niedziela, 22 maja 2016

ROZDZIAŁ XIII

Z góry przepraszam za nieobecność ale no wiecie szkoła...i takie tam sprawy..Ale z góry dziękuję za przekroczenie 1000 wyświetleń..Jesteście wspaniali...mało powiedziane THE BEST FOREVER!!!


                                                                          ***
Pobył jeszcze przez chwilę na zewnątrz,ale wrócił ze względu na zimny wiatr.Wciąż nie mógł w to uwierzyć co usłyszał od dziewczyny...to było niezgodne z prawdą...chociaż w sumie to się mylił...był już wolny.Mógł w końcu normalnie żyć tak jak inni.Cieszył się z tego.Zasnął.


                                                                          ***
-POBUDKA ŚPIĄCA KRÓLEWNO!!!-Sid jak zwykle sarkastyczny(no pewnie i to lubię ^^)
-.....Pięć minut...-Sebastian oczywiście zaczął marudzić,ale w końcu po ponownym zawołaniu przetarł oczy i wstał.
-...jak się ogarniesz i zjesz śniadanie to proszę na dwór...masz jakieś 30 minut...-Po chwili czarodziej znikł.Pierwsze co zrobił Sebastian to podszedł do szafy i się przebrał,potem zerknął do lustra...to co w nim zobaczył kompletnie go dobiło.Jego czarne włosy były tak potargane jakby całą noc stał na tym wietrze(masakra Seba...gdzie ty masz grzebień no?!*face plam*)Poszukał grzebienia i w końcu go znalazł,ale to szukanie zajęło mu dobre 15 minut.Zostało mu mniej więcej 10 minut.Zszedł do jadalni.Na szybko wypił kawę na pusty żołądek(urwanie głowy z nim...Zjedz coś bo zasłabniesz ty idioto!!ŻARTUJE)W sam raz zdążył...na zegarze wybiła 6:30.

