichu przekroczył próg jej pokoju.Zobaczył ją przy meblu.
-......Shell? - Gdy podszedł do dziewczyny bliżej zrozumiał,że zasnęła.Tylko lekko się uśmiechnął i ostrożnie nie budząc dziewczyny wziął ją na ręce.Spała jak kamień i nie czuła jak ktoś ją niesie.Odgarnął kołdrę z łózka i ułożył ją na prześcieradle.Potem przykrył ją po ramiona pościelą.
-....dobranoc...-Przejechał dłonią po jej policzku i wyszedł z pokoju dając jej odpocząć.

                                                                           ***
W jej głowie mnóstwo działo się rzeczy.Miała bardzo dziwne sny.Jakiś posąg dziewczyny na statku.Potem jeszcze śnił jej się symbol geass wypalony na oku dokładnie tego samego koloru,co jej(tu pytanie dla inteligentynych...Co ja tu napisałam?
a)od tak se
b)Shell ma zaginioną siostrę
c)Matka Shell żyje i ją nawiedza za pomocą swoich czarów
c)Dalsza fabuła związana z Shell)
Nie rozumiała tego snu ani trochę.Chciała wiedzieć o co tu chodzi.Potem widziała ciemność na dnie oceanu i ten sam statek z tym samym posągiem.Obudziła się póki nie usłyszała jak ktoś do niej dzwoni w telefonie.Telefon wibrował na szafce nocnej.
-MMMMM...jeszcze 5 minut.-Powiedziała przez sen,jednak telefon nie odpuszczał.Wkurzyła się i go wyłączyła tym samym budząc się na dobre.Była już prawie 10.Nie wiedziała jakim cudem znalazła się w pod kołdrą.
Przecież zasnęła przy biurku no chyba,że ktoś ją nosił na rękach.Obstawiała,że jednak Claude ją zaniósł do łóżka (i lampka lemon się świeci). Gdy tylko zjadła śniadania.Może i się ubrała zerknęła do garażu. Jej czarna Honda w wersji terenowej (nie wiem czy istnieje, bo pisałam na ślepo XD).Wszystko działało. Teraz tylko spotkać się z demonem.Trzeba mieć nadzieję, że się zgodzi na małą zmianę garderoby.

                                     ***
-No proszę Claude~~~.Tylko na godzinkę. - Powiedziała mu o swoich zamiarach.On cały czas milczał analizując korzyści wynikające z wypadu na zakupy.
-.....no niech ci będzie...ale tylko na godzinę. - W końcu się odezwał.Dziewczyna dostała zielone światło i pojechała z nim do galerii.
Chodzili w każdy sklep z męską odzieżą. Brała po kilka sztuk koszulek, spodni, bluz i płaszczy.Kiedy to zrobiła zaciągała demona do przebierali i kazała mu się ubierać.Niektóre stroje mu się podobały.
-No już się ubrałem? - Zawołała,czekając przy przebierali. Zabrał zasłonę i podszedł do lustra.
-No no no...jak ci w tym? - Patrzyła z uznaniem na jego nowy strój.
-Wygodnie... - Postanowili, że wezmą ten jesienny zestaw.Dokupili sobie jeszcze kilka koszulek,spodni oraz butów.Wracali z pełnymi torbami do samochodu.
-Ufff... - Padła w fotelu kierowcy.
-Aż tak ciężko? - Jednak było nie godzinę, ale 2 godziny.
-Coś chyba dłużej bylibyśmy.Gdy tylko wrócę wezmę dłuuugą kąpiel z bąbelkami. - Odpaliła terenówkę i pojechali do posiadłości.Chciał ją trochę wkurzyć.
-Ey Shell...A mogę się dołączyć do tej kąpieli z bąbelkami (bardzo dobry pomysł Claude)? - Mrugnął do niej okiem.
-Yyyyyy...chyba nie będzie miejsca w wannie dla dwóch osób. - Jej twarz wyglądała jak dojrzały burak.Demon miał z tego ubaw. - Zemsta będzie słodka Claude. - Uśmiechnęła się wrednie do niego.



Nie bić mnie...please. Bo ja nie wiedziałam co napisać pomiędzy wydarzeniami kluczowymi.Więc to było pisane na ślepo. Ale dziś jest haloween.
Gdzieś mam na kartce speszyl z haloween. Tylko chyba jesy w książce od angola w szafce numer 46.Mam nadzieję, że kluczyka nie zgubiłam.
Ale wszystko strasznego z okazji Haloween.
THIS IS HALOWEEN! THIS IS HALOWEEN!

poniedziałek, 24 października 2016

WOW

Myślałam,że ten blog to totalne dno.Shirley sobie wczoraj przegląda wyświetlenia i BUM mamy już Za 4000 wejść.IMPOSSIBLE!I don't believe!Co tu się dzieje?Chyba musicie mnie odszkować,bo najwyraźniej rozdziały są dobre(Merida TROCHĘ wie o dalszych losach, ale powiedziałam jej to ogólnikowo bez szczegółów, bo bym się rozpisała).Więc mówię wszystkim co czytają: Aligato! Thank you!Danke schön!
Życzycie mi powodzenia.Dzisiaj piszę z chemii alkany, alkiny i alkeny.
A co do rozdziałów:Dzisiaj coś naskrobię (pilnuj mnie Merida).Jeden rozdział z ClaudexShell.Potem SebaxRose.A na końcu DaphnexSidney (i może zrobię z nimi lemon ;) Merida zabij mnie).I tak w kółko będę powtarzać.
To tylko z

poniedziałek, 17 października 2016

Special- pocky game

Jak nie wiesz jak się gra w pocky to radzimy zajrzeć na yt ;)





*Autorka wraca w poniedziałek ze szkoły...7 godzin tortur .Pada na łóżko*
Autorka:.....................nienawidzę poniedziałków....*mruczy w poduszkę*
* Nagle ktoś zrobił głośne Z BUTA WJEŻDŻAM *
Autorka:......................won
Sid: Jaki piękny dziś dzionek ! ^^ * Był jakiś za wesoły i optymistyczny a z drugiego pokoju dobiegały śmiechy*
Autorka:.....już 6:30?
Sid: yyyyyyyyy.... blisko bo 18:30 ! ^^
Autorka:.........daj mi spać
* Wziął ją za nogi i zaciągnął do pokoju gdzie czekała reszta*
Autorka:..................weź mnie puść i daj mi spać!!!!
Sid: Gramy w pocky ^^
Autorka:DOBRANOC
Seba: Ale jest za wcześnie ^^*gadał z pocky w buzi*
Rose: Zostań chłopcy będą się całować :D
Autorka:.....................czy ja o czymś nie wiem?To jest jakiś bunt znowu?Mam przynieść pistolet jak z Hellsing?*raptem się obudziła*
Rose: Nie wiesz jak się gra w pocky ? Chodź szybo bo owalili już 2 paczki
Sid i Seba: WCALE NIE * powiedzieli z pocky w ustach*
Autorka:Wiem  jak się gra w pocky i mam w domu 5 paczek ^^
Seba:DAWAJ ^^
* Usiedli w kółku i zakręcili butelką *
Autorka:Heh ho hej ho w użycie poszedł.....
* Wypadło na....*
Autorka: W UŻYCIE POSZEDŁ SEBASTIAN ^^
Sid: Z tego co słyszałem Sebastian dawno nie był używany xD
Autorka:Zobaczymy co powiesz kiedy ty będziesz używany
Sid: Ja tam lubię xD
Autorka:....chodź tu Sebciu~~~ <3  
Seba: Ach~no niech będzie
*zaczęli gryźć pocky*
* Widownia nie szczędziła komentarzy *
Rose: Tylko Seba jej nie ugryź
*gdy już brakowało im ciut ciut autorka odsunęła głowę tym samym zabierając pocky *
Autorka:Zrobione ^^
Sid: Dziecko ? xD
Autorka:Z tobą...będziesz tatusiem ;)
Sid: Łiiii !!!! :D
Autorka:Debil*face plam*
Sid: Do ojca swojego dziecka tak mówisz ?
Autorka:To byl żart....i kto tu jest ciumą number one?>
Sid:: *lenny face*
Autorka:Zboczeniec
Rose: Seba kręć
Seba: Dobra dobra..................................Sid...chodź tu ruudy kocie
Sid: A co ja będę do ciebie szedł ? Musisz się pofatygować
Seba:mniem mniem mniem
Sid:.............. aha
Autorka:Smacznego ;)
*chłopcy chichrając się wzięli pocky do ust*
Seba:Ja to wyspluję hihihihihihi
* żaden z nich nie chciał przegrać *
Seba:Podddaj się...i tak wygram*zaczął gryźć coraz więcej*
Sid: Chyba śnisz * wcale nie był gorszy *
Autorkla:Walka samców o dominację
Rose: Taaa.. niedługo będą codziennie się całować
Autorka:A czytałam ostatnio 23 tom Kuroshitsuji
* Usta chłopaków się spotkały ale oni nie odpuścili i nadal grali *
Seba:spieldalaj
Sid: Od kiedy nie wymawiasz r ?
*Seba skorzystał i wygrał*
Seba:Mówiłem,że wygram
Rose : ale kosztowało cię to pocałunek z języczkiem z Sidem xD
Seba:Idę umyć zęby...mam w ustach smak mocnej kawy
Sid; Nie myj jeszcze dopiero się zaczyna
Autorka:Który kręci?
Sid: ja * zakręcił*............ chodź tu Rosie ^^
Rose:.....won
Sid: Ranisz moje serce
Autorka:Chyba was z powrotem zestwatam....jesteście jak stare dobre małzeństwo
Sid: Chyba po rozwodzie
Autorka:A chcesz jej? ;)
Sid: Mam lepsza sztukę na oku ;)
Autorka:Zabiję ją jak Miku Miku Kokonę buhahahahahahahahahahahahaha
Sid:.............................................................
Seba:Czyli nożem w cyce?
Autorka:Dokładnie ^^
Sid: ekhm ekhm najpierw trzeba je mieć
Autorka:Daphne ma ;)
Sid: właśnie tylko ona ma
Autorka:Bo skarpetki w biust
Sid: o waszym push-upie już nie będę wspominać
Autorka:Ale ja czegoś takiego nie noszę
Sid: No właśnie desko
Rose: A ja nie jestem deską....jupiii
* zaczęły się rozmowy niczym z filmów sexmasterki *
___________________________________________________________________
Udział brały:
Shirley Phantomhive ( która cały czas siedzi w tel. i pisze z kimś )
Merida 102 ( ;* )

