czwartek, 29 września 2016

Info-chan

Ostatni raz przypominam o pytaniach Ci co ich nie zadali mają czas do soboty godziny 10(po 11 zaczynam pisać).Kiedy pominę pytania od kogoś to znaczy,że się spóźniłeś/spóźniłaś.Możecie pytać o co chcecie.No chyba, że wam odbije jak mi na infie i quiz o Yandere Simulator XD.
To było pierwsze info.Teraz drugie. Wiem ,że z rozdziałami mam różne (chodzi tu o długość itd.),ale się staram. Nawet na polskim napisałam opowiadanie na bazie tego no wiecie fantastyczne i opisy i mi postawiła 5,tyle błędów językowych, ale praca najcirkawsza z klasy ^^.Kurde Shirley!Rozgadałam się XD.Już mówię co chce Wam przekazać.Otóż przed Bożym Narodzeniem (tak 3-4 dni przed) dam ostatni post tutaj (jakiś świąteczny szpeszyl czy coś+życzonka).Dopiero gdzieś tak w połowie stycznia znoeu wrócę tutaj,tylko posty będą rzadziej no bo niestety egzamin gimnazjalny w kwietniu 😞😞😞.Mam zamiar też dać taką kontynuację tego opoeiadanis,ale nie powiem kiedy to zrobie. Trzeba czekać.No więc to by było na tyle ode mnie. Mam nadzieje, że rozumienie co tam nastukałam na klawiaturze Do zobaczenia w sobotę 😘👋👋👋👋👋.





wtorek, 27 września 2016

ROZDZIAŁ XXVIII

Aż już zapominam cyfr rzymskich XD.Odpowiedzi na pytania pojawią się 1 października.Więc jeśli ktoś chce coś dać albo wogóle pierwszy raz zadać pytania to śmiało:),jestem otwarta.
UWAGA!!!W tym rozdziale będzie lemon,który MA WPŁYW na dalsze losy bohaterów.Ostrzegam,że będę zboczona i tu pocisnę ( ͡° ͜ʖ ͡°)..Jeszcze internet mi się,bo:
1.Pobieram najnowszą aktualizację Yandere Simulator.
2.Pobieram chibi Attack o n Titan.
3.Pobiera mi Elsword.
4.Ściągam Kuroshitsuji Musical 2015.
Dużo tego co?
Claude:Przestań gadać i pisz 
 Dobra,dobra.Claude nie denerwuj się,bo zmarszczek dostaniesz .I podczas słuchania leci Kazu( ͡° ͜ʖ ͡°)
 ahhh te jęki ( ͡° ͜ʖ ͡°) oraz Crazy in Love.Proponuję słuchawki jeśli włączysz Kazu.To dla bezpieczeństwa innych.

                                                                        *** 
-A PSIK!!!A PSIK!!!-Leżała pod kołdrą,dostała kaszlu i kataru.Na szczęście nie miła już gorączki jak wcześniej.Już nie chciała łykać tych syropów ani leków rozgrzewających.Cały tydzień miała w plecy,a chciała czegoś się dowiedzieć o swoim celu.Jak widać Claude się za bardzo martwił i nie wypuszczał jej na korytarz,no chyba że do łazienki.
-Nie chcę więcej brać tych leków! - Odwróciła się do niego plecami.
-Przestań żartować...a jak nie wyzdrowiejesz? - Odłożył szklankę z wodą przy pudełka tabletek Gripexu.Ona wciąż milczała. - Proszę...weź je...poczujesz się lepiej.
-Jeszcze...A PSIK!!!!Jeszcze czego?!- Cały czas kichała labo kaszlała jakby dostała na coś alergii. - Jestem głodna...idę sobie coś przekąsić. - Jak na dziedziczkę rodu Phantomhive zachowywała się luzacko gdy nie było wokół niej żadnych ważnych osobistości.
-O nie nie....nie pozwalam...masz zostać w pokoju. - Dotknęła dłonią klamki od drzwi i wtedy poczuła na swojej ręce jego rękę(znowu słodzę no błagam!!!). - Zostań...ja ci coś zrobię do jedzenia.Proszę. -Pierwszy raz mówił do jej ucha takim czułym głosem.Czuła,że zaraz chyba oszaleje.Nie wiedziała co zrobić,a tym bardziej powiedzieć.Cały czas biła się z myślami.
-Ma taki cudny głos...ahhhh..CO JA WYGADUJĘ!!!TO DEMON!!!!On nie może tak mówić!!!Jak wyzdrowieję znowu będzie miał normalny głos.Ogarnij się Shell...chociaż....
-To jak? - Przerwał wojnę jej umysłu.
-..........................no dobra. - Puściła klamkę i wróciła na pościel.Wyszedł z pokoju i została sama.Trzymając ręce pod głową patrzyła się w sufit.
-CO TU SIĘ DZIEJE?!Czemu nagle zaczęłam go tak interesować?Może chce zawrzeć pakt?Wolę sama dokonać zemsty na Sebastianie...nie potrzebuję pomocy.W takim razie czego on ode mnie chce?
Miała również inne myśli na jego temat.Zamknęła oczy i zaczęła szukać w zakamarkach swojego umysłu jego osoby. Nawet nie zauważyła jego powrót z posiłkiem dla niej na talerzu.Wciąż leżała i miała zamknięte oczy.Cicho chrząknął,ale to i tak nic nie pomogło.Wołał ją też nic.Podszedł do łóżka i lekko trącił ją w ramię.
-Hmmmm? - Znowu obudził ją z zamyślenia,drugi raz w ciągu dnia.Spojrzała na niego i uświadomiła sobie,że jest blisko niej.Szybko się odsunęła na drugi koniec łóżka.Aż za daleko się posunęła i upadła.W mgnieniu oka znalazła się obok.
- Nie połamałaś się?Nic ci nie jest? - Uważnie szukał miejsc złamań.
-Chyba nie...wszystko dobrze. - Rozcierała obolały bok na który upadła.- Najwyżej będę mieć siniaka. _Wstał na nogi bez jego pomocy,choć chciał ją zaoferować.
-Nie mogę cały czas na tobie polegać.Muszę być samodzielna też w jakimś stopniu.
Zjadła i znowu zaczęła się dyskusja na temat brania leków. Trzeba wiedzieć,że Claude będzie prosił póki nie ulegniesz.
-No dobra... - Szybkim ruchem wzięła czerwoną tabletkę do ust i popiła ją wodą. - Zadowolony?
-...dziękuję - Zabrał naczynie od niej.
Dniami i nocami był przy niej.Teraz szczególnie zwracał na nią uwagę.wcześniej starał się ukrywać to przywiązanie do niej,ale teraz można było je zobaczyć gołym okiem.

