piątek, 23 grudnia 2016

ROZDZIAŁ 36

Dam spokój na razie z Sebastianem i Rose,oni mnie nie lubią :(. Mnie z opowiadania lubi..........................nie wiem kto lubi. Sorry,że trochę wariuję,ale zaraz Boże Narodzenie i spotkania z rodziną. Dzisiaj wracam do Phantomhive.


                                                       
                                                                      ***
Statek wypływał z portu o 12. Mimo,że zostało jeszcze z 10 godzin do podróży to dziewczyna biegała po pokoju jak szalona. Od szafy do torby,od torby do szafy...i tak w kółko. Nie wiedziała co wziąć ze sobą,a co gorsza jak się ubrać na egzamin. Może to będzie tylko teoria, a może praktyka. Wiadomo,że słynna Phantomhive nie stawi się na egzaminie w piżamie! To by była hańba! Z szafy wyjęła kilka par rurek i ze dwie pary spodenek. Dołączyła jeszcze do tego białą koszulę czarną spódnicę,bluzę,koszulki oraz topy. Oczywiście nie zapomniała o bieliźnie i piżamie.
Jak będziesz mi się grzebał w torbie to zabiję...nie...gorzej...najpierw...najpierw...zgwałcić...zabić i wykastrować.
Jednak szybko pozbyła się tych morderczych myśli,gdyż to by było nierealne z jej strony.Zamiast tego cicho chichotała pod nosem ze swych nikczemnych myśli. Niedługo jeszcze będzie tak zła jak istota piekielna.Wróć!Co ona sobie pomyślała!?Istota piekielna?..Demon?...Nigdy nie widziała siebie takiej.Była zwykłą dziewczyną...ale dla Claude'a znaczyła inaczej niż słaby człowiek.Każdy człowiek ma w sobie inne uczucia oraz nastawienie do świata. Zastanawiało go to jak dziewczyna widzi przyszłość?Czy wciąż chce się zemścić na Sebastianie?Ma ochotę na pomszczenie Ciela?Wiedział,że mag ognia coraz więcej będzie umieć o swoim żywiole,ale nawet początkujący mag umie już wytworzyć ogień.Dlatego właśnie nie może go zabić.Aby dopiąć swego celu chce się udać do wyższej szkoły dla łowców...ale czy tylko dlatego?Ma inny cel?Ludzie czasami są niezdecydowani albo podejmują pochopne decyzje.Więc dlaczego zawarła pakt z nim? To pytanie gościło w jego demonicznym umyśle odkąd poznał Shell.