Trochę nam nie wyszło nie zabijajcie [*]



niedziela, 16 października 2016

ROZDZIAŁ 31

Shirley chyba na coś zachorowała,bo chce napisać dzisiaj najwięcej rozdziałów ile może. Co tu się dzieje!? Zróbcie coś z tą Shirley,bo zaraz dojdzie do jeszcze innych rzeczy.Chociaż w sumie to teraz skacze z radości 22 październiku nadchodź!TEAM RWBY!!!!

                                     ***
-Mówię ci,że 346!-Ślęczała nad przykładem z matematyki.Pierwiastek 3 stopnia mnożone przez iloczyn pierwiatka drugiego stopnia ze 144(liczby wybierałam przypadkowo tak samo jak i wyniki)
-Źle...no pomyśl...to łatwe...-Dla niego to było łatwe.
-Łatwo ci mówić-Oparła zrezygnowana czoło o zeszyt.Gdyby chciała,to by chętnie porzuciła edukację na inne ważniejsze sprawy.
-Ktoś tu się poddaje?-Spojrzał na nią z wrednym uśmiechem.Zamknął książkę z innymi przykładami tego rodzaju.Usiadł obok i wziął jej zeszyt.
-To co chcesz rozwiązać?-Zapytał.Nie wiedział,że takie przykłady jak te co jej zadał rozwiązuje bardzo długo.
-Coś łatwego...-Błagała w myślach aby nie wybrał wyrażeń algebraicznych(Których nigdy się nie naucze).
-A może to?-Zapisał kilka przykładów układu równań(jeśli nie umiecie to do mnie! Ja to ogarniam i wytłumaczę jak trzeba XD.Matematyczka się znalazła...).
-Dużo lepiej.-Wzięła zeszyt i zabrała się do pracy.5 minut i gotowe wszystkie przykłady rozwiązane.-Skończyłam.-Dała dla niego zeszyt do sparwdzenia.Po kolei analizował to co napisała. Gdy skończył zerknął na nią zdziwiony.-Co jest?Coś źle zrobiłam?-Zawsze umiała takie rzeczy.Nawet zadania z treścią przechodziły jej gładko.
-Nie...nie...wręcz przeciwnie wszystko dobrze rozwiązałaś...-Wciąż nie wierzył w to,że choć trochę umie coś z matematyki.
-To czemu jesteś zdziwiony?-Spadł jej kamień z serca gdy dowiedziała się, że wszystko dobrze napisała.
-Po prostu pietwszy raz sama coś dobrze rozwiązałaś z matematyki.......to znaczy chce powiedzieć,że cieszę się.-Szybko się wytłumaczył,aby jej nie urazić.Zawsze jej pomagał...podpowiadał.
-Aha...dziękuję...więc jestem już wolna od zajęć?-Rzekła głosem pełnym nadzieji,że w końcu lekcje się skończą i nie zada jej niczego.
-Za 5 minut kończymy...a więc praca...-Spojrzał na dziewczynę.Miała błagalne spojrzenie.Zastanawiał się czy w końcu dać sobie spokój z pracą domową.-No dobra...nic ci nie zadam dzisiaj.-I tak zaskoczyła go swoim wyczynem.
-Dziękuję.-Uśmiechnęła się promiennie i krótko pocałowała go w policzek.Ten tylko się uśmiechnął i nic nie powiedział.