                                                                          ***
Po półtorym(nie wiem czy dobrze odmieniła,ale chodzi o półtora tygodnia) tygodniu wyzdrowiała.
-Nareszcie!!! - Wybiegła najpierw na korytarz,a potem na dwór.Tym razem nie zapomniała się ubrać.Pobiegła po swój wspaniały łuk i strzały.Dawno nie strzelała z łuku,była ciekawa czy wciąż ma cela.Odeszła od tarczy,naciągnęła cięciwę.Łuk się wygiął.Teraz tylko wycelować i strzelić.Trzymał strzały obok niej.Puściła strzałę i wystrzeliła z niebywałą szybkością.Uderzyła blisko środka tarczy.
Uśmiechnęła się w myślach,Claude zresztą też.Wyciągnęła rękę po kolejną strzałę.Ćwiczyła,póki amunicja jej się nie skończyła.Wyciągnęła z tarczy strzały i odłożyła je w należne miejsce.Potem udała się do biblioteki,aby poczytać.

                                                                             ***
Gdy dziewczyna przebywała w bibliotece ten uprzątał w kuchni.Zaciekawiła bardzo posiadłość.Był ciekaw czy kryje w sobie jakieś tajemnice.Ale przecież nie pójdzie do Shell i się nie spyta o to jej.Po wykonanej pracy udał się na spacer po rezydencji.Przez światło wpadające przez okna widać było drobinki kurzu,które się unosiły. Trafił do najbardziej opuszczonej części budynku.Jego uwagę przyciągnęły pewne drzwi do jakiegoś pomieszczenia.Na ciemno brązowych dniach widniała złota tablica. Imię było zmazane...tylko było nazwisko Phantomhive.To nie mógł być przypadek,że imię samo z siebie się zdarło...ktoś musiał to zrobić. Dotknął złotej klamki,nacisnął ją i delikatnie otworzył drzwi do tego tajemniczego pokoju.Gdy przekroczył próg drzwi zamknął je za sobą i analizował co znajduje się w środku.Na samym końcu pokoju stało biurko wraz z krzesłem.Za tymi dwoma rzeczami na ścianie wisiał ogromny obraz.PO obu stronach drewnianego mebla(biurka) znajdowały się dwa okna.Zasłony postrzępione,niektóre kawałki leżały na podłodze.Po swoich obu stronach miał szafki z książkami.Podszedł do biurka.O dziwo blat był czysty,ani drobinki kurzu,tak jakby ktoś lub coś nie pozwalało by się zakurzyło.Spojrzał na portret.Przedstawiał on 3 osoby : mężczyznę,kobietę oraz małą dziewczynkę,która siedziała na kolanach u kobiety.Podszedł do obrazu.Mężczyzna miał brązowe oczy oraz włosy o takiej samej barwie ,co dziecko.Ubrany był w elegancki frak,a jego szyję ozdabiała czarna muszka.Kolejną postacią, na którą spojrzał to kobieta.Jej czarne włosy upięte były w luźny kok czarną klamrą o czerwonych detalach..Miała na sobie czerwoną suknie.Ostatnią osobą na płótnie była mała dziewczynka.Wyglądała na mniej więcej 5 lat.Kolor włosów miała po mężczyźnie,natomiast niebieski kolor oczu po kobiecie.Ubrana w prostą suknie o kolorze lawendowym.Wszystkie osoby miały na swych twarzach lekkie uśmiechy.Dotknął palcami płótna w miejscu,gdzie był najmłodszy członek obrazu.Spojrzał na uśmiechniętą twarz dziecka.
-Te oczy...coś mi mówią...Czy to nie...?
-Ładnie to tak błąkać się po rezydencji bez uprzedzenia? - Shell stała przy drzwiach z założonymi rękami.Widać było,że jest zawiedziona jego zachowaniem.
Nie mogę przepraszać,bo znowu się zdenerwuje. - Spojrzał na nią z ukosa.
-Po co tu przyszedłeś? - Dobrze wiedział w jakim są pomieszczeniu i co to za portret.
Bez słowa wyszła z pokoju.Nie wiedział,że idzie prosto na demona.Wpadła na niego.
-....przepraszam... - Pozbierała się i ruszyła dalej.Wziął ją za rękę i poszedł przed siebie.
-.....C-Claude?Dokąd idziemy? - Nie spodziewała się po nim takiego zachowania.On tylko milczał.Otworzył drzwi do jej pokoju i weszli tam. Bez chwili zwłoki przytulił ją do siebie.
-....wszystko dobrze?Ostatnio często tak robisz i to jest dziwne.
-Shelll... - Miał palce w jej włosach.
-Słucham...Naprawdę dziwnie się zachowujesz. - Pierwszy raz się o niego się martwiła.
-...........................pocałuj mnie -Miał w głosie coś dziwnego.
-C-co? - Nie wierzyła w to ,co słyszy.
-Proszę.....Zrób to. - Znowu mówił do jej ucha,tym razem był to szept.Wzięła jego twarz w dłonie.Teraz mogli swobodnie patrzeć sobie w oczy.Przez chwilę myślała czy to zrobić.W końcu dotknęła jego ust swymi ustami.