***
Byli już w porcie. Statek miał za kilka minut odpłynąć.
-Na pewno chcesz ze mną płynąć? - Mogli zdemaskować jego tożsamość.
-Na pewno Shell. Chodźmy już, bo zaraz odpłynie. -Weszli schodami na pokład. Statek był bardzo nowoczesny. Przypominał jacht dla mniej więcej 100 osób. Na szczycie maszyny wisiała antena. Zapewne służyła do różnego rodzaju połączeń radiowych załogi z innymi statkami. Rozbrzmiał dzwonek na pokładzie i liny mocujące odczepiono od lądu. Śruby zaczęły się obracać i ziemię widziano coraz dalej. Stała przy bariece na pokładzie patrząc na oddalający się port. Westchnęła i odniosła swoje bagaże do kajuty, którą dla niej przydzielono. Chyba ona była tutaj osobą o najwyższym statusie społecznym. Reszta to sami urzędnicy. Otworzyła drzwi i weszła do pokoju.
Miała ogromne łóżko, które z każdej strony miało szafkę nocną, na której stała lampka. Ściany miały odcień turkusowy. Meble i podłoga były wykonane z drewna o jasno brązowym kolorze. Po prawej stronie łóżka miała ogromne okno od sufitu do podłogi. Za szybą miała widok na morze po którym płynęła. Dla prywatności mogła w każdej chwili opuścić roletę,co było przydatne. Nad głową miała żyrandol ozdobiony małymi kryształkami o białych i niebieskich kolorach. Rozpakowała walizkę i ubrania schowała do szafy. Miała też jeszcze własną łazienkę pod ręką, ale na razie nie miała potrzeby tam iść. Wyszła z kajuty na pokład. Morski wiatr rozwiewał jej krótkie włosy i grzywka zasłaniała jej oczy. Oczy, które wiele skrywały. Przyglądał się dziewczynie myśląc co teraz zaprząta jej umysł.
-Czemu chcesz ze mną tam być? - Przerwała ciszę, która panowała między nimi.
-Ponieważ chcę być dla ciebie wsparciem,sama nie dasz rady. - Odpowiedział szczerze. Shell nic nie powiedziała tylko poszła przed siebie.
Czy on uważa, że jestem słaba?! Myli się! Ja nigdy nie czułam się słaba. Nie istnieje coś takiego jak słabość...jest litość...
Zjadła kolację przyrządzoną przez kuchnię pokładową. Jednak jej zdaniem Claude lepiej gotował,choć jedzenie byłoby zjadliwe. Po zjedzeniu wróciła do pokoju i wzięła ze sobą piżamę oraz ręcznik. Otworzyła drzwi do łazienki i weszła do wanny ze srebrnymi zdobieniami. Tego jej było trzeba...gorąca kąpiel. W białych kafelkach odbijała się jej twarz, która wyrażała spokój. Gdy woda miała już za niską temperaturę, Shell wyszła z wody i owinęła się w ręcznik wycierając swe ciało. Na suchą skórę ubrała białą koszulę nocną, która sięgała do kolan. Rękawy miała za łokcie. Mokry ręcznik powiesiła na drzwiach od łazienki. Cały czas milczała, nie wiedziała o czym rozmawiać. Zerknęła na zegarek leżący na szafce nocnej, który nosiła na ręce...
21. Rejs trwał 2 dni. Jeszcze tylko jedna noc, a potem w końcu twarda ziemia. Jednak ta twarda ziemia znaczyła, że musi się pojawić w szkole na egzaminie wstępnym. Zamknęła oczy myśląc,że sen ją ogarnie. Tymczasem demon zdjął frak i powiesił go na fotelu. Zawisł tuż nad dziewczyną przyglądając się jej twarzy. Delikatnie dotknął jej ust swymi ustami.
-...nie mam ochoty na takie rzeczy - Powiedziała gdy oderwał swe usta.
-Dotknął niczego cię nie zmuszam. - Czule objął Phantomhive dając dla niej poczucie bezpieczeństwa. Ramiona snu również ją otuliły i zasnęła. Spojrzał z ukosa na śpiącą twarz Shell. Lekko się uśmiechnął i przykrył dziewczynę kołdrą. Przez całą noc nie zmrużył oka tylko patrzył na dziewczynę wyobrażając sobie przyszłośc...przyszłość przy jej boku.


Znowu krótkie! Ahhh...jest już, co jest. Jutro Wigilia Bożego Narodzenia. Życzę tym, co świętują wszystkiego dobrego,ciepłej atmosfery rodzinnej, uśmiechu. Dostańcie swoje wymarzone prezenty od Mikołaja. Dla tych, co nie świętują teraz życzę dobrego odpoczynku i również wszystkiego dobrego. Na koniec dam mój wypiek:

Kto zostawi komentarz ma zarezerwowany pierniczek ode mnie ^^ 🍪🍪🍪
Jeszcze raz wszystkim dobrych świąt!
Odezwę się gdzieś tak 27-28 grudnia.
:*

wtorek, 20 grudnia 2016

ROZDZIAŁ 35

Dostałam lenia potwornego. To wszystko przez te Mikołajki i egzaminy. Jestem wykończona!Jeszcze naskrobię rozdział z Sebastianem i Rose. Potem chyba wracam do Phantomhive.

