Strony

niedziela, 24 września 2017

ROZDZIAŁ 42

Na początku może takie ogłoszenie
W życiu każdej osoby, która pisze coś (czy to książkę, czy blog) przychodzi okres braku pomysłów. Właśnie teraz mnie coś nawiedziło. No niestety, nie jestem robotem i wiecznie nie będę pisać. Poza tym miałam wiele spraw na głowie jak : nowa szkoła, nowy członek rodziny. Postaram się coś napisać teraz. Chociaż nie obiecuję, że rozdział będzie idealny.

***
Czym jest dusza? Czy jest częścią tylko i wyłącznie człowieka? Czy istoty nieśmiertelne straciły duszę? Jak można odzyskać swoją duszę? Czy demon tyłka może pożreć duszę? Czy w ogóle istnieje coś takiego jak dusza? A może to jest czyjś wymysł?...Sam już nie wiem. Nawet nie wiem gdzie jestem. Czuję pustkę...jest zimno. A przecież jestem magiem ognia! Moje życie się zmieniło gdy odkryłem prawdę. Wspólne treningi z Sidney'em...słowa otuchy Rose...właśnie...Rose.  Ona mnie rozumie...a przynajmniej to czuję. Shell...nie mogę dać się złapać. Poza tym mam dziwne przeczucia, że coś się u niej wydarzy...a może już się wydarzyło?
Ciemność otaczała Sebastiana zewsząd. Przebywać w nieznanym sobie miejscu...okropność. Nie wiesz co na ciebie czeka. W każdej chwili możesz stracić życie przez niewłaściwy ruch. Czerwonooki słabo otworzył oczy i ujrzał mrok. Poczuł chłód, a to dla maga ognia niezbyt dobry czynnik.
- Podnieś się i walcz! Walcz dla tych, których kochasz! Walcz dla tych, których chcesz chronić! Walcz dla tych, którzy polegli dla ciebie! Nie poddawaj się! Jeszcze nie wszystko straciłeś! - Usłyszał dwa głosy, które mówiły jednocześnie te same słowa. Jakaś mężczyzna i kobieta, to było pewne. Ostrożnie stanął na nogi. Spojrzał w dół...pusto. Wziął wdech, który rozbrzmiał echem. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Poruszał ustami, ale jego struny głosowe ani drgną.
- Nie bój się. Uwolnij strach. Wróć na ziemię. Do nas...do Rose...do Sidney'a...do nas... - Znowu te same głosy trafiły do uszu czarnowłosego. Nerwowo zaczął się rozglądać, pewnie chciał ich znaleźć. Poszukiwania nic nie dały, był sam pośród mroku. Miał pomoc, ale musiał sam wrócić na ziemię. Jednak jedno było pewne - Sidney i Rose nie odpuszczą.
***
Zabrali ręce z jego klatki piersiowej. Sidney siedział po lewej stronie łóżka , a Rose po prawej stronie mebla. Dziewczyna głośno odetchnęła z ulgą. Mag wody niezauważalne się uśmiechnął.
- On walczy Sid...przepraszam, że przerwałam więź...nie dałam rady już dłużej utrzymać - Czuła ulgę, że jednak coś się dzieje we wnętrzu maga ognia. Jednak było jej głupio, że musiała przerwać.
- W porządku...to trudna rzecz jak więź wewnętrzna z magiem. Poza tym on przechodzi próbę...możemy mu pomóc na każdy sposób, ale od niego już zależy ostateczna decyzja. Wiesz, że są tylko dwie drogi. - Brązowowłosa kiwnęła głową.
- Cień i Światło...doskonale wiem o tym...ale proszę... - Delikatnie wzięła za rękę czarnowłosego. - Ja nie chcę by się odwrócił plecami do mnie...mógł to zrobić wcześniej...jeśli teraz wybierze Cień to nie dam rady. Ja go kocham - Przyłożyła dłoń do swych policzków. Lekko zmoczyła skórę łzami. Po minie Sidney'a widać było zdziwienie. Wiedział, że Rose coś czuje do tego maga, ale nie myślał, że aż tak.
Podszedł do swej przyjaciółki i lekko przytulił do siebie.
- Jeśli wybierze złą drogę to nie pozwolę by cię rzucił. Masz moje słowo. - Delikatnie głaskał jej włosy jak wcześniej gdy byli razem. Również nie chciał stracić kompana. Polubił Sebastiana, poza tym grono jego przyjaciół było bardzo ubogie.
- Może się prześpij Rose. Jesteś wyczerpana po więzi - Obdarzył czarodziejkę spojrzeniem pełnym troski. Na te słowa pokręciła głową.
- Jesteś uparta Różyczko. - Nazwał ją tak by dodać otuchy chociaż trochę. Słabo się uśmiechnęła. Potrzebowali obydwoje wsparcia i siebie nawzajem. Rose to okazywała, ale Sidney nie za bardzo.
- Muszę iść się przewietrzyć. Wrócę za kilka minut.
- Ale wróć. Nie chcę stracić przyjaciela
- Nie bój się. Nic mi nie będzie - Lekko się uśmiechnął do dziewczyny i wyszedł z pokoju, a potem z klasztoru. Głęboko westchnął. Mimo iż nie okazywał swego zmartwienia to w środku go zżerało.
- On musi przeżyć. - Wziął wdech i pobiegł przed siebie. Pełnia bardzo mu sprzyjała i czuł się dużo silniejszy.
***
Na wodzie tańczyły kręgi. Sidney puszczał kaczki. Widać, że był bardzo zamyślony. Patrzył uważnie na taflę wody. Twarz mężczyzny nie wyrażała żadnych specjalnych uczuć i emocji. Jak zwykle miał na twarzy obojętność. Czuł, że z tego miejsca płynie dziwna energia. Jednak nie chciał zbyt ryzykować i zachowywał czujność. Wtedy znikąd zaczęła pojawiać się mgła i w oddali słychać było piękny melodyjny głos, który należał do młodej kobiety. Po części Sidney był świadom, że to może być syrena. Wiedział to i owo o tych istotach. Swym śpiewem wabi śmiertelników. Gdy biedny mężczyzna wejdzie do wody ginie z powodu braku powietrza. Sidney był inny i nie dał się omówić. Czekał w milczeniu aż nie pokaże mu się na oczy właścicielka tego głosu. Wstał z ziemi i patrzył się w mgłę. Zmrużył oczy i w oddali zobaczył sylwetkę kobiety. Im bliżej była maga to wiatr coraz bardziej się zrywał. Bardzo się zdziwił niebieskooki gdy zobaczył kobietę. Nie...to była nimfa.