                                                                   ***
Pocałunek był delikatny.Objął jej plecy.Odsunęła się od niego i położyła swe ręce na jego ramionach.
-To jak? - Na razie ukrywał swoje pożądanie.
-O co ci chodzi? - Nie wiedziała o czym mówi. Powiedział jej na ucho,to co ma na myśli.
Lekko się zaczerwieniła.Nie wiedziała co odpowiedzieć.
-Nie bój się... - Dotknął jej lekko czerwonego policzka.Kiwnęła głową,że się zgadza.Znowu dotknął jej ust.Pocałunki były coraz bardziej zachłanne.Uderzyła plecami o materac swego łóżka.Wiedziała teraz,że nie może zmienić zdania,starała się nie bać.Rzuciła koszulę w kąt pokoju.Miała przed swymi oczami muskuły Claude'a.Podniosła się na kolana  obejmując rekami jego nagie plecy pocałowała go.Jemu to wystarczyło,aby zedrzeć z niej ubrania pozostawiając ją w bieliźnie.Zszedł na szyję.Spojrzała w sufit.Obrócił jej twarz ku sobie i głęboko wbił sie w jej usta.Skierował jej rękę do guzika spodni.Zrozumiała o co chodzi i wkrótce obydwoje zostali w bieliźnie.Przejechała dłonią po jego rozgrzanym kaloryferze.Zszedł z niej ,stał kolanami na materacu.Wyciągnął do niej rękę.Gdy tylko dotknęła jego reki pociągnął ją ku sobie.Chciał zajść dalej,ale nie wiedział czy może.Dotknął jej ust.Jego ręka była na zapięciu biustonosza.Spojrzał na nią pytająco.Ona w odpowiedzi krótko go pocałowała,uznał to za pozwolenie.Im schodził z szyi coraz niżej tym bardziej słyszalne były jej westchnienia.Czasem lekko się uśmiechał,podobała mu się jej reakcja na jego czyny.Po 20 minutach byli kompletnie nadzy.Robili to.Czuła jak zalewa ją ciepło,którego nigdy nie czuła.Wbijała paznokcie w jego plecy.On nie krzyczał z tego powodu,było przeciwnie,chciał by tak robiła póki nie przestaną.Krew zaczęła kapać z jego pleców na pościel.Dopiero gdy uznał,że mu starczy położył sie obok dziewczyny.Przykrył ją i siebie kołdrą.Spojrzał na jej twarz.Zaczął głaskać ją po policzku.Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem jak dziewczynka z portretu.Na koniec lekko ją pocałował i położył jej głowe na swym ramieniu.
-Pewnie jesteś zmęczona.....śpij już....- Ręke z policzka przeniosł na jej plecy.
-Dobrze..............Claude...... - Nie żałowała,że robiła to z nim pierwszy raqz.
-Słucham.
-.....................................................................................................................................kocham cię. - Nie wiedziała czy dobrze zrobiła mówiąc mu to.
-Wiem...................................................................................................ja ciebie też kocham. - pocałował ją w czoło.Dziewczyna zasnęła z uśmiechem na twarzy.Był szczęśliwy,że go kocha.On też ją kocha,i co najważniejsze nie wstydzą się swych uczuć do siebie.W związku jest ważna między innymi szczerość i dzisiaj sobie to udowodnili.Jednak Claude chciał by była z nim do końca,aby porzuciła swój cel i została z nim.To było jego marzeniem....zostać z nią na zawsze.




Ufffff.....koniec lemona.Namęczyłam się,że oho.Chciałam trochę zobrazować relacje między tą dwójką i nie wiem czy mi dobrze to wyszło.Z kim kolejny lemon?

niedziela, 25 września 2016

ROZDZIAŁ XXVII

Tak sobie myślę: Shirley ty ciumo!Przecież tutaj nic się nie dzieje!Przestań żłopać tą herbatę,bo inaczej dostaniesz w łeb.
I tak oto narodził się mi pomysł do baaardzo ciekawego rozdziału, w którym głównymi bohaterami są Sebastian i Sid. TO NIE JAJOJEC!!!