                                   ***
W nocy wszystko miało się zacząć. Od samego rana przygotowywała się.
-Co ty taka spięta? - Patrzył na dziewczynę, która ledwo co zalała sobie herbatę.
-Przecież dobrze wiesz, że dzisiaj nów i w nocy wszystko się stanie. - Piła herbatę. Nawet nie dała cukru jak zwykle.
-Nie dałaś cukru. - Zauważył jej grymas na twarzy po wypiciu połowy kubka naparu.
-Nie mam na to czasu. Jestem zajęta i dobrze o tym wiesz. - Dopiła do końca herbatę. Nigdy wcześniej tak szybko jej nie wypiła. To wszystko przez pośpiech. Do ściemnienia się zostało 14 godzin. Dla człowieka może to być dużo, ale nie dla Rose. Miała ostatni gwizdek, aby nanieść poprawki. Szykowała pomieszczenie gdzie ma przejść w swoją prawdziwą formę. W pokoju panował tajemniczy i mroczny nastrój. Było tak, ponieważ ściany i podłoga miały ciemne barwy. Nie byłoby tam nawet drobnego zalążka jasności. Ułożyła na podłodze świece, które tylko one będą dawały światło w tym ciemnym pomieszczeniu. Dotknęła dłonią chusty na swej szyi. Jak dobrze wiemy pod tym materiałem znajdował się jej tatuaż. Nie panowała do końca nad swoim prawdziwym ja,co gorsza mogła go zabić będąc pod wpływem mocy. Wiatr jest zmienny. Raz wieje, a raz nie. Tylko trzeba mieć nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy. Choć zawsze jest jakieś niebezpieczeństwo.

                                 ***
Już koniec przygotowań. Za kilka minut miała dowiedzieć się o wspomnieniach maga ognia. W pomieszczeniu panowała ciemność, tylko światła świec rzucały słabe światło;Jednak i tak mrok miał przewagę. Przez smugi światła było widać rysy twarzy Rose. Sebastian jakby był w cieniu. Tylko jego krwiste oczy lekko błyszczały.
-Jeszcze możesz to odwołać - Dała dla niego ostatnią szansę na odwrót.
-...nie, chcę walczyć do końca. - Odpowiedział stanowczo. Postanowił, że wytrwa przy tym i się nie podda.
-Rozumiem...więc zaczynamy. - Usiadła po turecku naprzeciwko maga. Znajdowała się na granicy pomiędzy ciemnością,a jasnością. Wiatr zawiał i zasłony przy oknach lekko się poruszyły. Ich włosy lekko falowały na wietrze. Tym razem większy podmuch wiatru sprawił, że zasłony odsłoniły okno. Przez nie było widać bezchmurne niebo,na którym lśnił blady księżyc. Światło tarczy tego ciała niebieskiego dotknęło Sebastiana. Wiatr wciąż wiał i wiał. Dziewczyna sięgnęła rękami do apaszki na swej szyi. Pod materiałem był ukryty tatuaż. Materiał odleciał gdzieś w głąb pokoju. Widział napisy na jej szyi: Air...Powietrze...Aero...Hawa...Luft...(po kolei języki : Angielski, Polski, Esperanto, Kazachski, Niemiecki). Jej wygląd powoli się zmieniał. Włosy wolniej falowały na wietrze jakby były pod wodą,poza tym przedłużały się. Ubranie również było inne. Luźne białe spodnie podobne trochę do alladynów, porozcinane po boku. Krótka bluzka odsłaniająca jej brzuch,ta część ubioru nie była już luźna jak spodnie;Idealnie przylegała do jej klatki piersiowej. Na swoich stopach nie miała niczego, po prostu była bosa. Spod grzywki na jej czole zaświecił mały diadem.Nadgarstki i ramiona zdobiły złote bransolety.Litery z jej szyi znikły unosząc się w powietrze. Zawirowały za jej plecami. Tam właśnie pojawiły się skrzydła. Wyglądały jak motyle, natomiast wyglądały jakby były wykonane z jakiegoś przezroczystego materiału, których lekko lśnił. Może to było coś w rodzaju koronki? Stała przed nim Rose - czarodziejka wiatru.

(obrazek mej twórczości)

                                                                ***
   Okropnie wpatrzył się w Rose. Na wet nie zauważył jak podeszła do niego. Uniosła podbródek Sebastiana i spojrzała w jego czerwone oczy. Takim oto sposobem widziała jego niektóre wspomnienia. Wyciągnęła go na światło księżyca i teraz więcej widziała. Skupiła się na jednym wspomnieniu.