                                 ***
Miała teraz bardzo dużo wolnego czasu. To doskonała okazja, aby zająć się zemstą.Wiele umiała,jednak sądziła:Jeśli masz pokonać ogień to sam musisz być ogniem.Czyli innymi słowy sama musiała stać się nadprzyrodzona.Myślała w jaki sposób to można osiągnąć.Znalzła pewne informacje na temat pewnej szkoły.Była dla łowców i miała zaawansowany poziom nauczania.Dowiedziała się, że tam każdy łowca odkrywa swoje niezwykłe zdolności.Rok szkolny miał się zacząć na wiosnę.Miała jeszcze niecały miesiąc.Był tylko jeden problem. Była ona po drugiej stronie oceanu.Aby się dostać do tej placówki musiałaby przepłynąć cały Ocean Atlantycki.Nie wiedziała czy sprostać temu wyzwaniu,była w kropce.Z jednej strony chciała się nauczyć wszystkiego,lecz z innego punktu widzenia nie mogła wyjechać.Dlaczego? Czyżby była za słaba?Zamknęła laptop.Odłożyła go zrezygnowana na biurko i opadła na łóżko.Był dopiero środek dnia.Musiała szybko podjąć decyzje w tej sprawie, ponieważ za tydzień jest ostateczny termin zgłaszania się.Po wykonaniu tej procedury miała się zjawić na egzaminie wstępnym.Mieli tam ocenić czy się nadaje do tej szkoły.Nawet nie zauważyła obecności demona.
-Co się stało?-Ukląkł przy łóżku gdzie leżała.
-Nic złego...tego możesz być pewien...-Starała się ukryć prawdę.Za bardzo przywiązała się do tego miejsca...do niego za bardzo się przyzwyczaiła.
-Skoro tak mówisz...-Rzekł obojętnie.Wstała i wyszła z pokoju.W sali symulacji starała wyzbyć się swoich emocji.Zero słabości,twarda jak skała...zadała taki cios,że siłomierz pękł.Oparła się o ścianę plecami i usiadła na podłodze.Ręce miała czerwone i była spocona.Myślała czy aby nie powiedzieć o wszystkim dla Claude'a.Bardzo ten trening ją zmęczył.Gdy znalazła się na powierzchni był już zmierzch.W jej pokoju złotooki przejrzał laptop i znalzł wszystkie informacje o Higher Beacon Huntress(nazwa szkoły jakby co czyt.Hajer Bicon Huntres).Myślał,że już porzuciła swój cel. Jednak on nie wiedział o niepewności dziewczyny.Zdążył zamknąć laptop zanin ona zjawiła się w pokoju.Wzięła z szafy w łazience ręcznik i znalazła się pod prysznicem.Była teraz bardzo zamyślona.Dopiero gdy gorąca woda oblała jej plecy to się ocknęła.Pierwszy raz zachowywała się tak.To było niepodobne do Phantomhive'a.Szybko się wytarła i wskoczyła w piżame.Ręcznik od włosów zarzuciła na ramiona,aby woda,która skapywała z włosów nie zamoczyła jej piżamy.Gdy wróciła do pokoju jeszcze raz poczytała wszystkie informacje o High Beacon Huntress.Naprawdę nie wiedziała co zrobić.Chyba musiała porozmawiać o tym wszystkim z Claude'm.Wysuszyła włosy.Kiedy weszła do pokoju złotooki już tam był.
-Wiesz...musimy prozmawiać...-Powiedzieli to równocześnie. Lekko się uśmiechnęli.
-Mów pierwsza.-Jak zwykle nie zapominał o manierach.
-No dobrze...-Wzięła głęboki wdech.-...znalazłam pewną szkołę dla łowców....-Była bardzo niepewna.
-I w związku z tym chciałabyś się tam uczyć,prawda?-Zdemaskował ją.Kiwnęła głową.-Więc czemu mi to mówisz?
-No bo....wiesz....ja....no...-Szukała jakiegoś sensownego wyjaśnienia.-Jest po drugiej stronie Atlantyku...daleko stąd...nie jest pewna czy tam się uczyć...-Nie chciała mu powiedzieć prawdy.Wstydziła się.
-Boisz się wyjechać tak daleko?-Nie wiedział o jej uczuciach.
-Nie...-Zadał jeszcze masę innych pytań,lecz odpowiedź była ta sama co wcześniej.-Nie chcę od ciebie odejść!-W końcu nie wytrzymała i powiedziała prawdę.Wtedy zamilczała i odwróciła się do niego plecami patrząc w okno.Nie wierzyła w to co powiedziała.Milczała i czekała czy cokolwiek powie.Objął ją,trzymając ręce na jej brzuchu.Głowę oparł na jej ramieniu.
-Jeśli chcesz to z tobą tam się udam...uszanuje każdą twoją decyzję.-Mówił do jej ucha.Jego głos bardzo ją uspokoił.
-Naprawdę?-Pojawiło się światełko w tunelu.
-Nigdy bym ciebie nie okłamał...to jest pewne...więc...-Nienawidził kłamać,a był istotą odrębną od mówienia prawdy.
-........no dobrze....będę tam z tobą-Uległa jego kuszeniu.Wysłała zgłoszenie.Nie bała się żadnych konsekwencji jego obecności tam.Wiedziała,że sobie poradzi.Znowu spojrzała w okno.Niebo już zciemniało i pojawiły się na nim gwiazdy i księżyc.Znowu ją przytulił jak wcześniej.
-Nie jesteś zmęczona?-Szeptał jej na ucho.
-Troszeczkę...jeszcze dam radę stać na nogach....-Cicho ziewnęła.Nie chciała by jej puszczał.Nie teraz.
-Ale ziewasz...może się już połóż....ja zostanę.-Tylko przytaknęła i puścił ją.Położyła się i przykryła się kołdrą.Zdjął buty kładąc je przy łóżku.Frak i kamizelkę powiesił na krześle,natomiast krawat odłożył na szafkę nocną.Rękawy koszuli podwinął.Położył się tuż obok dziewczyny.
-Nie będzie tobie gorąco?-Dla niej przykrycie się kołdrą pod szyję to za wiele.Od razu się wtedy się rozkrywała.
-Jeśli mi będzie to się rozbiorę...na razie nie jest mi gorąco.-Pogłaskał ją po policzku.
-Dobranoc-Uśmiechnęła się do niego z senną miną.
-Dobranoc.-Pocałował ją w (i mam tutaj dylemat....usta czy czoło?Usta czy czoło?........no dobra....niech usteczka) w usta.Gdy odsunął się ona już zamykała oczy.Zasnęła.Cały czas leżał przy niej i spoglądał na nią myśląc o przyszłości... O tym co dalej.Tak bardzo zagłębił się w swych myślach,że nie zauważył jak dziewczyna coraz bardziej się wierci.Na jej twarzy malował się strach.Jedno było pewne:Miała koszmar.Z jej gardła dobiegały krzyki,które z każdą chwilą były coraz głośniejsze.Ocknął się i trząchał ją ramieniami,aby ją obudzić.
-Shell obudź się!-Patrzył na nią wzrokiem pełnym błagania.
-AAAAAAAA!-Zerwała się do pozycji siedzącej oddychając szybko i płytko.
-Spokojnie,to tylko zły sen....ja tu jestem-Przytulił ją do siebie.Czuł jak jej oddech drży,jak jej serce szybko bije,a oczy mają w sobie strach.Jedno słowo określało jej zachowanie:Była roztrzęsiona.Zacisnęła drżącymi palci jego koszulę.Cicho nucił melodię,a jego dłonie które błądziły po jej plecach dodatkowo ją uspokajały.-Już wszystko dobrze.-Lekko ją kołysał.Teraz była jak dziecko,które przyszło do rodzica w nocy z powodu koszmaru(Jak ci w nocy z górnego łóżka(bo piętrowe)krzyczy:Włącz latarkę w telefonie...Mam ochotę spać a tu się mówi mi pod nosem...mam ochotę wtedy zabić).Jej ciało już nie drżało,oddech stał się spokojny i głeboki,a puls normalny.Na jej twarzy nie gościł już strach jak wcześniej. Po prostu spała wtulona w niego jak niemowlę.Lekko ucałował jej czoło i położył się trzymając ją przy sobie.Nie zmrużył na minutę oka czuwając nad nią.Nie pozwolił,aby coś jej się stało złego...nawet podczas jej snu.Przysiągł sobie,że nigdy nie doprowadzi,aby coś się dla dziewczyny złego stało.




MY HEART WILL GO ON!!!!!Zabijcie mnie.Opublikowałam to gdzieś tak o 19:10 i przeglądam rozdział a tu niedokończone.Pfff...ciuma number one

piątek, 14 października 2016

ROZDZIAŁ 30

Trochę autorka wprowadziła zmian w myzyczce XD.Nie wiem czy wytrzymacie moje darcie się :My heart will go on!!!Naoglądałam się Titanica...znowu*face plam* i mam bardzo dobry pomysł dla Claude&Shell (oczywiście naf d resztą mam już plany),a nie jak zwykle keine Ahnung(Deutsch XD).A co do rozdziałów to Shirley podjęła decyzję i będą pojawiały się rozdziały pod rząd z tymi samymi postaciami.Brak przeplatanki.I tak podczas pisania niektórych rozdziałów myliłam bohaterów i musiałam pisać od początku XD.Ciuma number one!!!MY HERART WILL GO ON!!!!!!!!!


                                                                                                                ***
Wiele zapamiętała w ciągu ostatnich dni...jednak o wydarzeniach sprzed śmierci rodziców nic sobie nie przypominała.Portret w gabinecie ojca był odpowiedzią na jej pytania.Wiele razy przeszukiwała to pomieszczenie i nie znajdowała żadnych istotnych rzeczy.Coś tu nie pasowało...gdyby tylko znalazła jakiś pamiętnik czy testament.Ludzkie oko nie dostrzega szczegółów(chyba muszę powtórzyć ortografię...mówi to ta,która miała 4 miejsce w województwie za dyktando...ale to było jak byłam w 5 klasie ).Nie pozostawało jej nic innego jak szukać dalej,trzeba wziąć pod uwagę, że planuje wywrzeć zemstę na Sebastianie.Jednak coś tu nie pasuje...czemu nie nienawidzi Claude'a skoro on jest demonem?Dobrze pamiętała napaść demonów na posiadłość...martwe ciała rodziców,które ją zasłaniały.Nie chcieli by ich córka tak skończyła.Ich ciała,które znikały zmieniając się w ciemny pył wydmuchany przez wiatr.Te wydarzenie bardzo zmieniło ją.Optymistyczna 5-letnia dziewczynka stała się 20-letnią realistką o duszy,która jednocześnie się smuci i pragnie zemsty.Gdy patrzyła na portret rodzinny nic nie widziała w przeszłości nic oprócz masakry z 19 maja 2006 roku(napaść demona).Ten dzień zawsze będzie napawał ją smutkiem...19 maja.