                                     ***
Dziewczyna ciągnęła go na górę do sypialni.
-Ile ty ważysz? - Rose ciągnęła nieprzytomnego Sebastiana do jego pokoju. Położyła czarnowłosego tak, że jego nogi były na miejscu poduszki.
-Ci i tak nie przeszkadza, prawda? - Miała na twarzy szeroki uśmiech(jeszcze może go rozbierz Rose? *lenny face *).Zostawiła Sebastiana takiego jaki był czyli.....(bez komentarza Shirley.Czemu ja mam takie dziwne myśli?! XD)czyli w spodniach i w koszulce. Sebastian spał do góry nogami i nie przeszkadzało to dla niego.Przez okno do jego pokoju ktoś zerknął na jego(...to Jeff the Killer hihihihihihihi).Patrzył przez dobre 5 minut, a potem znikł.
                                   ***
Wstał w nocy(Sebastian ty masz problem z pęcherzem? *lenny face*).Usiadł na łóżku i podrapał się po włosach (Stefan* gdzie jesteś? Nie mów, że był wypadek na autostradzie? XD).Rozejrzał się po pokoju z zdezorientowaną miną(to uczucie gdy budzik zadzwoni ci w dzień wolny od szkoły. Raz tak miałam).W końcu narozglądał się i wstał.Usłyszał rozbicie okna.Wiatr wdarł się do jego pokoju.Coś pociągnęło go na dwór przez okno.Czuł, że było to coś w rodzaju mokrej i zimnej liny.Padł na ziemię z hukiem.
-Ała. - Otrzepał się z ziemi, ale dostał strumień wody w twarz.Tylko jedna osoba dla niego tak robiła...jego nauczyciel Sidney Clearwater.
-Miło mi cię znowu widzieć Sebciu~~~. - Jego twarz zdobił niewinny, a zarazem wredny uśmiech.
-Co znowu zrobiłem?I nie mów na mnie Sebusiu,jestem Sebastian - Woda spływała po jego twarzy.
-Oj no nie obrażaj się (kochanie XD)....MAM CI K**** PRZYPOMNIEĆ CH*** JE**** CO ODJE****Ś?!?! - W mgnieniu oka zmienił swój ton głosu ze spokojny na przeciwny - głośny i zdenerwowany.Znowu zaatakował wodą tak, że jego ofiara zrobiła fikołek.
-No dobrze już dobrze. Przepraszam. -Sebcio podniósł ręce w geście niewinności, jednak to nie wystarczyło dla jego oparwcy.
-MASZ MNIE ZA IDIOTĘ?!?! - Teraz to dopiero zachowywał się jak jakiś niemiecki żołnierz przy Żydzie, którego zaraz rozstrzeli albo jeszcze gorzej. Sebastian broniąc się strzelił ogniem w kałuże wody i wszędzie zrobiła się para wodna.Uciekł w stronę lasu.Teraz bał się Sida  Pierwszy raz coś takiego czuł. Wskoczył w krzaki(i teraz myśl Sida:Znajdę ciebie i zgwałce. Do tego jeszcze kastracja i bezpłodność gwarantowana. Możecie mnie palnąć w łeb rozkładaną patelnią drodzy czytelnicy). Gdy zasłona znikła Sid od razu zakumał, że mag ognia uciekł do lasu. Ruszył w tamtym kierunku.Zebrał wodę z pozostałości i teraz jego ręce były długimi mackami zakończonymi lodem,który był na końcach ostry. Nie mógł się doczekać aż znajdzie Sebastiana i spuści mu mega łomot.Planował nawet dać mu coś do roboty gdy uzna, że znęcanie się fizyczne to za mało.Chciał aby wysprzątał mu pokój, a to było nielada wyzwanie. W końcu dorwał swoją ofiarę i dał dla niej takie lanie, że już ledwo co mógł przestać.
-Starczy jak dla ciebie. - Woda znikła w powietrzu. - Masz mi wysprzątać pokój. Czy to jest jasne? - Chciał wiedzieć czy sobie poradzi.Sebastian szybko kiwnął głową. - To wspaniale. - Z entuzjazmem na oczach zniknął. Sebastian wysuszył się za po ognia i wrócił do domu, aby znowu położyć się spać.Gdy tylko padł na łóżko zamknął oczy i zasnął.
                                ***
Mag wody czekał na niego.Nie mógł się doczekać aż Sebastian zabierze się za sprzątanie.Ciekawe jakie znaleziska znajdzie w jego pokoju podczas sprzątania.Gdy przekroczył próg drzwi wejściowych Sid stanął mu na drodze.
-Zapraszam do mnie na sprzątanie. - Z szerokim uśmiechem zaprowadził swoją sprzątaczkę do swego domu,a potem do pokoju. - Życzę powodzenia. - Zamknął drzwi i zostawił Sebastiana z bałaganem, który panował w pomieszczeniu. Ucieczka nic by nie dała jak tylko większy łomot od maga wody więc nie pozostawało nic innego jak zabrać się za sprzątanie.Powycierać kurze oraz podłogę....Ogarnąć na biurku...Pościelić łóżko - To tylko nieliczne z rzeczy jakie musiał zrobić Sebastian w tym chaosie.Wziął się do pracy.Łóżko było już w porządku.Zabrał się za biurko. Kubki zaniósł do kuchni,książki ułożył na stosie, wytarł je.Po kurzach na półkach nie było już śladu.Została tylko podłoga.W ruch poszedł mop.Gdy wytarł choć jeden metr podłogi musiał już płukać.W końcu kij uderzył w drzwi pokoju. Sprzątaczka uśmiechnęła się w duchu, że to już koniec. Gdy podłoga wyschła poinformował Sida o tym, że skończył. Ten wraz z nim poszedł zerknąć na efekt końcowy.
-No...no...jestem zadowolony. Częściej będziesz tu gościł jak mnie wkurzysz. Jutro masz krótszy trening. Od 9 do 14.Zapraszam na arenę. - Obydwoje poczuli, że zaczyna ich łączyć jakaś więź...przyjacielska więź. A przecież panowali nad przeciwnym żywiołami. Jednak w przyjaźni jest wszystko możliwe i właśnie to jest w niej wyjątkowe.

*Stefan - czyli lokator mojej znajomej. Jest bardzo mały i niestety już nie żyje. Minuta ciszy dla Stefana.............................