Podziemie...ciemność. Tylko pochodnie w ścianach rzucały nikłe światło. W jednym z pomieszczeń do łańcuchów ktoś był przykuty. Widać,że to bardzo młoda osoba. Dziewczynka w wieku 10-11 lat. jej kończyny były obolałe od ciężkiego łańcucha, ubranie miała przesiąknięte krwią, w niektórych miejscach znajdowały się fioletowe siniaki. Dziecko było w okropnym stanie zdrowotnym i psychicznym. Już nawet nie myślała o ucieczce z tego miejsca, za bardzo była słaba. Tymczasem w okolicy chodził demon. Zwykły według swojej samooceny;jednak inne istoty uważały,że jest jednym z potężniejszych. Wszedł do podziemia. 10-latka nie miała siły by płakać, ostatnio wogóle tego nie robiła.
Po prostu nie miała już na to sił.
-Jeśli chcesz mogę cię uratować - Jego głos przypominał z lekka kuszenie. 
-...kim jesteś? - Nieprzytomnym wzrokiem rozglądała się po sali,ale widziała tylko ciemność. 
-Jestem tym, który ci pomoże...tym, który będzie twoim narzędziem....tym,którym zawrzesz pakt....pytam się więc : Czy mam cię uwolnić? - Jego głos był jak echo. Słyszała go przy uchu. 
-Uwolnij mnie! - Wykrzyknęła sprawiając ból w gardle. Poczuła ukłucie na prawym barku. Tak, tam właśnie wyrabiał się znak kontraktu. Gdy już znamię było bardzo widoczne poczuła ogromny ból i zemdlała. Całe ciało było zmęczone. Demon wziął dziewczynkę na ręce i wyszedł na powierzchnię. 
Tak oto zawiązał się jego ostatni kontrakt z człowiekiem. Wiedział, że jego kontrahentka jest daleką potomkinią Ciela Phantomhive'a. Jej 10-letni umysł często się zastanawiał właśnie nad tą osobą. Wzmianki skończyły się w czasie gdy Ciel skończył 13 lat. Dalej było cicho, tak jakby coś zaginęło. Prawdę znał demon,z którym zawarła pakt, ale jeszcze nie była tego świadoma. 

                               ***
Czuł, że dłużej nie wytrzyma tego. To tak jakby ktoś bezpośrednio przebywał w twoim umyśle i zmieniał tobie wspomnienia. Rose zresztą też traciła nad sobą kontrolę. Z każdą chwilą chciała coraz więcej i więcej wiedzieć, a mag ognia ledwo wytrzymywał to wszystko.
-Rose....starczy... - Powiedział słabym głosem, był zmęczony. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko dalej kontynuowała. W czaszce Sebastiana nasilał się coraz większy ból. Mimowolnie iż prosił dziewczynę jeszcze kilka razy ona nie odpowiedziała. Dopiero gdy zebrał się na odwagę zabrał ręce czarodziejki ze swojej głowy. Ciężko oddychał. Ledwo co mrugał. Rose patrzyła na niego z ogromną ciekawością w oczach. Nie dowiedziała się wszystkiego. Gdyby zaatakowała Sebastiana, ten pewnie nawet nie byłby w stanie jej zaatakować. Czemu? Bo się boi jej skrzywdzić.
-Rose...już starczy...myślę, że teraz mogę wejść do biblioteki. - Nie chciał zniechęcić czarodziejki tymi słowami ale jednak to zrobił. Na jej twarzy zagościł lekki grymas, ale potem się opamiętała i postać człowiecza powoli wracała. Znalazła swoją "osłonę" na tatuaże i z powrotem przewiązała ją przez szyję. Również była zmęczona tym wszystkim.
-Coś jeszcze? Czy muszę coś jeszcze zrobić?  - Był gotów poświęcić wszystko byle tylko dostać się do biblioteki.
-Nie już....teraz możemy spokojnie ruszać...możesz już wracać do swojego pokoju... - Mówiła spokojnie mimo, że kilka minute temu zachowywała się zupełnie inaczej.
-Jakby coś jeszcze trzeba było zrobić to mów...dzięki za wszystko....dobranoc - Lekko pocałował ją w policzek. Rose w odpowiedzi przytuliła go.
-Przepraszam, że się nie słuchałam....czasem tak mam. - Owszem i miała takie sytuacje jak te co wyżej robiła. Ale mimo to starała się iść dalej i uczyć się na własnych porażkach i błędach. Jak przystało na czarodziejkę.