                                 ***
Mimo iż takie istoty jak on nie śpią zbyt często,to jednak się pokusił.Każdy jej ruch...nawet bardziej głębszy wdech wzbudzał w nim czujność.Nie zawarł z dziewczyną kontraktu,a chciał jej bronić i być przy niej.To było niepodobne do niego...nie chwilę...ŻADEN DEMON TAK SIĘ NIE ZACHOWYWAŁ GDY NIE BYŁ W KONTRAKCIE.Jednocześnie ciekawe,ale i również ryzykowne zachowanie.Lekko otworzyła zaspane oczy i zerknęła na zegarek w telefonie,który leżał na szafce nocnej(mój srajfon Sony Xperia E3 i nie polecam go,bo często się wiesza i trzeba resetować).Włączyła go,a gdy zerknęła na zegarek odłożyła komórkę(a może cegłę lub lodówkę?Co wy na to?XD).Z powrotem położyła się, jednak wtedy skapnęła się że nie leży sama.Ktoś był obok niej.Zerknęła na twarz i mało co nie krzyknęła.W ostatniej chwili zasłoniła usta.Jednak gdy dowiedziała się, że są nadzy dopiero się wystraszyła.Wyskoczyła z łóżka jak burza i pognała do szafy. Wyjęła pierwsze lepsze rzeczy,które trafiły jej pod ręke i w szybkim tempie się ubrała.Nie wierzyła w to.Myślała,że to zwykły sen,z którego za chwilę się obudzi.Czekała i czekała ,a nic się nie stało. Zamknęła się w łazience.Opierając się o umywalję stała z opuszczoną głową.Coraz bardziej zaciskała palce.Bała się, co będzie dalej...nie mówiąc już o wchodzeniu to pokoju.Zerkała,co chwilę przez dziurkę od klucza do jej "królestwa".On wciąż tam był!Zaczynała być głodna,chciała pójść do kuchni,ale żeby tam się dostać musiała przejść swój pokój.Myślała na innym sposobem przemieszczenia się do kuchni.Jej grzywka zasłaniała jej oczy.Było widać tylko nos oraz usta.

                                 ***
Szukał jej ręką po omacku.
-.....Shell...-miał senny głos.Z każdą chwilą coraz bardziej się denerwował.Myślał,że ktoś ją porwał albo gorzej.Otworzył oczy i zaczął się rozglądać po pokoju.Ani śladu Shell.Wytęrzył swoje demoniczne zmysły.Dzięki swojemu słuchowi wyczuł oddech dziewczyny,który dobiegał z łazienki.Wstał i się ubrał.Przyłożył ucho do drzwi pomieszczenia, w którym przebywała.Cisza...nie brała kąpieli.Wachał się czy nie zapukać...w końcu zdecydował i cicho uderzył ręką w drzwi.
-Shell...mogę wejść?-Chciał wiedzieć co się z nią dzieje.A jeśli sobie coś zrobiła?
-................................................................wejdź-Długo milczała analizując "za i przeciw" jego obecności w tym miejscu.Klamka opadła w dół i w łazience pojawił się złotooki.Po minie Phatomhive było widać, że jest jakaś przygaszona.
-Co się stało?-Stanął obok niej.
-To nic takiego.-opuściła bardziej głowę, aby zasłonić swoimi włosami oczy.
-Czy chodzi o to co się działo ostatnio między nami?-Dalej kontynuował z nią rozmowę.Ta nic nie odpowiedziała.Byłoby jej głupio gdyby powiedziała,że o to chodzi.W końcu kiwnęła głową,że tak.
-Nikt się o tym nie dowie...-W jej serce chciał zasiać ziarno nadzieji.Nie był pewien czy mu się uda,ale chciał spróbować ten jeden jedyny raz.
-Skąd niby wiesz?Jesteś wyrocznią?-Trochę ją to zdenerwowało.Chcąc ją uspokoić chwycił ją za obie ręce.Wciąż nie miał dostępu do jej oczu.Były takie same jak u Ciela.Cały czas pragnął mieć przed sobą jej oczy. Spojrzenie inne niż u zwykłych słabych ludzi,którzy proszą o pomoc demona zawierając z nim kontrakt.Shell Phantomhive nie potrzebowała pomocy.Chciała sama spełnić swój cel.Gdyby zawarła teraz pakt to Claude by odwalił całą robotę za nią.Chciała udowodnić,że potrafi być samodzielna i niezależna od innych.Jego usta dotknęły jej rąk.To wprawiło ją w dreszcze.Zauważył tą reakcję i przestał.Zamiast tego zabrał z jej oczu włosy.Grzywkę spiął wsuwkami po bokach.
-Tak będzie dużo lepiej-Pogłaskał ją po włosach.Mógłby to robić cały czas gdyby mu na to pozwoliła.Jej umysł powoli trawił wydarzenia sprzed nocy.Przypomniały jej słowa,które powiedziała mu przed zasnięciem.Można powiedzieć,że się zaczerwieniła.Zobaczył jej twarz i przytulił do siebie.Mimo,że klika minut temu mogła wybuchnąć ze złości to teraz wtuliła się w niego.
-Jeśli chcesz to będę przy tobie zawsze...-Miał spokojny i kojący głos.A zawsze miały go tylko anioły.
-Już jesteś przy mnie...więc proszę...zostań i nie odchodź-Odpowiedziała mu głosem pełnym nadziei.Nic nie odpowiedział tylko mocniej ją objął.
-Tylko mnie nie uduś.-Lekko się uśmiechnęła.Oczywiście żartowała.
-Wiedz,że nigdy ciebie nie zabije. Ty złodziejko.-To była prawda.Nie był w stanie jej już zabić. A co do złodziejki.
-Ja złodziejka?A co ukradłam?-Zrobiła niewinną minę.
-Mnie ukradłaś.-Odpowiedział jej ze smutkiem.To było sztuczne.
-Oj nie płacz.-Stanęła na palce i krótko go pocałowała.-Ty też mnie ukrdłeś.-Mrugnęła do niego.Od razu zmienił smutek na wredny uśmiech.
-To prawda.Ja się tam cieszę.-Wziął dziewczynę na ręce.Nie spodziewała się tego i kurczowo objęła rękami jego szyje.Zaniósł ją do kuchni gdzie razem przygotowali śniadanie.


Więc następny rozdział również z tą dwójką.Tak jeszcze z nimi pociągne minimum 2 rozdziały.Więc do następnego :*

piątek, 7 października 2016

ROZDZIAŁ 29

Wprowadzam cyfry arabskie,bo już się gubie XD.Co do niespodzianki:Miałam zaśpiewać kilka nutek,lecz mój rzadko używany sprzęt rozwalił się.Teraz bez mikrofonu nic nie zdziałam więc kiedy znowu kupie nowy i poćwiczę jaszcze więcej to może coś zapodam.Nie wiem kiedy to będzie,ale was poinformuje. Ostatnio dostałam mocnej weny więc nie będę marnować.Przecież wena to moja ojczyzna!(i znowu Inwokacja XD)