UWAGA UWAGA!!!2 INFORMACJE
1.W następnym rozdziale pojawi się lemon (cytrynka) i BĘDZIE MIEĆ WPŁYW na dalszą fabułę.
2.Ogłaszam zadawanie pytań dla autorki.Odpowiedzi na pytania pojawią się przy rozdziale z Sebastianem. Czyli po rozdziale z lemonem.
To by było na tyle.

sobota, 17 września 2016

ROZDZIAŁ XXVI

Z góry przepraszam za nieobecność. Ale sami wiecie, że jest już szkoła. Na dodatek wzięło mnie takie przeziębienie, że już nie wyrabiam ze wszystkim i mogłabym tylko leżeć, spać,czytać. Ale mam inspiracje do Shell i Klaudiusza. Tak przy okazji.Czy ja mam dziwne myśli, myśląc, że Klaudiusz jest sexy? Stój Shirley! Nie myśl tak! Lepiej pisz albo idź wypić Fervex XD.

                                  ***
Minął już tydzień od szpiegowania Shell przez Claude'a.Relacje między demonem a dziewczyną znacznie się pogorszyły.Na lekcjach zachowywała się zupełnie inaczej niż przedtem. Teraz cały czas milczała i zdawało się, że jest nieco zamyślona.Prawie wogóle się nie odzywała,a gdy już nadchodził taki moment widać było, że jest lakoniczna. Jej głos również się zmienił...stał się bardziej zimniejszy mówiąc ogólnie. Zawsze gdy lekcje się kończyły wracała do swego pokoju, czasem szła do sali symulacji,aby potrenować jednak to robiła tylko 2-3 razy tygodniowo.
-Koniec lekcji na dzisiaj. - Zamknął książkę od fizyki.Wstała z krzesła i skierowała się w stronę drzwi.Złapał ją za nadgarstek.Zatrzymała się i czekała co ma zamiar zrobić.
-Co się z tobą dzieje? - Trzymał jej nadgarstek, patrząc na jej twarz.
-..........nic się nie dzieje. - Nawet nie odwróciła głowy w jego stronę. Wciąż patrzyła w drzwi.
-Nie kłam...Widzę, że zachowujesz się inaczej niż przedtem.Co się stało? - Wiedział, że dziewczyna nie chce z nim rozmawiać, ale chciał jej pomóc.
-Daj mi spokój. - Wyrwała rękę z jego uścisku i wyszła z pokoju.Czasem naprawdę miała ochotę go spoliczkować, ale gdy już chciała podnieść na niego rękę coś jej mówiło,aby się powstrzymać od tego czynu.Wróciła do pokoju i odrobiła zadane lekcje. Teraz tylko zostało jej coś zjeść, wziąć prysznic i położyć się spać. Tak wyglądały dni od poniedziałku do piątku. W weekendy siedziała w bibliotece lub w sali symulacji. To drugie pomieszczenie rzadko wybierała,ponieważ wspominała wtedy szpiegowanie Claude'a.Gdy już się najadła udała się do łazienki. Wzięła ręcznik z szafy i już miała zdejmować swoje ubrania,ale jakiś dźwięk jej przeszkodził. Szybko pognała do sali symulacji po broń.Gdy to zrobiła rozglądała się stojąc na dachu posiadłości, w której mieszkała.

                             ***
Znowu nastąpił atak na posiadłość, ale cóż...trzeba wypędzić nieproszonych gości.Skoczyła z dachu wykonując obrót ostrzem swej broni. Z karku potwora pociekła fontanna krwi (ale ja Creepy) i padł na ziemię. Wkrótce leżał we własnej krwi.To był pierwszy....reszta już nadchodziła, walka rozpoczęła się na dobre.Wiatr wiał niemiłosiernie, wkrótce zaczął padać zimny deszcz,a Shell miała na sobie koszulkę na krótki rękaw oraz spodnie do kolan. Przez pośpiech nie założyła żadnego płaszcza ani butów.Bardzo szybko pokonała wszystkie stwory,ponieważ Claude jej pomógł. Gdy już wszystko dobiegło końca krótko podziękowała dla mężczyzny i wróciła do siebie.Wzięła prysznic i położyła się spać.