                                                                             ***
-Po co tu przyszedłem?..wiesz...chce mi się spać...-Sebastian był jeszcze senny.
-Później pójdziesz spać..na razie praktyka...-Sid już widział jaki z tego ubaw będzie.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie....-ziewnął ognisty(czarodziej ognia,czyli Sebastian...a wodnisty to Sid)
-Odpowiedziałem..czas na ćwiczenia...-zaczął wodnisty udawać nauczyciela.
-A nie ma jakiejś szkoły czy co?-ognisty nie chciał by uczył go Sid.
-Jest,ale nie ma dla magów ognia...jesteś jedyny od ponad 1000 lat...Niezwykłe prawda?-Sydney nie zazdrościł mu umiejętności..(zaraz pewnie będzie zachowywał się jak jakiś sadysta waląc w Sebę wodą..mam rację wodnisty czy nie?)
-No dobra..przejdźmy do tych ćwiczeń...-uznał Sebastian,że im szybciej się to skończy tym szybciej odpocznie.Rose przeniosła ich na arenę.Była pusta,ponieważ służyła do ćwiczeń,a nie do pokazów walk jak to np.było w starożytnym Rzymie.Wokół był arsenał różnych broni..były nawet takie,które Sebastian po raz pierwszy widział.
-Niespodzianka!!!-wodnisty rzucił w stronę ognistego czymś w rodzaju strzał,ale były ona znacznie mniejsze.
-Sid..uważaj trochę-skarciła go Rose.
-Oj tam Oj tam...ale unik zrobił...to najważniejsze...-nauczyciel jak zwykle udowadnia,że ma rację.
-Może na przyszłość mnie ostrzegaj co?!-był zdenerwowany tym,że go tak zaatakowano.
-A przeciwnik będzie pytał się ciebie o zdanie?-to było pytanie retoryczne..Sebastian znał na nie odpowiedź.Sięgnął po to co mu wpadło do ręki i zaczął atakować....szybko tracił siły,bo nie używał magii a ona była czymś w rodzaju takiego''powera".
-Ktoś tu się poddaje?-spytał sarkastycznie nauczyciel.
-....nie....-uczeń ciężko dyszał,ale nie miał zamiaru się poddać.
Z każdą chwilą dziewczyna miała dosyć tej walki...to nie były ćwiczenia tylko prowokacja...chciała normalnie wejść na arenę i pomóc dla Sebastiana,ale przypomniała sobie,że sama musiała przez to przechodzić....wstrzymała się.
Widać było gołym okiem,że Sydney jest bardziej doświadczony w walce.Ale coś się stało....Zamiast normalnego Sebastiana ujrzał przed sobą jego wersję tylko,że w ogniu na dodatek palił się i nie gasł...
-Zapowiada się ciekawie...-po tych słowach sam zmienił się w swoją wodną wersję i przyjął pozycje do ataku.Zanim dało się zorientować walka przybrała na sile.Ataki były bardziej silniejsze i precyzyjne...natomiast uniki bardziej szybsze i wykonywane z taką szybkością,że po sekundzie można było nie odnaleźć przeciwnika na polu walki.Ich bronie również ogarnęły te ich przemiany...miecz w ręku ognistego tak się żarzył(nie wiem czy dobrze napisane) i biło od niego gorąco...natomiast u wodnistego było odwrotnie...był blady i bił od niego chłód...Gdy miecze zderzyły się ostrzami nastąpił huk.Walczący przybrali swe normalne formy tak samo jak ich arsenał.
Uczeń ciężko oddychał...
-Doskonała walka...na dzisiaj już starczy...masz wolne-wodnisty chciał jeszcze walczyć,ale się wstrzymał widząc spojrzenie dziewczyny,która to wszystko obserwowała.Bez słowa pomogła wstać dla Sebastiana i przeniosła siebie wraz z chłopakami do wioski czarodzieji- tam gdzie obecnie zamieszkiwali.
-Za chwilę pójdziesz spać...-uspokajała zmęczonego Sebastiana.
-...dobrze...-był zmęczony tą walką.
Sydney poszedł w kierunku głównego rynku miał tam pewną sprawę do załatwienia...chodziło o Sebastiana(następny rozdział).
                                                                       ***
Gdy byli już w domu Sebastian od razu skierował się do swego pokoju i  padł na łóżko zasypiając.Dziewczyna nudząc się zaczęła czytać księgę o magii powietrza..były tam zaawansowane techniki...typu latanie bez użycia lotni...takie rzeczy były bardzo rzadkie wśród magów powietrza...Kto wie?Może w przyszłości czegoś takiego się nauczy?

środa, 11 maja 2016

ROZDZIAŁ XII

Długo mnie tu nie było...aż się zatęskniłam ale pisu pisu..




                                                                       ***
Leżał w jakimś pokoju.Dominowały tu ciemne kolory.Tylko jedną jasnością w tym pomieszczeniu były promienie słońca przebijające się przez zasłony ciemne jak bezgwiezdne niebo.Leżał pogrążony we śnie.Musiał wypocząć po tylu wydarzeniach..to było normalne.Po jego mimice twarzy widać było,że coś mu się śni.Nie wytrzymując już dalej odpoczynku otworzył oczy.Chciał uciec ale nie dał rady...był za słaby...Do pokoju ktoś wszedł.

