Z góry przepraszam za nieobecność , ale wiadomo że są wakacje i trzeba trochę się polenić...wypocząć itp....itd.Ale pozdrawiam serdecznie i życzę fajnych wyjazdów.
***
Nastał ranek. Kolejny słoneczny dzień. Spała w swym pokoju
.Panowała ciemność od zasłon na oknach. Wśród tego mroku pewien
mężczyzna siedział na krześle. Jego okulary leżały na szafce
nocnej obok łóżka dziewczyny. Miał zamknięte oczy. Spał,co w
jego przypadku jest rzadkością. Dziewczyna obudziła się.
Przetarła oczy i pierwsze, co ujrzała to właśnie on.***
-.....Claude.... -Jej zaspany i cichy głos rozległ się po pokoju. Mimo tonu głosu Shell on ją usłyszał i otworzył swe piwne oczy.
- Tak Shell ?
Jego wyraz twarzy nie zdradzał żadnych emocji. Był zimny tak samo jak jego głos.
-.....która godzina? -Dziewczyna miała zaspany głos a jej oczy były zamknięte.
-Bardzo wcześnie...6:25...
W jej pokoju dominowały ciepłe kolory.Meble wykonanie z dębu o jasnobrązowym kolorze.Ściany pokoju miały morelową barwę. Na kominku stał zegar i wskazywał 6:25.
-"Trzeba wstawać "-Shelly miała bardzo mało obowiązków, ale nie lubiła się lenić.Była bardzo energiczną i przygodową dziewczyną.Przetarła oczy i siadając rozciągnęła się.Na krześle czekały już na nią ubrania przygotowane przez Claude'a.Wstała i podeszła do krzesła.
-TY SOBIE JAJA ROBISZ?-Na krześle wisiała długa żółta sukienka.Rękawy miała na 3/4.Dół sukienki ozdabiały falbanki.-Nie nałożę tego! -Rzuciła ubraniem w Claude'a.Podeszła do szafy i wyjęła czarne legginsy,fioletową spódnicę oraz czarną koszulkę. Z ubraniem w rękach skierowała się do łazienki.
"Co on sobie myśli?! Że będę się ubierać jak jakaś dama dworu!?"
Wyszła z pomieszczenia i podeszła do toaletki.Wzięła szczotkę w ręce i zabrała się za czesanie.Rozczesała włosy.Grzywkę spięła wsuwkami.Claude znikł gdy poszła do łazienki się przebrać. Zapewne szykuje śniadanie.Nałożyła czarne baleryny i wyszła z pokoju.
-Dzisiaj na śniadanie są gofry z syropem klonowym i do tego herbata. Życzę smacznego.-Kamerdyner powitał tymi słowami Shelly Phantomhive gdy usiadła przy stole.Dziewczyna kiwnęła głową i zabrała się za jedzenie posiłku.
-Jakieś plany na dzisiaj? -Spytała pijąc herbatę.
-Nie...o 8 zaczynamy lekcje. -Poprawił swe okulary. Zostało jeszcze 30 minut.
***
Dziewczyna szła do biblioteki gdzie czekał na nią nauczyciel Claude. Trafiła 5 minut przed lekcjami.Przed nią było 2 godziny tortur. Najpierw język niemiecki,potem muzyka, następnie chemia,a na samym końcu biologia.
"Nie wytrzymam "-Dziewczyna tłumaczyła zdanie podane przez nauczyciela. "Jak to było? "-Myślała nad jednym słowem.Napisała to co przyszło jej na myśli. "Raz kozie śmierć "-Claude! Skończyłam!-Dała dla niego zeszyt.Zabrał się za sprawdzanie.
-....nawet nieźle...trochę błędów, ale miałabyś 4.-Odłóżył zeszyt. Trochę jeszcze porozmawiali po niemiecku i nadeszła lekcja muzyki, a dokładniej śpiewu.Przenieśli się do sali z instrumentami.
-Spróbuj to zaśpiewać...ja będę akompaniował -dał dla swej uczennicy kartkę ze słowami, następnie podszedł do fortepianu.
-Ale to jest za wysoka melodia. -Rzuciła gdy usłyszała grę Claude'a.-A poza tym to są za trudne słowa.
-Dasz radę zaśpiewać...-Grał dalej.
Miał rację...dała radę.
-Mirror Mirror...Tell me something...Who's the loneliest of all?-Już weszła w melodię i zaczęła śpiewać.
Miał ochotę odejść od instrumentu i ją pochwalić. Zrobił to gdy zagrał ostatnie nuty.
-Bardzo dobrze...nie myślałem że sobie z tym poradzisz.Masz 15 minut przerwy.
-Dziękuję.-Na policzkach Shell zagościły lekkie rumieńce.
***
Te 15 minut szybko zleciało.Teraz mieli na sobie białe fartuchy oraz okulary i rękawice(jacy chemicy XD).Wkraplała kwas siarkowy do probówki z wodą.Musiała przy tym uważać bo ten odczynnik chemiczny jest bardzo żrący.Trochę jej się trzęsły ręce.
-Czekaj...pomogę Ci. -Stanął tuż za nią i nakierował jej ręce.
-Dz-dziękuję...-Znowu okrył jej policzki rumieniec,ale tym razem mocniejszy. Starała się to ukryć.Nie za bardzo jej to wychodziło.
"Pogadam z nią po lekcjach..."-Nie dało się nie zauważyć tych wypieków na jej twarzy.Może to jakiś znak? Może coś Shell czuje do Claude'a?Ona jedna wie.
Reszta lekcji przebiegła spokojnie i bez żadnych zaczerwienień policzków
-Na dzisiaj koniec z lekcjami.-Zamknął książkę o tematyce roślinnej.
-To fajnie...-Nareszcie te 2 godziny tortur minęły i Shell miała już wolne.Chciała już iść do swych zajęć ale Claude ją zatrzymał.
-Możemy porozmawiać? -Wiedział, że Phantomhive coś do niego czuje i chciał wiedzieć co.
-Jasne...proszę mów śmiało. -Miała jeszcze dużo czasu i nie przejmowała się utratą minut na rozmowę z nim.
-...ostatnio zauważyłem, że coraz częściej się rumienisz gdy jestem blisko ciebie...Czy tu chodzi o to co do mnie czujesz?-Wiedział, że ryzykuje rozmawiając o tym, ale chciał spróbować ten pierwszy i ostatni raz.
-.........może...-Dziewczyny spuściła wzrok.Jej twarz zakryły włosy.
-Po prostu chce wiedzieć czy mam zmienić swoje zachowanie wobec ciebie "CO JA WYGADUJĘ?! "-Zaprzeczał sam sobie.
-Nie zmieniaj niczego....-Odpowiedziała ledwo słyszalnym głosem.
-Dobrze...-Instynkt mu podpowiedział aby ją przytulić.Posłuchał się go i objął dziewczynę.
-Claude...wszystko...-Nie było dane jej dokończyć, ponieważ uniósł jej twarz do góry i ich spojrzenia się skrzyżowały.
-Wszystko dobrze.-Zbliżył swą twarz.
Dziewczyna już kompletnie utonęła w jego oczach. Nie patrzyła już na nic innego.
-Shelly......mogę? -Ich twarze a dokładniej usta dzieliły centymetry.Dziewczyna kiwnęła głową. Powoli i delikatnie przysunął swe usta do jej ust.Shelly znowu się zaczerwieniła.Znalazł jej drżącą rękę i spletli swe palce.