                               ***
Leżała na łóżku. Była bardzo ciepła, jej czoło było w pocie. Miała gorączkę.Claude z nudów chodził po posiadłości. Słyszał cichy drżący oddech dziewczyny i poszedł sprawdzić co się dzieje nawet nie myśląc o konsekwencjach.Cicho otworzył drzwi jej pokoju. Bezszelestnie zbliżył się do jej łóżka, na którym spała.Przez chwilę przyjrzał się jej twarzy.Zdjął rękawiczkę i dotknął swą zimną dłonią jej rozgrzanego czoła.Mimo, że był istotą o zimnej skórze to wyraźnie czuł ciepło bijące od jej czoła. Zrobił jej zimny okład.Teraz to dopiero się martwił.Zmierzył temperaturę - stan podgorączkowy. Zamiast okładu znowu przyłożył swą dłoń do jej już mniej ciepłego czoła. Przebudziła się.
-.....co się stało? - Miała słaby głos.
-...dostałaś gorączki...jak się czujesz? - Patrzył na nią z troską.
-Słabo mi...jestem zmęczona, ale nie dam rady zasnąć. - Bała się, że znowu dostanie gorączki albo gorzej.
-Wszystko będzie dobrze...ja tu jestem i czuwam przy tobie. - Wziął ją na kolana.Kichnęła, a potem jeszcze kilka razy kaszlnęła.Była przeziębiona. Podał jej chusteczkę, aby wytarła nos. Skorzystała z tego. Była bardzo zmęczona. Miała cienie pod oczami.
-......Claude....ja....przepraszam za moje zachowanie. - Nie wiedziała czy to dobry moment na przeprosiny, ale chciała spróbować.
-Och Shell...nie masz za co przepraszać...to ja powinienem za tobą nie iść...wtedy byś się nie zdenerwowała - Cieszył się, że na niego spojrzała tymi swoimi oczami.
-W takim razie ci wybaczam...i tak byś się kiedyś dowiedział o sali....powinnam ci. -Przerwał jej dotykając jej ust swymi ustami.
-....za dużo gadasz... - Gładził ją po policzku.
-Taka już jestem.... - Po tej rozmowie poczuła się lepiej.Już nie musiała udawać.Znowu ją pocałował, ale tym razem dłużej niż zwykle.Tym razem przeszedł samego siebie i doszło do innego już pocałunku...jego język tańczył z jej językiem.Rozpiął dwa guziki od jej koszuli nocnej. Odsłonił jej ramię(już myślicie że Klaudiusz zrobi swoje XD).Złapała go za rękę.
-....nie...nie teraz..jeszcze nie... - Jej głos trochę drżał.
-....dobrze. - Tylko pocałował ją w odsłonięte ramię i zapiął z powrotem koszulę.Odetchnęła w myślach. Jeszcze nie uznała, że nadszedł ten moment.Jeszcze musi poczekać i to przemyśleć.
-Zostaniesz ze mną? - Nie lubiła przebywać sama.Teraz jeszcze gdy nie odzywała się do niego przez tydzień to potrzebowała jego obecności bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
-Oczywiście. - Mocniej ją przytulił do siebie. Chłód bijący od jego klatki piersiowej uśmierzył jej wysoką temperaturę. Oparł plecy o drewniane wezgłowie łóżka.Wkrótce zasnęła wtulona w niego.Przykrył dziewczynę kołdrą i położył się trzymając ją przy sobie.Przez resztę nocy było spokojnie. Cały czas gładził Shell po głowie.Sprawiało mu to przyjemność. Pierwszy raz czuł się tak odkąd nie zjadał duszy,wtedy to samo czuł.Jednak teraz wiedział, że musi zostać przy Shell do końca, nawet jeśli będzie chciała się go pozbyć to i tak zostanie. Teraz już wiedział co czuje...................kochał ją.

poniedziałek, 5 września 2016

ROZDZIAŁ XXV

Dzień dobry mój kochany ludu.Mam dobrą wiadomość dla tych co lubią mnie tu czytać i mają Wattpada ^^.Otóż moi drodzy czytelnicy zaczęłam pisać na Wattpadzie pewne ff dotyczące :Kuroshitsuji i RWBY. Tytuł opowiadania:Kuroshitsuji & RWBY (autor Shirley Phantomhive).

                                  ***
Sebastian ostatnio chodził bardzo wkurzony. To przez treningi, które miał z Sidem. Brunet miał ochotę spalić go na popiół. Ale dlaczego tego nie zrobił? Otóż wiedział, że Rose traktuje maga wody jak brata odkąd zerwła z nim. Nie chciała by odszedł. To też między innymi wkurzało Sebastiana. Jeszcze chwila, a mógłby pomyśleć, że chce wrócić do Sida. To by było najgorsze, co mogłoby się mu przytrafić. Nie chciał tego i Rose dobrze o tym wiedziała;Wiedziała, że ją kocha.Ta cała sprawa z magią zaczynała go męczyć, chciał uciec i nigdy nie wrócić. Jednak gdy usłyszał konsekwencje, które mówiły co się dzieje bez używania magii to mógł tylko pomarzyć o dawnym życiu. Zaczął to i musiał to skończyć choćby nie wiem co.

                                ***
Leżał w łóżku patrząc się w sufit. Przypomniał sobie o bibliotece, o której mówił mu Ghazan.Nie wiedział gdzie się znajduje, nie mówiąc już o istnieniu. Żaden człowiek ani inne żyjące istoty nie wiedziały o tym. Tylko niektóre duchy miały wiedzę na temat tego miejsca. Jednak takie przypadki były bardzo rzadkie. Mimo wielu pytań zasnął.

                              ***
Sid wiedział, że dzisiaj jest niezwykła noc. Takie wydarzenie następuje raz na miesiąc-Całkowite zaćmienie księżyca. Wtedy na tą godzinę -półtorej magowie wody tracą moc. Jest tak, ponieważ księżyc panuje nad prądami morskimi. Wtedy jest nastawiony na wolę innych magów.Nie bał się, co może się zdarzyć bez magii. Wiedział, że nic mu nie grozi choć był bezbronny. Sebastian nie mógł zasnąć. Wyszedł na zewnątrz. Na ciemnym niebie dostrzegł dziwne zjawisko. Księżyc zaczął znikać!W jego ciało wnikło więcej mocy. Czuł się teraz wspaniale. Jego ciało ogarnął pomarańczowy ogień, to było coś w rodzaju świecącej aury wokół jego ciała. Wrócił do środka. Szukał teraz tylko jednej osoby;osoby, która naprawdę go wkurzała podczas treningów-Sidney Clearwater.