                                                                        ***
By to nie kto inny jak ten co go zmienił.
-Jak się czujesz?-spytał .
-Trochę jeszcze mi słabo..-jego twarz była bledsza niż zwykle.
-Wypij...do dna...-podał mu szklankę z pewnym płynem..zdawałoby się,że to jest zwykła woda...ale to nie była zwykła woda.
-Dobra...-upił jeden mały łyk i się skrzywił.-CO TO JEST?!
-Może potem ci powiem...na razie pił.-widać było,że chciał się roześmiać,ale pewnie gdyby to zrobił to dostałby ochrzan.Po kilku chwilach szklanka była pusta.
-A więc co to jest?
-Pewien lek,którego nie można nabyć w świcie ludzkim tylko w naszym świecie..świecie czarodzieji.
-Aha....Gdzie ja tak wogóle jestem?-nasz główny bohater tylko pamiętaj jak oczy czarodzieja rozbłysły błękitem..wtedy poczuł ból i zemdlał.
-W świecie czarodzieji..a dokładniej w głównej siedzibie....-Gdy Sebastian stracił przytomność trafił tutaj ze względu na troskę czarodziejki powietrza.
-Co dalej?Mam uczyć się magii?-chciał zacząć naukę od razu.
-Na to wygląda,ale najpierw musisz wypocząć....Nic na siłę,bo potem będzie jeszcze gorzej...-zachowywał się teraz jak lekarz mówiący o konsekwencjach choroby dla swego pacjenta.
-...no dobra...-był zawiedziony..chciał poznać wszystkie tajniki magii ognia jakie znał dotąd ich świat a potem być może sam coś wymyśli.
-Odpocznij...później przyjdę wiesz z czym znowu...-mówiąc ostatnie słowa miał na myśli lek,który pił Sebastian.
-yhy....
Po chwili został sam ze swymi myślami....nowymi myślami.Wcześniej się trochę bał tego co miało się wydarzyć,ale teraz już nie...czuł zupełnie co innego...coś zupełnie przeciwnego.Chciał się wiele nauczyć...chciał udowodnić innym,że przeszłość,którą za sobą miał już go nie dotyczy..chciał rozpocząć nowe życie...inne życie.Te myślenie go tak wycieńczyło,że wkrótce znów zasnął.

                                                                       ***
Na zegarze w pokoju wybiła godzina 19:00.Dźwięk,jaki dochodził od urządzenia wybudził go.Czuł się o wiele lepiej.Postanowił wstać...Odkrył się i dotknął stopami zimnej podłogi.Przeszył go dreszcz..wcześniej nie odczuwał zimna i ciepła..teraz mógł to poczuć.Powoli wstał na nogi.Trochę się zachwiał,ale złapał równowagę.Chciał wyjść na świeże powietrze...choć przynajmniej je poczuć.Zauważył okno.Powolnymi i małymi kroczkami dotarł do ciemnych zasłon.Rozsunął je i do pokoju wdarło się światło księżyca.Ktoś lekko uchylił drzwi od jego pokoju i się temu wszystkiemu przyglądał...nie był to Sydney..był to ktoś inny.Pociągnął rączkę od okna w górę i podmuch nocnego wiatru wdarł się do pokoju.Jego czarne włosy z\tańczyły na wietrze sprawiając wrażenie,że Sebastian jest wolny..i rzeczywiście był wolny...nie był już demonem i nie był już nieśmiertenly.Nie żałował swych decyzji.Postać po cichu weszła do pokoju.
-Jednak się obudziłeś i żyjesz...-była to Rose.
-..tak..żyję...
-I jak się czujesz?
-Całkiem dobrze....-miał rację co do tego..czuł się dobrze..bladośc z jego twarzy znikła.
-..cieszę się....
-Dlaczego?-był ciekaw dlaczego.
-...em....noooo....booooo-chciała się wykręcić jakoś tylko musiała znaleźć okazję..w końcu jej się udało...na niebie zaczęły spadać gwiazdy.
-Piękny widok...-Sebastian pierwszy raz cieszył się z tego zjawiska..wszystkiemu wcześniej był obojętny a jeśli już coś czuł to starał się to zataić
-..pomyśl życzenie...-zaproponowała mu dziewczyna.
-...no dobrze...-zamknął oczy i pomyślał życzenie.Wtedy stało się coś niezwykłego..coś czego jeszcze nigdy on sam nie doświadczył.Poczuł na swych wargach inne wargi...trwało to zaledwie kilka sekund.(Seba proszę cię..żeby dziewczyna to zrobiła?!*face plam*)..Wyszła z pokoju,ale wcześniej coś mu powiedziała i posłała mu ciepły uśmiech wychodząc z pomieszczenia.Gdy wyszła dotknął miejsca pocałunku palcami...
-...ja też się cieszę