Wiem że krótkie ale jest 23 i chce spać. Jednak miałam gdzieś kartkę z prototypem rozdziału i było tam więcej napisane. Tylko, że jam jest ciuma number one i gdzieś ją zgubiłam. Byście zobaczyli moje pismo ale nie bo kartki nie ma.
Zaraz święta i co dostaniecie? Jak ja tłumaczyłam dla mamy co to jest dakimakura to byście się popłakali ze śmiechu XD. Ale właśnie chcę dakimakurę i nie wiem czy ją dostanę.

wtorek, 6 grudnia 2016

MIKOŁAJKI 🎅🎅🎅🎅

Dzisiaj są Mikołajki! ^^
W związku z tym dobrych Mikołajek życzę (choć już jest 22). Tam tylko nie zjedźcie za dużo słodyczy, bo ząbki się wam zepsują XD. Ahhh...dzisiaj miałam już pierwszy próbny egzamin gimnazjalny. Część była humanistyczna, czyli język polski, historia oraz wiedza o społeczeństwie. Jutro mam przedmioty ścisłe - Biologia,chemia, matematyka, fizyka i geografia. Natomiast w czwartek piszę z niemieckiego i to rozszerzenie! Stres mnie łapie i śniadania przez to nie jem.
Ale dobra! Dosyć narzekania. Dostałam od Mikołaja mange oraz czekoladę. Myślałam, że będą perfumy czy inne jakieś duperele. Ale wierzcie mi, gdyby coś się takiego przytrafiło to bym rozwaliła na łbie tego kretyna co mi kupił, A WYRAŹNIE PRZED CAŁĄ KLASĄ MÓWIŁAM CZEGO NIE CHCĘ.
Oto ma manga :
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału zmieniłam zdanie na temat tej mangi. Wydawało mi się, że to będzie takie nudne,ale jednak jest nawet dobre. Pozostaje mi przeczytać do końca. A wy co dostaliście?

P.S.
Idę pić moje cappuccino.



piątek, 2 grudnia 2016

ROZDZIAŁ 34

Mam dość szkoły! Na Mikołajki piszę próbny, no naprawdę bardzo fajny prezent! Aż się niezmiernie cieszę i chce dostać taki sam za rok! Wkurzające nie uważacie?


                                    ***
Wiele czasu spędzała ze sobą. Wszystko po to, aby dobrze się przygotowywać do "poznania"  przeszłości Sebastiana. Więcej medytowała,czytała księgi,które mówiły o wspomnieniach magów...demonów...wampirów. Niewyobrażalnie się starała, wszystko musiało pójść zgodnie z planem. Była już 1:30, a Rose jeszcze czytała przy lampie. Często budziła się z książką w dłoni. Nów miał być dokładnie za 3 dni właśnie wtedy była najlepsza okazja do zrealizowania wszystkiego. Światło księżyca wszystko zniekształca. Gdy oświetla umysł pokazuje tylko te dobre wspomnienia, lecz podczas nowiu jest ciemno i wszystkie wspomnienia stoją otworem. Taki moment nie może jej ominąć. Wszystko rozplanowała bardzo dokładnie;krok po kroku i we wszystkich szczegółach.Lampa ledwo się świeciła. Słabe,blade światło padało na strony grubej księgi. Jej piwne oczy ledwo co widziały drobne literki. Wszystko się już rozmazywało. Odpływała do krainy snów. Nawet nie walczyła z tym i oddała się w ramiona snu. Jej zmęczony umysł musiał odpocząć.