                                 ***
Nikt teraz nie mógł go powstrzymać.W końcu znalazł pokój osoby, której szukał.Zapukał 3 razy robiąc krótkie przerwy.Ten dźwięk przeraził maga wody.
-Kto tam?-Starał się ukryć strach,który nawet słychać było w jego głosie.
-Sebastian.Wpuść mnie.-Miał obojętny ton głosu.Sid mu nie odpowiedział więc czarnowłosy powtórzył jeszcze 2 razy, aby go wpuścił do pokoju,jednak znowu zapadła cisza.To wkurzyło maga ognia i wszedł do pokoju rozwalając drzwi.
-Chyba coś mówiłem!!!Głuchy jesteś?!
-Uspokój się Sebastian.Złość piękności szkodzi.-Starał uspokoić maga ognia swoimi żartami, ale mu nie wyszło sądząc po minie Sebastiana.Jego ręce zaczęły się palić ogniem.Z szybkością podszedł do Sida i dał mu z pięści w twarz tak że wyleciał przez okno.Ruszył za nim.Czerwonoooki pierwszy raz się tak zachowywał.Sid miał już w niektórych miejscach oparzenia oraz rany cięte przez zaostrzone pale ognia, które leciały w jego stronę.
-Ale ty jesteś słaby. Nie wiesz co to prawdziwa magia.-Atakujący drwił ze swej ofiary.Niebieskooki ledwo oddychał.Modlił się w duchu, aby w końcu ujrzeć chociaż mały strumień światła księżyca.Póki, co żaden mag nie miał wpływu na ciała niebieskie, ale to się mogło zmienić.Z ust jak i z nosa Sida ciekła krew.Leciała małymi stróżkami kapiąc na ziemię.Co jakiś czas wycierał ze swej twarzy rękawem tą czerwoną wodę (mój pomysł. Merida102 wie).W końcu zaćmienie księżyca dobiegło końcowi. Sebastian zaczął tracić moc.Natomiast Sid wracał już do normy.Uzdrowił siebie i już nie tracił krwi i nie miał ran oraz oparzeń.Ognista aura rozpłynęła się w księżycowym świetle a mag ognia stracił przytomność.Niebieskooki zawiadomił Rose i dziewczyna zabrała go do siebie.Sid znowu miał wolną chatę(i zrobi imprezę i zaprosi Daphne XD).


Czy tylko ja już mam dość tej przeklętej szkoły?! Cały czas na lekcjach u mnie nauczyciele gadają o egzaminie gimnazjalnym!!!Czy oni nie rozumieją, że tak mnie bardziej stresują?!Jestem też smutna i wkurzona,bo na wycieczce do Warszawy nie pojadę do galerii i nie zerknę do Empiku *płacz *


czwartek, 1 września 2016

Zboczony sen Sebka, czyli Sebastian x Rose LEMON

Miał być to na początku rozdział ale inaczej wyszło.A więc :"Abra kadabra czary mary nie zarucha demon stary "-Merida 102,naaaajlepsza forever. Moja BFF.
P.S.Chyba to zaklęcie nie działa.XD


                                   ***
Sebastian stał przed swoim nowym domem. Był 2-piętrowy.Posiadał 2 łazienki, kuchnie, salon, korytarz oraz 2 pokoje. Wszedł po schodach na ganek gdzie stała ławka i stół wykonane z drewna. Przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Wszystko było tu nowe. Wystrój wnętrza wyglądał bardzo nowocześnie. Kanapa w salonie była wykonana z czarnej skóry. Na ścianie wisiał telewizor. W całym domu dominowały kolory:Szary,srebrny, biały i czarny.Trochę to odzwierciedlało jego tajemniczy charakter.Był padnięty i poszedł na piętro do sypialni. Padł na 2-osobowe łóżko.
Witaj w nowym domu Sebastian. 
Zamknął oczy i zasnął.