                                  ***
Ostatnio często myślał o słowach Ghazana.Musiał znaleźć bibliotekę...bilbliotekę w miejscu gdzie spotykają się cztery kontynenty.Ale przecież nie ma takiego miejsca.Wszystkie kontynenty są oddzielone oceanem!Nie rozumial tego.To było specyficzne w magu ziemj..mówił zagadkami.Rozległo się pukanie do jego pokoju. Sebastian wciąż myślał.Drzwi lekko się uchyliły.Ukazały się tylko piwne oczy.
-Sebastian? - Cicho szepnęła.To wystarczyło,aby zamrugał gwałtownie i spojrzał w jej stronę. - Mogę wejść? - Spytała się niepewnie(Tylko nie odwal tu lemona Shirley...chociaż czemu nie😏😏😏.Potem pewnie jakiegoś pornola 😉).
-Coś się stało ,że przyszłaś do mnie? (Moje skojarzenie:Najpierw zgwałcić,potem wykastrować a na końcu zabić XD.Jestem zboczona 😄).
-Chodzi o tą bibliotekę...powiedzmy,że pomogę Ci ją znaleźć...no chyba,że wolisz sam ją znaleźć. - Chciała mu pomóc,jednak nie wyobrażała sobie tego na siłę.
-...rozumiem...hmmmm...czemu nie?Chętnie przyjmę twą pomoc(pod warunkiem ,że zostaniesz moim koteczkiem XD 😂😂😂).
-N-naprawdę?To świetnie.Kiedy chciałbyś wyruszyć?Mi nie przeszkadza kiedy...możemy nawet teraz wyruszać. - Zaczęła mówić tym swoim głosem pełnym radości.
-.....yyyyy...A wiesz gdzie się znajduje ta biblioteka? - Trochę wstydził się przyznać,że nie wie o miejscu gdzie znajduje się budynek.
-A co o nim wiesz? - Słyszała trochę o tym miejscu.
-Wiem tylko,że jest tam gdzie spotykają się cztery kontynenty...Tylko tyle. - Powiedział to co usłyszał z ust Ghazana.
-Hmmmm...wiem kto może nam pomóc... - Przypomniała sobie o pewnej osobie.Był nim pewnien mistrz,który ją nauczył wielu rzeczy.
-Kto to taki? - Był ciekawy kto umie zinterpretować tą "zagadkę",którą zadał mu mag ziemi.
-Trzeba się udać do południowej świątyni powietrza. - Dobrze znała to miejsce.Tam zakończyła swoje szkolenie na maga powietrza.
-Mogę już ruszać...idziemy? - Wstał i narzucił na swe plecy płaszcz wiszący na krześle.
-W takim razie... - Zerwał się wiatr i w ścianie pojawiła się dziura.W niej ukazała się świątynia.Ogromny biały budynek o niebieskim dachu z 5 wieżami.Jedna-największa dotykała chmur.Znajdowała się w górach.Wziął głęboki wdech i przeszedł przez portal razem z Rose.Tak oto zaczęła się jego tułaczka po świecie magów.

                                    ***
Przenieśmy się teraz do świata ludzkiego.Tam jak zwykle spotkamy Daphne,która(próbuje ekhem ekhem Willa.No bez przesady...w sumie? Palnijcie mnie w ten ciumowaty i zboczony łeb XD) próbuje zabrać kosę dla Williama.Biedak ledwo co wytrzymuje z nią.
-No Will...daj mi na 5 minut...proszę - Zrobiła spojrzenie jak dziecko, które chce namówić na coś rodzica.
-A nie potniesz mi niczego? - Ta dziewczyna go rozśmieszała,kilka razy się przez to śmiał.
-Czy ja jestem idiotką?Wiem do czego to urządzenie jest zdolne...nie jestem taka jak Grell... - Przevoeż nikogo by nie pocięła kosą bez powodu.Jednak jest pewna osoba,która ją denerwuje...Sid.
-Niech ci będzie...dam ci ją tylko na 5 minut...5 MINUT. - Ulitował się nad nią i pozwolił by wzięła kosę z jego rąk.Uważnie ją obserwował.Jedno zabicie kogoś to będzie mieć kłopoty.Uradowana dziewczyna dokładnie objerzała kosę.Potem ćwiczyła ciosy przecinając powietrze.
-Fajny ten twój sekator Will...trzymaj. - Oddała sekator dla właściciela.
-Dzięki...zbieram się już...jak zwykle miło było z tobą Daphne.Do zobaczenia. - Przybili sobie żółwik i piątkę.Wkrótce William zniknął za dachami budynków. Nic do siebie nie czuli oprócz przyjaźni.Żadnej sympatii ani zauroczenia. Normalna przyjaźń i tyle. Ruszyła dalej przed siebie. Ktoś znalazł się tuż za nią i zrobił jej stereo(to coś takiego, że zachodzisz gościa od tyłu i otwartymi dłońmi klepiesz po uszach.).Ten ktosiek miał twarzy szeroki uśmiech.
-Wiesz jak to boli Sid!? - Teraz huczało jej w uszach.
-A skąd wiesz, że ja takie rzeczy ci robię?  - Tylko on robił jej tskie rzeczy,a przynajmniej był zdolny do nich.
-Bo tylko ty tak robisz dla mnie.
-Skoro tak to...mogę być twoim pieskiem? - Teraz to ją zgasił...na jej twarzy pojawiła się mina w rodzaju WTF!?!?CO MU ODWALIŁO!?!?
-............słucham? - Milczała przez dobre 5 minut.
-Czy mogę być twoim pieskiem?... Hau hau - Aż zaszczekał jak zwierzę.
-Wiesz co...w domu mam smycz,chodź założę ci jaszcze obrożę do tego. - Tak jak powiedziała w końcu znaleźli się u niej w domu. - Zaczekaj tu a ja idę wiesz po co. - Mrugnęła do niego i poszła szukać smyczy i obroży. Tak naprawę to nie posiadała tych rzeczy.Jednak wzięła coś lepszego...była to patelnia(hihihihi).Cicho podkradła się do Sida i BUM!Ten padł na ziemię od razu.
-No...przynajmniej będziesz cicho. -Ten leżał na podłodze przy okazji wycierając ją.Myślała co by tu z nim zrobić.Przypomniała sobie,że ma ogromną szafę w sypialni na piętrze.Uśmiechnęła się wrednie patrząc na nieprzytomnego maga wody.Wzięła go za ręce i zaczęła wciągać po schodach.Była dość silna więc szybko poszło.Sid ani razu się nie obudził.Otworzyła drzwi od szafy i myślała nad sposobem w jaki by uwięziła swoją "ofiarę".Wzięła go za ramienia podnosząc go i wpychając do szafy.Szybko zamknęła drzwi.Chciała już odejść,lecz drzwi się otworzyły a z nich wypadł Sid.Poleciał prosto na nią powalając ją na podłogę. Ta jęknęła niezadowolona i czekła póki się nie obudzi.Coraz patrzyła na zegarek.Kiedy wskazówki wybiły 15:45 w końcu zaczął się budzić.
-No no...a co tu się robi? - Momentalnie wykorzystał tą sytuację przeciw niej.
-No nic...możesz ze mnie zejść? - Starała się być spokojna.
-Hmmm...jeszcze chwilkę tak poleżę.Dobra z ciebie poduszka. - Wtulił się w nią jak małe dziecko w mamę.
-Sid...wszystko gra?To do ciebie nie podobne... - Pierwszy raz ją tak przytulił.To było trochę dziwne.
-Wszystko gra... - Pomógł jej wstać.
-Dzięki... - Obydwoje stali na nogach.Ten znowu się przytulił.Nie protestowała.Położyła ręce na jego plecach tym samym odwzajemniając uścisk.Po kilkunastu minutach rozdzielili się.Znowu byli na dole.
-Na mnie już pora...znowu będzie u mnie sesja. - Nie chciało mu się iść, ale musiał.
-Rozumiem...powodzenia w nauce.
-Byłbym zapomniał...To za patelnie. - Lekko trzepnął ją w głowę. - A to za resztę. - Lekko ją pocałował.Nie wiedziała co zrobić.Po prostu stała targana przez swe emocje.Odsunął się i się pożegnał.Wyszedł z domu zostawiając ją samą.Oparła się o ścianę.Nie wierzyła w to co się stało kilka minut temu. Ten pocałunek był taki przyjemny.Jak ochłoda podczas upalnego dnia.Miała nadzieję, że jaszcze kiedyś to zrobi. On zresztą,też chciał to powtórzyć i zrobi to niebawem.