                                 ***
Przeszłość...czym ona dokładnie jest? Próbujesz od niej uciec,lecz ona i tak ciebie dogoni. Jesteś jak antylopa, która ucieka przed gepardem. Czasem nie wierzymy w to, co się stało. Staramy się uciec do swego świata i zaszyć się w nim na zawsze. Jednak są osoby, które wyciągną cię z twojego świata i wtedy wracasz do rzeczywistości ; Zupełnie jak budzik, który dzwoni rano. Sebastian ostatnio sięgał w najgłębsze zakątki swego umysłu. Szukał najstarszych wspomnień jakie zachował. Szukaj...nie poddawaj się...jeszcze nie wszystko stracone...masz siłę by walczyć.

                             ***
W jego umyśle, który odpoczywał kłębiły się wspomnienia. Wstał z łóżka i szedł przed siebie. Myślał, że to kolejny dzień;Może to dlatego, że był wschód słońca. Kiedy otworzył drzwi od pokoju zobaczył las, gdzieś w głębi tego gąszczu znajdowała się mała chatka,w której mieszkał mały chłopiec z siostrą i matką. Malec wybiegł z domu cały w skowronkach. Nie zauważył Sebastiana. Dlaczego pytacie? Otóż to właśnie są wspomnienia jego samego. Chłopczyk miał w swojej rączce patyk. Bawił się w wojsko. Chciał dołączyć do tego miejsca, jednak musiał jeszcze trochę poczekać. Jego siostra bawiła się przy progu domu swoją szmacianą lalką. Bardzo ją lubiła, nawet nadała jej imię. Rodzeństwo traktowało siebie ze wzajemnym szacunkiem. Jedno drugiemu nie dokuczało, pomagali sobie nazwajem i wspierali się. Matka była w kuchni i szykowała właśnie obiad. Ona jedyna znała prawdę o Sebastianie. Jednak uznała, że chłopak jest jeszcze za mały aby się o tym dowiedzieć. Ojciec odszedł dawno temu po narodzinach syna. Córkę zaakceptował, jednak gdy dowiedział się prawdy o synie porzucił dom i rodzinę. Zawsze dzieci się pytały mamy co się stało z ich tatą ; Jednak ich rodzicielka zgrabnie zmieniała temat rozmowy unikając rozmowy o mężu, który ich opuścił.
-Sebastian, Sophia! Obiad! - Zawołała swoje pociechy przez otwarte okno. Dzieciaki wróciły do domu uszczęśliwione. Lubiły spędzać czas razem we troje.
-Co dzisiaj na obiad mamo? - Spytała dziewczynka podsuwając drewniane krzesło do stołu.
-Dzisiaj jest twoje ulubione danie Sebastianie. - Odpowiedziała z uśmiechem matka.
-Hura! - Chłopak podskoczył z radości. Natomiast kobiety spojrzały na niego z uśmiechem. Usiedli we trójkę do stołu,aby zjeść posiłek. I tak każde dni miały im z uśmiechem. Jednak najstarsza osoba mieszkająca tutaj gdzieś w głębi swego umysłu martwiła się o przyszłość swego jedynego syna. Odliczała lata aż do momentu jego 16-tych urodzin. W końcu nadszedł dzień jego 12-tych urodzin. Nie świętowali za bardzo. Dla młodzieńca wystarczyły tylko życzenia,nawet takie skromne. Dzień minął im z radością. Wszyscy troje położyli się spać z nadzieją na lepsze jutro. Równo o 2 w nocy ktoś wszedł do środka domostwa. Ten skryty gość szukał tylko jednej osoby - Sebastiana. Cicho szedł przez korytarz,który prowadził do sypialni domowników. Przewrócił glinianą wazę z szafy i huk rozbrzmiał po całym domu jak echo. Matka się przebudziła razem z córką. Młodsza nie chciała budzić brata więc wyszła śmiało na korytarz. Zobaczyły rozbity wazon.
-Mamo pomogę ci. - Zaproponowała córka.