Uśmiechnęła się do niego.
- Witaj magu wody - Uśmiechnęła się do Sidneya i usiadła na kłodzie przy jeziorze. Sidney nic nie powiedział.
- Czemu nic nie mówisz? - Z jej twarzy zniknął uśmiech i się zasmuciła. Dla Sidney'a przypominała Daphne. Może specjalnie zmienia swe ciało? Starał się nie ulec jej urodzie choć pokusa niemiłosiernie dawała o tym sobie poznać. Jednak wciąż milczał i nie patrzył w oblicze nimfy. Słyszał wiele o takich istotach jak ona. Uwodzą, a gdy ulegniesz odbiorą ci to, co jest dla każdego najcenniejsze...dar uczucia (dop. Autorka : Chodzi o to, że nie będzie czuć żadnych emocji). - Hmmm...widzę w twoich oczach żal i złość...tak bardzo chcesz do niej wrócić, prawda?
Wargi maga wody zadrżały na te słowa. Doskonale wiedział o kim mowa. Mimo, że już nie mógł być blisko Rosę to jego uczucia nie znikły. Gdzieś tam w głębi siebie chciał by było jak dawniej...żeby Sebastian nigdy się nie pojawił...przecież to on przyczynił się do zniszczenia ich związku...a mogło być tak pięknie...WŁAŚNIE MOGŁO. Ale coś obiecał dla Rose...że nie dopuści by Sebastian jej nie skrzywdził. Chociaż to dziewczyna trzeba wbiła mu nóż w plecy.
- Czego chcesz ode mnie? Daruj swoje sztuczki. Nie mam czasu na to. - Rzekł zimnym tonem. Takie istoty jak nimfy wodne sam upierdliwe. Odwrócił się i zaczął iść.
- Zaczekaj! Mam coś dla ciebie! - Krzyknęła. Mag wody westchnął i spojrzał ukradkiem na jej oblicze. Czekał aż ciśnienie powie. - Wyciągnij ręce. - Spojrzał na nią nieufnie. - Nie mam zamiaru cię porywać. - Słabo się uśmiechnęła w kierunku Sida. W rękach mężczyzny pojawiła się biała lilia, która "pływała" w kuli z wody.
- Czemu mi to dajesz? - Patrzył z zaciekawieniem na roślinę w wodzie. On nie rozumie kobiet każdego gatunku...to jest pewne.
- Daj jej to, a się dowiesz. Nie martw się. To nie jest żadna trucizna....to...poprawi jej humor w tym trudnym dla niej okresie...zresztą pewnie również się ucieszysz. - Rozpłynęła się w mgle z uśmiechem na twarzy. Mag wody stał jeszcze przez kilka minut w osłupieniu. Pokręcił głową w zamrugał oczami kilka razy. Może rzeczywiście mówi prawdę i ten kwiat pomoże dla Rose? Kto wie?
Te dwa pytania najbardziej nurtowały Sida w drodze powrotnej. Teraz musisz zdać się na słowa pani jeziora. Wziął wdech i wkroczył do pokoju gdzie była dziewczyna z magiem ognia. Jaj zwykle siedziała tuż obok niego. Cicho powiedział imię swej ukochanej. Spojrzała w jego kierunku.
- Możesz tu podejść? Do mnie. - Bez żadnego słowa wstała z łóżka i znalazła się naprzeciwko Sida. - Chcę coś ci dać. Możesz zamknąć oczy i wystawić dłonie? - Z lekkim zdziwieniem spojrzała na jego twarz. - Śmiało. Nie ma się czego lękać. - To ją przekonało i zrobiła to o co prosił. Kula wodna z lilii znikła gdy kwiat pojawił się w jej rękach.
- Sid...co...? - Przerwał jej głębokim pocałunkiem. Tak dawno tak nie robił tego prostego gestu. Oczy dziewczyny się rozszerzyły rozszerzyły. Zapach lilii ogarnął całe pomieszczenie. Działał jak narkotyk. Roślina spadła na podłogę, a ręce czarodziejki powędrowały na plecy Sida.
Gdyby Sebastian teraz coś takiego zobaczył dostałby napadu wściekłości jednak był nieprzytomny. Nic im nie przeszkadzało przed coraz śmielszymi krokami. Stracili kompletnie rozum i dali się ponieść dotykowi swych ust. A nie musiało się na tym kończyć...