I teraz mam 2 możliwości:
1."Przeplatanka" z rozdziałami, czyli raz Claude&Shell a raz Sebastian&Rose oraz Sid&Daphne.
2.Mam do pierwszych dwóch par ciekawe wątki i musiałabym je rozbudować na jakieś 3 góra 5 rozdziałów.
Więc pytam się co chcecie?Tą "przeplatankę" czy może kilka rozdziałów pod rząd z tymi samymi postaciami Jeśli to drugie to kogo chcecie na początek?

sobota, 1 października 2016

Wywiad z Shirley #1




                                                                    Merida 102:
1.Yuri czy yaoi ? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wiesz,że yaoi.Czy to nie oczywiste.Nigdy nie obejrzałam żadnego yuri.Może kiedyś obejrzę.
2.Zero (VK) vs. Sebastian?
50 na 50 .Każdy ma w sobie coś co ja lubię.U Zero jest ta siła do walki z innymi,a u Sebastiana wierność dla swojego pana.Jednak patrząc na to co wcześniej  zaczęłam oglądać to Kuroshitsuji.Więc Sebastian tu wygrywa.
3.Będziesz pisać lemonki yaoi ? Narobiłaś ochoty ( ͡͡ ° ͜ ʖ ͡°)
Na 20 % bym pisała te yaoi,ale mam wciąż traumę po wcześniejszych bazgrołach.Nawet nie wiem jak długo tu jeszcze będę pisać.
4.Co myślisz o moim Xerxsiu ?♥♥
Break Xerxes to nad wyraz bardzo ciekawa postać w Pandora Hearths.Wiele razy mnie rozśmieszał,ten jego uśmiech jest bezcenny.Szkoda,że tak nie umiem :(.
5.Obejrzałaś jakieś anime horror ? ( Another się nie liczy bo o tym wiem)
Shiki Shiki Shiki.Shake it up XD!!

6.Obejrzymy razem jakiś horrorek ? ;) ;)
Jeśli będzie tak jak na Sinisterze lub na Obecności to się zgadzam :D.Tylko ma być coś normalnego.

7.Jakie anime lovciasz najbardziej ( chyba znam odpowiedź ale i tak się pytne xD)
Moje 5 najbardziej lovcianych anime :
5.Amnesia
4.Death Note
3.Attack on Titan
2.Vampire Kniht i Code Geass
1.Kuroshitsuji

8.To no na tym punkcie skończyły mi się pomysły więc: co tam ? Żyjesz nie żyjesz ? Przeżyłaś infe ;) ? ( co ja piszę? :,( )
Na pewno żyję.Przeżyłam infę ;).I ty też masz żyć,bo jak wbiję do ciebie na chatę to będziesz chciała żyć.



                                                                           Adrian Kruk:
1.Najgorsze anime jakie oglądałaś?
Maiden Rose i Boku no Pico(tylko pierwszy odcinek)
2.L vs Light?
Light,bo jest taki że tak powiem zdolny aby zmienić świat.Dzięki niemu nauczyłam się,że każdy ma własny pogląd na świat.A tak na marginesie ma taki sam kolor włosów jak ja.
3.Od jak dawna oglądasz anime?
Oglądam już ponad rok oglądam anime.Kiedy byłam małym dzieckiem słyszałam o Sailor Moon,ale nie obejrzałam tego.
4.Znienawidzony opening?
Zdarzyło mi się obejrzeć Boku no Pico i właśnie openigu nienawidzę.
5.Yuri vs yaoi?
Yaoi.
6.Masz z czegoś 1?
W tym roku nie postawili mi jeszcze 1.Kiedyś miałam zagrożenie z matmy pod koniec 1 klasy gimnazjum i na 3 wyciągnęłam.
7.A 6 masz? (w-f się nie liczy xD)
Więc w tym roku postawili mi już kilka szóstek.Na świadectwach z gimnazjum mam szóstki z:plastyki,muzyki i niewiele mi brakowało do 6 z biologii.W 6 klasie miała 6 z historii na świadectwie.
8.Twoja ulubiona postać męska z anime?
Lelouch Vi Britannia.Bardzo go lubię.Wiele zrobił,szkoda że go zabił Suzaku.Pamiętam jak ryczałam gdy Suzaku zabił Lulusia :(
9.A żeńska?
Akame *_*.Jest spoko.Podoba mi się jak walczy,lubię gdy dziewczyny też walczą i jeszcze na dodatek to jedna z głównych postaci z Akame ga Kill!
10.Skoro już jesteśmy przy postaciach, co myślisz o mojej ukochanej Księżniczce Cornelii Li Britannia z anime Code Geass?
Na początku miałam o niej niezbyt ciekawe zdanie.Teraz jest inaczej.Ta postać wiele zmieniła w Code Geass.Jest bardzo,że tak powiem waleczna.Bardzo mi się w niej to podoba.
11.Oglądałaś kiedyś jakiegoś tasiemca(typu Naruto, Bleach)?
Tylko obejrzałam D.Gray-Mana.Ja w tasiemcach się gubię między odcinkami.I wtedy albo rzucam całą serię albo zaczynam od początku.
12.Jakie anime mi polecisz?
Shiki,Vampire Knight,D.Gray Man i jeszcze jak lubisz płakać to polecam Clannad(obydwie części)
13.Chciałabyś mieć dakimakurę (te wieelkie poduchy) z Sebkiem? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeśli mi ją kupisz to ją chętnie przyjmę.Nie pogardzę.Zależy jeszcze ile będzie kosztować i gdzie można je zamówić.
14.Lubisz nadużywać Lenny Face?
Tak...nadużywam go.Jest to pierwsza buźka wśród używanych u mnie na telefonie.
15.Twoja ulubiona książka?
Wiele książek przeczytałam.Spośród moich ulubionych to:Trylogia Czasu,Hrabia Monte Christo,Drzwi Aniołów:Spisek w Efezie.


                                                                 Katarzyna Michaeils:
1.Ulubiony opening ?
Opening z Kuroshitsuji:Book of cicrus i opening z Amnesii
2.Ulubiona postać w anime ?
Męska:Lelouch Vi Britannia
Żeńska:Akame

3.Ile masz lat ? Wiem głupie pytanie :)
Mam już 15 lat,a 19 maja skoczy mi 16
4.Jak masz na imię ?
Więc nazywam się Dominika.Nie lubię swojego imienia.
5.Ulubiona potrawa ?
Wszystko bym mogła jeść zup.
6.Ile obejrzałaś anime ?
Dużo już obejrzałam anime w ciągu tego całego roku.

7.Od kiedy zaczęłaś historię z opowiadaniami ? Pst. obserwuję na Wattpadzie ;)
Wiem,że mnie obserwujesz na Wattpadzie i się cieszę z tego.Więc moja historia zaczęła się od pisania o Winx Club i W.I.T.C.H. miałam fioła na punkcie tych dwóch bajek.
8.Ulubione anime ?
Czarny Kamerdyner *_*
9.Ulubiona manga ?
Kuroshitsuji,Pandora Hearats,Attack on Titan i Requiem Króla Róż
10.Co najbardziej lubisz w sobie ?
Lubię w sobie tej mój optymizm.Chyba najczęściej się się uśmiecham niż smucę.

11.Ulubione zwierzę ?
Pieseł *_*
12.Jaka jest twoja ulubiona lekcja w szkole ? U mnie historia :D
To żółwik :D
13.Cieszysz się, że masz tylu czytelników ?
No pewnie,że tak.Cieszę się gdy ktoś tu zagląda i mnie czyta.
14.Czy posiadasz rodzeństwo ?
Niestety tak.Dwóch młodszych braci.Jeden ma 7 lat i mnie wkurza na maksa,a drugi ma 2 lata i jest kawaii.
15.Twoja najlepsza cecha charakteru ?
Pomyślmy...hmmm...jestem gadatliwa'D
16.Jaki jest twój ulubiony kolor ?
Lubię ciemne kolory.Typu:czarny,fioletowy, granatowy. W jasnych kolorach wyglądam jak trup.
17.Twój wymarzony zawód ?
Może pisarz albo taki historyk.
18.Czy posiadasz zaufanych przyjaciół ?
Tak :) .Każdy powinien mieć kogoś takiego.
19.Posiadasz ulubiony fil i serial?
Z seriali to Komisarz Akex ,a z filmów to:Obecność, Wkręceni,Chemia.
20.Co byś zrobiła gdybyś rządziła światem ?
Wszędzie ma być pokój i tolerancja wraz z szacunkiem. Każdy człowiek ma być równy drugiemu.
21. Realista czy marzyciel ?
Zdecydowanie marzyciel.
22.Ulubiony rodzaj muzyki i zespół ?
Lubię rock chrześcijański.Chętnie słucham Skillet,Starset.Nie pogardzę coverami i Kamuim Gakupo.
23.Czy mnie choć trochę lubisz ? Wiem słabo się znamy :)
Jesteś spoko osobą.Myślę, że dalej będziemy mieć ze sobą kontakt.Jednak Ciebie lubię.
24.Lubisz słodycze ? Ja lovciam <3
Też je lubię.A zwałszcza Milkę z Oreo.
25.Czy rysujesz ?
Czasem sobie coś nabazgrzę w zeszycie lub na kartce :).
26.Opiszesz siebie ? (Wygląd) Jeśli nie zrozumiem :)
Chętnie siebie opiszę.No więc mam włosy,które sięgają mi do łopatek,grzywkę układam na lewą stronę.Często spinam je w wysoki kycyk lub po prostu noszę je rozpuszczone.Kolor włosów mam podobny do takiego jaki ma Light Yagami z Death Note.A oczy są barwy szaroniebieskirj.Mam okropnie dłuuuugie rzęsy i mi tego zazdroszczą i mam bardzo jasną cerę.
27.Czy posiadasz swój ideał mężczyzny ? :D
Mam taki ideał.Z wyglądu nie jestem wybredna byle tylko dbał o siebie.Ma być szczery wobec mnie i swoich uczuć.Nie chce by był ze mną z przymusu.Ma czasem być śmieszny jak ja i się uśmiechać.