                                 ***
(Dla niekumatych jak Sebastian ^^ :Jesteśmy we śnie Sebka)
Rose przyszła sprawdzić czy z Sebastianem wszystko dobrze, to znaczy czy przypadkiem niczego nie podpalił albo coś tam innego (zostawiam wam resztę ;)...choć ktoś ma na myśli 500+ XD).Zapukała do drzwi i po chwili otworzył jej czarnowłosy.
-Mogę wejść? -Nie chciała mu się narzucać. Nie lubiła przeszkadzać innym.
-Jasne, wejdź. -Przepuścił ją w drzwiach z lekkim uśmiechem na twarzy.
Zdjęła obuwie.
-Jednak niczego nie spaliłeś -miała na twarzy wredny uśmiech.
-Jeszcze nie widzę takiej potrzeby. -również odpowiedział tym samym wyrazem twarzy, co Rose.Zbliżył się do niej.
-Z tobą wszystko dobrze? Zaczynam się ciebie bać. -Była zaskoczona jego posunięciem.
-Zajebiście ze mną. Nigdy się tak nie czułem. -Im robił krok bliżej do niej, to Rose cofała się o krok. I tak w kółko póki jej plecy nie dotknęły ściany.Uśmiechnął się triumfująco.Jego ręce znalazły się po dwóch stronach jej głowy. Prawa ręka po prawej stronie ;lewa ręka po lewej stronie.
-Boisz się? -Patrzył na nią, a w szczególności na jej oczy.
-Skądże. -Unikała jego wzroku, wiedziała, że kłamie, ale wstydziła się powiedzieć prawdy.
-To spójrz na mnie,jeśli się mnie nie boisz. -Chciał wiedzieć czy ma się dalej posunąć. Jeśli nie spojrzy to odejdzie od niej, natomiast gdy ich spojrzenia się zetkną to zrobi więcej. Po kilku chwilach jej szare oczy ujrzały te czerwone, pełne pożądania.Zbliżył swoją twarz do jej twarzy. Bez chwili zastanowienia pocałował ją namiętnie. Nie wiedziała co robić. Zaskoczyła ją tym czynem. Po kilku seriach namiętnych pocałunków objęła jego plecy,tym samym przyciągając go do siebie.Poczuł co zrobiła i lekko się uśmiechnął przez pocałunki.Po kilku minutach odsunął  swe usta od jej ust po to aby zaczerpnąć powietrza.               -Chcesz,abym kontynuował?-spojrzał na jej twarz,która była lekko czerwona.
-.........tak. -Spuściła wzrok zawstydzona.
-Rozumiem....postaram się być delikatny. -Dotknął dłonią jej czerwonego policzka.Ta tylko pokiwała głową.Znowu wrócił do jej ust. Wziął ją na ręce. Jego uścisk był zarazem delikatny i stanowczy. Lekko muskał jej usta idąc do sypialni. (tutaj myślę :Kurde nie dam rady!!!!A moje autorskie ja:Dasz radę Shirley!!!!)
Zamknął drzwi sypialni i postawił ją na podłodze.Objął ją w talii,Rose trzymała ręce na jego ramionach. Patrzyli sobie w oczy.Mogliby tak całą wieczność,ale czas płynął szybko i w jednym kierunku.Sebastian schylił głowę tak ,że teraz byli na równi.Ich nosy(noski noski)się dotykały.I robili noski-noski(kawaii). Niespodziewanie wziął dziewczynę na ręce i szybki krokiem poszedł w stronę łóżka.Rzucił ją na materac(jaki ty awww brutalny) zerwał jej bluzkę pozostawiając ją tylko w samym staniku a następnie klęcząc nad nią zaczął składać pocałunki na jej biuście. Jego oddech z każdą chwilą stawał się coraz bardziej cieplejszy. W jego spodniach zaczęło pojawiać się coraz większe wybrzuszenie. Z jej ust wydobywały się ciche westchnienia. Na jej twarzy pojawiał się coraz większy rumieniec.Jej zachowanie coraz bardziej go podniecało. Zdjął pasek swoich spodni biorąc go w dłonie.Patrzył na nią uwodzicielskim wzrokiem.Zabrał się za guzik swoich spodni. Cały czas patrzył na jej piersi. Zaczęło ją to zawstydzać. Jego ręce powędrowały do jej spodni.Jego palce drażniły guzik jej spodni.
- Seb-Sebastian.. przestań...
-Podoba ci się to?
Wzdychała. Wstał i wyszedł z sypialni.
- Eeee......
Ciekawe co powie na to?Z szafki wyjął słoiczek płynnego miodu.Do tego w ręce trzymał łyżkę do miodu.Udał się na schody trzymając za plecami rzeczy z kuchni. Już się chciała ubierać.Szedł uwodzicielskim krokiem .Zapukał 3 razy do drzwi.Niechcący rozpiełą swój stanik bo przestraszyła się pukania.Wszedł do środka.Patrzył na nią z wielkim uśmiechem na twarzy.
- C-Co.... ?
-Nic nic-podszedł do niej uprzednio stawiając na szafce nocnej miód i łyżeczkę do miodu.
-....
Położył kolano miedzy jej udami i patrzył na jej ciało.Gdy się wystarczająco przyjrzał jej ciału odkręcił słoik z miodem i zanurzył w nim drewnianą łyżkę.Patrzył na nią tymi swoimi czerwonymi oczami. Wyjął łyżkę, która była w słodkiej substancji. Następnie zaczął kapać miodem na niektóre miejsca. Szyja...dekolt...brzuch...policzki. Odstawił łyżkę z powrotem do miodu.Zbliżył się do jej policzków gdzie było kilka kropel miodu. Zaczął zlizywać delektując się słodkim smakiem miodu. Wziął na palec trochę miodu z jej szyi. Przyłożył palec to ust.
-Spróbuj...-pokiwała głową. Gdy lekko otworzyła swe usta włożył jej palec do ust.Gdy spróbowała miodu zabrał palec.
-Smakowało?
-Bardzo...jest bardzo słodki. -Miała teraz rozmarzoną minę. Potem zaczął zjadać miód z reszty jej ciała. Gdy się skończył dał jej znowu spróbować. Ale dla Sebastiana wciąż było za mało, chciał dużo więcej. Pozbył się swojej koszulki rzucając ją w kąt pokoju, tak samo zrobił ze spodniami. Teraz był w samych bokserkach. Położyła ręce na jego umięśnionych ramionach. Teraz to Sebastian poszedł na całość. Pozbył się reszty ich bielizny i wiecie co się dalej stało. Ale nie mieli się czego obawiać albowiem Sebastian miał gumkę na ołówek . (teraz to naprawdę jestem chora. ;-;). Słychać było ciche jęki Rose, a także przyspieszony oddech Sebastiana.Gdy się wszystko skończyło opadł obok niej zmęczony. Ciężko oddychał. (kurde rosyjskie literki ze mną walczą!). Oparła głowę o jego ramię. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała pod kołdrą. Wkrótce zmorzył ich sen.Zanim zamknął oczy powiedział ciche dziękuję i położył rękę na jej plecach.  

                                  ***
Obudził się w swoim łóżku, ale obok nie było Rose. Uświadomił sobie, że to był sen...bardzo piękny sen. Uśmiechnął się na wspomnienia i wstał z łóżka, aby powitać nowy dzień


Pisząc to miałam drobne wątpliwości. Jeszcze dopisywałam różne rzeczy, ale dla dobra mojej psychiki i przy okazji waszej usunęłam kilka zdań. To mój pierwszy lemon więc nie wiem czy mi dobrze wypadł. Może potem będą lepsze. Kogo teraz chcecie?