No to by było na tyle teraz. Chcecie szczegóły w kolejnym rozdziale? A może lemosik fabularny? Wyżej jest wytłumaczenie mej nieobecności. Pozdrawiam cieplutko. A teraz idę brać leki, bo choruję.

7 komentarzy:

  1. Ojej po raz pierwszy kiedy piszę komentarz na jakimś blogu ten nie się nie kończy. Naprawdę pozytywne zaskoczenie! Nie wiem czemu,ale Sid jest trochę podejrzany... wie dużo czasami nawet ma się wrażenie że za dużo, pojawia się w miejscach w których się coś dzieje i jego przeszłość jest bardzo podobna do przeszłości Sebastiana! Trochę wyszła mi z tego teoria spiskowa ale JE UBUSTWIAM �� Rozdział cud miód i tylko czekać na następny ^^
    ... Nie jestem fanką lemonów wręcz ich nie lubię, ale to twoja decyzja czy będziesz je pisać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele łączy Sebastiana i Sida (bez skojarzeń). Każdy może mieć swoje teorie na temat danych postaci lub wydarzeń. Ten pomysł na lemon tak padł spontanicznie. Więc jeszcze sama do końca nie wiem jak go napisać. Cieszę się, że ci się podoba. W porównaniu z pierwszymi rozdziałami robię postępy. Rozdział nie wiem kiedy będzie. Matematyka mnie przeraża. Poza tym biorę korepetycje z chemii, biologii i matematyki (a jestem na biolchemie). W sumie jestem ciekawa kto tam się kryje pod tym anonimem...jak tutaj trafiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie to niedawno weszła w anime,zaczęłam od seraph of the end, yuuri on ice i jakoś trafiłam na Kuroshitsuji. Z nudów szukałam jakiegoś fanfiku no i tak tu się znalazłam xd

    OdpowiedzUsuń
  4. A anonim dlatego że zapomniałam hasła do konta A drugiego mi się nie chce zakładać

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam Shirley!
    Rozumiem, że Cię nie było, ale najważniejsze jest to, że wróciłaś ^^ Szczerze mówiąc jestem w szoku, myślałam że Sid już nie myśli o Rose, najwidoczniej stara miłość nie rdzewieje.Nie, ona na razie jest dla Sebastiana! Widziałam, że syrenki są głupie... Lemon? Oczywiście, że go napisz xD A przy okazji co u ciebie?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była jakaś nimfa czy coś w ten deseń xD już nie pamiętam (taaaaa...Shirley i jej pamięć). Hmmmm...może coś będzie z tym lemonem. Na razie jestem zawalona po uszy nauką. Nie ogarniam logarytmów i obleję sprawdzian z matematyki. Poza tym zapisałam się na twórcze pisanie (w środy od 13:45 do 14:30). Trochę się podszkolę, nauczę innych jak prowadzić bloga itp.

      Usuń
    2. Nie lubię nimf T.T Ja także, Ci nauczyciele nie zdają sobie sprawy z tego, że nie mamy innego życia poza nauką... Ja oblałam kartkówkę z biologi.Dobrze mistrzu xD

      Usuń