Dzięki za tyle pytań :D.Nie spodziewałam się tylu pytań.W środę się pojawi coś ciekawego.Nie powiem co ;) trzeba czekać.

czwartek, 29 września 2016

Info-chan

Ostatni raz przypominam o pytaniach Ci co ich nie zadali mają czas do soboty godziny 10(po 11 zaczynam pisać).Kiedy pominę pytania od kogoś to znaczy,że się spóźniłeś/spóźniłaś.Możecie pytać o co chcecie.No chyba, że wam odbije jak mi na infie i quiz o Yandere Simulator XD.
To było pierwsze info.Teraz drugie. Wiem ,że z rozdziałami mam różne (chodzi tu o długość itd.),ale się staram. Nawet na polskim napisałam opowiadanie na bazie tego no wiecie fantastyczne i opisy i mi postawiła 5,tyle błędów językowych, ale praca najcirkawsza z klasy ^^.Kurde Shirley!Rozgadałam się XD.Już mówię co chce Wam przekazać.Otóż przed Bożym Narodzeniem (tak 3-4 dni przed) dam ostatni post tutaj (jakiś świąteczny szpeszyl czy coś+życzonka).Dopiero gdzieś tak w połowie stycznia znoeu wrócę tutaj,tylko posty będą rzadziej no bo niestety egzamin gimnazjalny w kwietniu 😞😞😞.Mam zamiar też dać taką kontynuację tego opoeiadanis,ale nie powiem kiedy to zrobie. Trzeba czekać.No więc to by było na tyle ode mnie. Mam nadzieje, że rozumienie co tam nastukałam na klawiaturze Do zobaczenia w sobotę 😘👋👋👋👋👋.





wtorek, 27 września 2016

ROZDZIAŁ XXVIII

Aż już zapominam cyfr rzymskich XD.Odpowiedzi na pytania pojawią się 1 października.Więc jeśli ktoś chce coś dać albo wogóle pierwszy raz zadać pytania to śmiało:),jestem otwarta.
UWAGA!!!W tym rozdziale będzie lemon,który MA WPŁYW na dalsze losy bohaterów.Ostrzegam,że będę zboczona i tu pocisnę ( ͡° ͜ʖ ͡°)..Jeszcze internet mi się,bo:
1.Pobieram najnowszą aktualizację Yandere Simulator.
2.Pobieram chibi Attack o n Titan.
3.Pobiera mi Elsword.
4.Ściągam Kuroshitsuji Musical 2015.
Dużo tego co?
Claude:Przestań gadać i pisz 
 Dobra,dobra.Claude nie denerwuj się,bo zmarszczek dostaniesz .I podczas słuchania leci Kazu( ͡° ͜ʖ ͡°)
 ahhh te jęki ( ͡° ͜ʖ ͡°) oraz Crazy in Love.Proponuję słuchawki jeśli włączysz Kazu.To dla bezpieczeństwa innych.

                                                                        *** 
-A PSIK!!!A PSIK!!!-Leżała pod kołdrą,dostała kaszlu i kataru.Na szczęście nie miła już gorączki jak wcześniej.Już nie chciała łykać tych syropów ani leków rozgrzewających.Cały tydzień miała w plecy,a chciała czegoś się dowiedzieć o swoim celu.Jak widać Claude się za bardzo martwił i nie wypuszczał jej na korytarz,no chyba że do łazienki.
-Nie chcę więcej brać tych leków! - Odwróciła się do niego plecami.
-Przestań żartować...a jak nie wyzdrowiejesz? - Odłożył szklankę z wodą przy pudełka tabletek Gripexu.Ona wciąż milczała. - Proszę...weź je...poczujesz się lepiej.
-Jeszcze...A PSIK!!!!Jeszcze czego?!- Cały czas kichała labo kaszlała jakby dostała na coś alergii. - Jestem głodna...idę sobie coś przekąsić. - Jak na dziedziczkę rodu Phantomhive zachowywała się luzacko gdy nie było wokół niej żadnych ważnych osobistości.
-O nie nie....nie pozwalam...masz zostać w pokoju. - Dotknęła dłonią klamki od drzwi i wtedy poczuła na swojej ręce jego rękę(znowu słodzę no błagam!!!). - Zostań...ja ci coś zrobię do jedzenia.Proszę. -Pierwszy raz mówił do jej ucha takim czułym głosem.Czuła,że zaraz chyba oszaleje.Nie wiedziała co zrobić,a tym bardziej powiedzieć.Cały czas biła się z myślami.
-Ma taki cudny głos...ahhhh..CO JA WYGADUJĘ!!!TO DEMON!!!!On nie może tak mówić!!!Jak wyzdrowieję znowu będzie miał normalny głos.Ogarnij się Shell...chociaż....
-To jak? - Przerwał wojnę jej umysłu.
-..........................no dobra. - Puściła klamkę i wróciła na pościel.Wyszedł z pokoju i została sama.Trzymając ręce pod głową patrzyła się w sufit.
-CO TU SIĘ DZIEJE?!Czemu nagle zaczęłam go tak interesować?Może chce zawrzeć pakt?Wolę sama dokonać zemsty na Sebastianie...nie potrzebuję pomocy.W takim razie czego on ode mnie chce?
Miała również inne myśli na jego temat.Zamknęła oczy i zaczęła szukać w zakamarkach swojego umysłu jego osoby. Nawet nie zauważyła jego powrót z posiłkiem dla niej na talerzu.Wciąż leżała i miała zamknięte oczy.Cicho chrząknął,ale to i tak nic nie pomogło.Wołał ją też nic.Podszedł do łóżka i lekko trącił ją w ramię.
-Hmmmm? - Znowu obudził ją z zamyślenia,drugi raz w ciągu dnia.Spojrzała na niego i uświadomiła sobie,że jest blisko niej.Szybko się odsunęła na drugi koniec łóżka.Aż za daleko się posunęła i upadła.W mgnieniu oka znalazła się obok.
- Nie połamałaś się?Nic ci nie jest? - Uważnie szukał miejsc złamań.
-Chyba nie...wszystko dobrze. - Rozcierała obolały bok na który upadła.- Najwyżej będę mieć siniaka. _Wstał na nogi bez jego pomocy,choć chciał ją zaoferować.
-Nie mogę cały czas na tobie polegać.Muszę być samodzielna też w jakimś stopniu.
Zjadła i znowu zaczęła się dyskusja na temat brania leków. Trzeba wiedzieć,że Claude będzie prosił póki nie ulegniesz.
-No dobra... - Szybkim ruchem wzięła czerwoną tabletkę do ust i popiła ją wodą. - Zadowolony?
-...dziękuję - Zabrał naczynie od niej.
Dniami i nocami był przy niej.Teraz szczególnie zwracał na nią uwagę.wcześniej starał się ukrywać to przywiązanie do niej,ale teraz można było je zobaczyć gołym okiem.