-Dobrze kochanie. -Razem nachyliły się nad rozbitym przedmiotem. Do dziewczynki zbliżała się postać, która wtargnęła do domu. Bezszelestnie wyjęła nóż. W tym samym momencie obudził się Sebastian. Lekko uchylił drzwi i zerknął przez szparę. Matka zobaczyła błysk broni,a potem krew. Chciała krzyknąć, lecz nie dała rady. Zabójca skierował nóż w jej stronę.
-Gdzie jest syn? - Jego chłodny głos ranił uszy nie tylko kobiety lecz także i 12-latka. Dziewczynka leżała w kałuży krwi, która stale się powiększała.
-Mamo...nie mów dla niego. - Dławiła się krwią i ledwo oddychała.
-...spytam raz jeszcze...gdzie jest syn? - Był gotów i ją zabić.
-.........nie musisz wiedzieć. -Dostała z kolana w brzuch i upadła na ziemię.
-Chcesz skończyć jak córka?! - Pokazał na ledwo żywą dziewczynkę.
-....mamo - Wyciągnęła do niej bladą dłoń. Ich palce się spoltły. Siostra ostani raz spojrzała na swego braciszka i wydała ostatnie tchnienie.Zabójca tylko prychnął i wszedł do pomieszczenia gdzie był Sebastian.
-Gdzie jesteś? - Rozglądał się po pokoju szukając swego celu. Obiekt, którego szukał był schowany pod łóżkiem.
-Pokaż się albo zabiję ci matkę. - Zagroził mu. Nie mógł pozwolić na śmierć kolejnej osoby i wyszedł z kryjówka.
-Czego chcesz? - Spojrzał na niego z lekką grozą w oczach. Jednak szybko tego zaprzestał gdy zobaczył oczy pełne zła.
-Jeśli pójdziesz ze mną nikt więcej nie zginie. I dowiesz się prawdy o sobie, której nigdy wcześniej nie znałeś. - Wyciągnął do chłopca dłoń. Była jakaś dziwna. Zamiast paznokci miała szpony.
-.........ale ja nie wiem....nie chcę opuszczać mamy. - Trochę posmutniał.
-Zobaczysz się z mamą za kilka dni. To idziemy? - Niecierpliwił się trochę.
-Mogę się pożegnać? - Spojrzał na niego błagalnie.
-........idź - Cicho westchnął. Wybiegł z pokoju na korytarz.
-Mamo...Sophi... - Spojrzał na martwą siostrę. Dotknął jej zimnego policzka który był blady.
-Sophi...siostrzyczko... - Oparł czoło o jej ramię. Z jego policzków kapały łzy.
-Synku...przepraszam za to - Matka doczołgała się do syna i czule go przytuliła. Na korytarz wyszedł ten co zrobił to całe zamieszanie.
-Już czas Sebastianie. - Odezwał się poważnym głosem.
-Proszę...nie odbieraj mi go - Mocniej objęła syna. Lekko odtrącił matkę i podniósł Sebastiana na nogi. Na nic zdały się błagania kobiety.
-Mamo ja wrócę - Lekkość się uśmiechnął w jej stronę.
-Umowa stoi Sebastianie? - Wyciągnął swą przerażającą dłoń.
-Stoi. - Uścisnęli swe ręce i Sebastian miał od tej potu inne wspomnienia. Jego matka zginęła od strzału. On zaś uciekł do świata demonów. Żył w tym świecie jako syn samego władcy.

                                            ***
Wszystko pozmieniali dla niego. Ich celem było jedno : Ma się nigdy nie dowiedzieć, że jest magiem.
Jednak dzięki pomocy kilku osobom dowiaduję się kim naprawdę jest. Poznaje swoją prawdziwą historię. Nie żyje już w kłamstwie i je opuszcza coraz bardziej z każdym dniem. Mimo, że obudził się zlany potem w głębi duszy cieszył się, że dowiedział się prawdy o rodzinie. Nie zmrużył więcej oka tylko rozmyślał o wszystkich osobach, której mu się przyśniły.


I macie bonusik. Stój tak od poniedziałku do piątku w tym śniegu i zimnie. Brrrrr