                                                                          ***
Po półtorym(nie wiem czy dobrze odmieniła,ale chodzi o półtora tygodnia) tygodniu wyzdrowiała.
-Nareszcie!!! - Wybiegła najpierw na korytarz,a potem na dwór.Tym razem nie zapomniała się ubrać.Pobiegła po swój wspaniały łuk i strzały.Dawno nie strzelała z łuku,była ciekawa czy wciąż ma cela.Odeszła od tarczy,naciągnęła cięciwę.Łuk się wygiął.Teraz tylko wycelować i strzelić.Trzymał strzały obok niej.Puściła strzałę i wystrzeliła z niebywałą szybkością.Uderzyła blisko środka tarczy.
Uśmiechnęła się w myślach,Claude zresztą też.Wyciągnęła rękę po kolejną strzałę.Ćwiczyła,póki amunicja jej się nie skończyła.Wyciągnęła z tarczy strzały i odłożyła je w należne miejsce.Potem udała się do biblioteki,aby poczytać.

                                                                             ***
Gdy dziewczyna przebywała w bibliotece ten uprzątał w kuchni.Zaciekawiła bardzo posiadłość.Był ciekaw czy kryje w sobie jakieś tajemnice.Ale przecież nie pójdzie do Shell i się nie spyta o to jej.Po wykonanej pracy udał się na spacer po rezydencji.Przez światło wpadające przez okna widać było drobinki kurzu,które się unosiły. Trafił do najbardziej opuszczonej części budynku.Jego uwagę przyciągnęły pewne drzwi do jakiegoś pomieszczenia.Na ciemno brązowych dniach widniała złota tablica. Imię było zmazane...tylko było nazwisko Phantomhive.To nie mógł być przypadek,że imię samo z siebie się zdarło...ktoś musiał to zrobić. Dotknął złotej klamki,nacisnął ją i delikatnie otworzył drzwi do tego tajemniczego pokoju.Gdy przekroczył próg drzwi zamknął je za sobą i analizował co znajduje się w środku.Na samym końcu pokoju stało biurko wraz z krzesłem.Za tymi dwoma rzeczami na ścianie wisiał ogromny obraz.PO obu stronach drewnianego mebla(biurka) znajdowały się dwa okna.Zasłony postrzępione,niektóre kawałki leżały na podłodze.Po swoich obu stronach miał szafki z książkami.Podszedł do biurka.O dziwo blat był czysty,ani drobinki kurzu,tak jakby ktoś lub coś nie pozwalało by się zakurzyło.Spojrzał na portret.Przedstawiał on 3 osoby : mężczyznę,kobietę oraz małą dziewczynkę,która siedziała na kolanach u kobiety.Podszedł do obrazu.Mężczyzna miał brązowe oczy oraz włosy o takiej samej barwie ,co dziecko.Ubrany był w elegancki frak,a jego szyję ozdabiała czarna muszka.Kolejną postacią, na którą spojrzał to kobieta.Jej czarne włosy upięte były w luźny kok czarną klamrą o czerwonych detalach..Miała na sobie czerwoną suknie.Ostatnią osobą na płótnie była mała dziewczynka.Wyglądała na mniej więcej 5 lat.Kolor włosów miała po mężczyźnie,natomiast niebieski kolor oczu po kobiecie.Ubrana w prostą suknie o kolorze lawendowym.Wszystkie osoby miały na swych twarzach lekkie uśmiechy.Dotknął palcami płótna w miejscu,gdzie był najmłodszy członek obrazu.Spojrzał na uśmiechniętą twarz dziecka.
-Te oczy...coś mi mówią...Czy to nie...?
-Ładnie to tak błąkać się po rezydencji bez uprzedzenia? - Shell stała przy drzwiach z założonymi rękami.Widać było,że jest zawiedziona jego zachowaniem.
Nie mogę przepraszać,bo znowu się zdenerwuje. - Spojrzał na nią z ukosa.
-Po co tu przyszedłeś? - Dobrze wiedział w jakim są pomieszczeniu i co to za portret.
Bez słowa wyszła z pokoju.Nie wiedział,że idzie prosto na demona.Wpadła na niego.
-....przepraszam... - Pozbierała się i ruszyła dalej.Wziął ją za rękę i poszedł przed siebie.
-.....C-Claude?Dokąd idziemy? - Nie spodziewała się po nim takiego zachowania.On tylko milczał.Otworzył drzwi do jej pokoju i weszli tam. Bez chwili zwłoki przytulił ją do siebie.
-....wszystko dobrze?Ostatnio często tak robisz i to jest dziwne.
-Shelll... - Miał palce w jej włosach.
-Słucham...Naprawdę dziwnie się zachowujesz. - Pierwszy raz się o niego się martwiła.
-...........................pocałuj mnie -Miał w głosie coś dziwnego.
-C-co? - Nie wierzyła w to ,co słyszy.
-Proszę.....Zrób to. - Znowu mówił do jej ucha,tym razem był to szept.Wzięła jego twarz w dłonie.Teraz mogli swobodnie patrzeć sobie w oczy.Przez chwilę myślała czy to zrobić.W końcu dotknęła jego ust swymi ustami.

                                                                   ***
Pocałunek był delikatny.Objął jej plecy.Odsunęła się od niego i położyła swe ręce na jego ramionach.
-To jak? - Na razie ukrywał swoje pożądanie.
-O co ci chodzi? - Nie wiedziała o czym mówi. Powiedział jej na ucho,to co ma na myśli.
Lekko się zaczerwieniła.Nie wiedziała co odpowiedzieć.
-Nie bój się... - Dotknął jej lekko czerwonego policzka.Kiwnęła głową,że się zgadza.Znowu dotknął jej ust.Pocałunki były coraz bardziej zachłanne.Uderzyła plecami o materac swego łóżka.Wiedziała teraz,że nie może zmienić zdania,starała się nie bać.Rzuciła koszulę w kąt pokoju.Miała przed swymi oczami muskuły Claude'a.Podniosła się na kolana  obejmując rekami jego nagie plecy pocałowała go.Jemu to wystarczyło,aby zedrzeć z niej ubrania pozostawiając ją w bieliźnie.Zszedł na szyję.Spojrzała w sufit.Obrócił jej twarz ku sobie i głęboko wbił sie w jej usta.Skierował jej rękę do guzika spodni.Zrozumiała o co chodzi i wkrótce obydwoje zostali w bieliźnie.Przejechała dłonią po jego rozgrzanym kaloryferze.Zszedł z niej ,stał kolanami na materacu.Wyciągnął do niej rękę.Gdy tylko dotknęła jego reki pociągnął ją ku sobie.Chciał zajść dalej,ale nie wiedział czy może.Dotknął jej ust.Jego ręka była na zapięciu biustonosza.Spojrzał na nią pytająco.Ona w odpowiedzi krótko go pocałowała,uznał to za pozwolenie.Im schodził z szyi coraz niżej tym bardziej słyszalne były jej westchnienia.Czasem lekko się uśmiechał,podobała mu się jej reakcja na jego czyny.Po 20 minutach byli kompletnie nadzy.Robili to.Czuła jak zalewa ją ciepło,którego nigdy nie czuła.Wbijała paznokcie w jego plecy.On nie krzyczał z tego powodu,było przeciwnie,chciał by tak robiła póki nie przestaną.Krew zaczęła kapać z jego pleców na pościel.Dopiero gdy uznał,że mu starczy położył sie obok dziewczyny.Przykrył ją i siebie kołdrą.Spojrzał na jej twarz.Zaczął głaskać ją po policzku.Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem jak dziewczynka z portretu.Na koniec lekko ją pocałował i położył jej głowe na swym ramieniu.
-Pewnie jesteś zmęczona.....śpij już....- Ręke z policzka przeniosł na jej plecy.
-Dobrze..............Claude...... - Nie żałowała,że robiła to z nim pierwszy raqz.
-Słucham.
-.....................................................................................................................................kocham cię. - Nie wiedziała czy dobrze zrobiła mówiąc mu to.
-Wiem...................................................................................................ja ciebie też kocham. - pocałował ją w czoło.Dziewczyna zasnęła z uśmiechem na twarzy.Był szczęśliwy,że go kocha.On też ją kocha,i co najważniejsze nie wstydzą się swych uczuć do siebie.W związku jest ważna między innymi szczerość i dzisiaj sobie to udowodnili.Jednak Claude chciał by była z nim do końca,aby porzuciła swój cel i została z nim.To było jego marzeniem....zostać z nią na zawsze.




Ufffff.....koniec lemona.Namęczyłam się,że oho.Chciałam trochę zobrazować relacje między tą dwójką i nie wiem czy mi dobrze to wyszło.Z kim kolejny lemon?